19

Od pewnego czasu Harry chodził zamyślony i przygnębiony. Danielle zauważyła, że jego stan trwał od tamtej nocy, kiedy rozmawiali o swojej przyszłości. Nie prowadzili rozmów tak jak zawsze. Chłopak odpowiadał na pytania jedynie "tak" lub "nie" i kiwał głową. Jego myśli krążyły gdzieś indziej, a dziewczyna mało mogła zrobić.

- Harry, powiesz o co chodzi?

- Hm? O nic ważnego. Nie musisz się martwić.

- Troszkę na to za późno. Co jest?

- Nie chcę o tym rozmawiać. To już nie jest ważne.

- Harry...

- Jest ok. - odwrócił się plecami do Danielle i zakopał w pościeli. Nie miał ochoty na tę rozmowę, na ten konkretny temat.

- Nie dąsaj się.

- Nie dąsam się.

- Ja jednak myślę, że dąsasz, kochanie. - mruknęła i usiadła na rogu materaca. Patrzyła na jego odwróconą sylwetkę przez parę minut, a potem ułożyła się obok i przyległa klatką piersiową do pleców bruneta. - Jesteśmy razem, jesteśmy drużyną, Harry. Wszystkie twoje zmartwienia są moimi zmartwieniami. Musimy się wspierać i pomagać sobie nawzajem. Proszę, powiedz co cię dręczy.

- Nie chcę o tym rozmawiać. Powiedziałaś co o tym myślisz, nawet nie wiedząc tego. Po prostu nie ma o czym już mówić.

- Hej, jednak nadal to cię męczy, więc wciąż jest o czym. - podniosła się na łokciu i zaczęła delikatnie głaskać jego policzek. Naprawdę nie znosiła widzieć ukochanej, bliskiej osoby w takim stanie. Nieważne czy był to Harry, Will bądź Niall. Chciała by każdy w jej otoczeniu był szczęśliwy. Chłopak zawahał się, lecz później odwrócił się i leciutko ucałował nos brązowookiej.

- Parę dni temu rozmawialiśmy na pewien temat i cóż, trochę się rozczarowałem. Ale tylko trochę, mogłem się spodziewać, że, że takie masz plany. To normalne i...

- Harry, spokojnie. Mówisz tak szybko, że ledwo nadążam. Na jaki temat?

- Na temat przyszłości, dzieci. - szepnął tak cicho, iż dziewczynie trudno było zrozumieć. Jednak zrozumiała, bardzo dobrze.

- Harry...

- Nie, kochanie. Mogłem się tego domyślić. Przecież przed nami całe życie i będziemy mieć jeszcze mnóstwo czasu na dzieci. - burknął ze smutkiem, a następnie wstał tym samym zostawiając swoją dziewczynę samą. Danielle nie miała pojęcia, że tym co powiedziała tak zraniła swojego narzeczonego. Myślała, iż Styles pragnął tego samego. Sądziła, że także chciał najpierw mieć pewną pozycję finansową, mieszkalną, dobrą pracę, lecz chyba się myliła.


Przez większość dnia para się do siebie nie odzywała. Dani próbowała nawiązać jakikolwiek kontakt z zielonookim, jednakże chłopak nie miał ochoty na rozmowy. Między innymi dlatego teraz znajdowała się w nowiutkim mieszkaniu Niall'a i piła herbatę.

- Szczerze to się nie spodziewałem, że nasz Harry będzie chciał dziecko tak szybko. Obstawiałem, iż to ty zapragniesz pierwsza.

- Nie mam pojęcia co z tym zrobić.

- Pogadaj z nim. Na spokojnie, bez nerwów. Wytłumacz, że jeszcze macie czas...

- On to wie i nie ma zamiaru ze mną rozmawiać.

- Cóż, daj mu chwilę, a sam się przełamie.

- Żebyś miał rację.


Dziewczyna wróciła do domu wieczorem, późnym wieczorem. Czuła się dziwnie, kiedy w mieszkaniu nie zaszczycił ją jej ukochany pytający i martwiący się o wszystko. Z westchnięciem zdjęła płaszcz i buty, a potem jedynie poszła do sypialni po piżamę. W łazience przygotowała się do spania i wróciła do swojego pokoju tylko, by życzyć Harry'emu dobrej nocy.

- Harry, śpisz? - nie dostała odpowiedzi. - Chciałam ci tylko powiedzieć dobranoc. Śpij dobrze, Harry. - zamknęła za sobą drzwi i z łzami w oczach weszła do jego dawnego pokoju. - Śpij, Harry.

♔♔♔♔♔♔♔♔♔♔♔♔♔



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top