10

Danielle leżała na swoim łóżku, wsłuchując się w piękny, łagodny głos Ed'a Sheeren'a. Czytała książkę, którą odkopała spośród mnóstwa innych. Była to historia o dość ciężkiej i smutnej miłości, co akurat nie poprawiało jej i tak już podłego nastroju, lecz opis książki jak i uczucia w niej zawarte pchały ją na kolejne kartki.

Jej złe samopoczucie wzięło się z tego, iż cały dzień przesiedziała sama. Harry bez słowa wyszedł z domu, nie mówiąc jej nawet, o której wróci. Było to dla niej przykre, ale nie mogła być zazdrosna bądź zła. Każde z nich miało też swoje sprawy i co prawda łączyło ich coś większego i mocniejszego, jednak nadal nie mogli się trzymać nawzajem w klatkach.

Niall nie wrócił na noc, tak jak pisał. Aczkolwiek wciąż nie pokazał swojej uroczej buźki w mieszkaniu. Nie martwiła się o niego, ponieważ ten chociaż napisał jej wiadomość.

Oczywiście dziewczyna próbowała się skontaktować z brunetem, jednakże nie raczył odebrać.

Kolejne kartki zostały przeczytane, a brązowooka straciła poczucie czasu. Dopiero wtedy, gdy skończyła czytać ostatnią kartkę, spojrzała na zegarek. Była dwudziesta druga i wiedziała, że Horan wróci za trzydzieści minut, lecz Styles nadal nie dawał znaku życia.

- Już jestem!

- W porządku!

- A gdzie jest Harry? - blondyn pojawił się w drzwiach jej sypialni, więc odwróciła się do niego przodem i jedynie wzruszyła ramionami. Nie powiedzieli już nic, bo Irlandczyk poszedł do łazienki, aby wziąć prysznic. W tym samym czasie do Danielle zadzwonił zielonooki, dlatego natychmiast odebrała.

- Harry, gdzie ty jesteś?

- Uch, nie mam na imię Harry. - zmarszczyła brwi, kiedy w słuchawce usłyszała obcy męski głos. Nie potrafiła go rozpoznać.

- Więc z kim mam przyjemność?

- Jestem Chris i ten chłopak leży tutaj ledwo przytomny.

- Podaj adres, zaraz tam będę. - po dowiedzeniu się miejsca pobytu Styles'a szybko ruszyła w stronę drzwi.

- Niall!

- Tak?

- Musisz mnie podwieźć.

- Ok, daj mi chwilkę.

- Szybko!


Dani wraz z Niall'em pędem wyszli z samochodu tuż przy niezbyt ciekawym zaułku jak i ulicy. Dzielnica kompletnie nie pasowała do Harrry'ego, dlatego oboje dziwili się co ich współlokator tutaj robił.

- Spokojnie, nie jest tak źle. - chłopak, który zadzwonił do spanikowanej dziewczyny, stał nad pobitym, patrząc na bruneta łagodnym wzrokiem. Danielle kucnęła przed nim i odgarnęła mu włosy z czoła.

- Co się stało? - szepnęła, gładząc jego policzek.

- Byłem u mamy i wracałem do samochodu. Zaparkowałem dalej, bo tutaj była możliwość, że mi go ukradną, a potem mnie pobili. Nie jest tak źle. - Niall pomógł mu wstać, choć nie obyło się bez bólu i skrzywionej miny. 

- Coś cię boli?

- Ręka i szczęka. - po krótkiej kłótni z lekkim naciskiem na bruneta ruszyli autem do szpitala, wcześniej dziękując i żegnając się z nowo poznanym chłopakiem.


- Jeśli tylko bym dorwała, tych którzy cię pobili to bym im tak bam i bam! - dziewczyna była po lekach uspokajających, kiedy oszalała na widok krwi w szpitalu. Była bardzo wrażliwą osobą, więc taka reakcja była dla niej naturalna.

- Wiemy, kochanie. - blondyn usadził jednego poszkodowanego oraz drugą niespełna normalnego funkcjonowania na kanapie i postanowił zrobić wszystkim herbatę.

- Bardzo cię boli?

- Nie, jest dobrze. Misiu, troszkę mnie gnieciesz. - wprawdzie Harry'emu to nie przeszkadzało, ale z uwagi na stan jego ciała to niestety trochę go bolało. Dziewczyna mocno się do niego przytuliła, zapominając o siniakach.

- Oj, przepraszam.

- Nic nie szkodzi.

- Wezmę wolne z pracy.

- Czemu?

- Bo raczej Niall twoją pielęgniarką nie będzie.

- Ej, ej, ej ty mnie jeszcze nie widziałaś w stroju pielęgniarki. Mówię ci, zmienisz orientację, Harry. - Irlandczyk wrócił z trzema kubkami gorącego napoju i przysiadł do swoich przyjaciół.

- Chyba zostanę przy swojej aktualnej orientacji.


- Kochanie!

- Tak?

- Przyniesiesz mi poduszkę!?

- Ok!

- Kochanie!

- Tak?

- Zrobiłaś nam herbatkę?

- Nie!

- A zrobisz? - Dani weszła do swojego pokoju, gdzie Styles urzędował. Rzuciła w niego poduszką, a potem jego ulubionym kocem, piżamą i przy okazji kapciem, który leżał tuż przy jej nodze. 

- Masz złamaną rękę, nie umierasz!

- I teraz się zastanawiam czy Niall-niania nie byłaby lepsza.

- Czy ktoś tu wzywał nianię Horan? - blondyn w samych bokserkach stanął w drzwiach, poruszając śmiesznie brwiami.

- Życzę wszystkim dobranoc! - zamknęła drzwi i runęła zmęczona na wolne miejsce obok zielonookiego.

- Wiesz, że robię to dla żartów?

- Wiem, kochanie.

- To ok, a teraz się odwróć. Będę próbował się przebrać. - dziewczyna posłusznie się odwróciła i spokojnie czekała, aż będzie mogła znów spojrzeć. Chłopak z dużym trudem się przebrał i ponownie usiadł na łóżku, aby następnie się położyć i przytulić do Danielle.

- Dobranoc, Danielle.

- Dobranoc, Harry. - tak jak zawsze, zamknęli oczy i próbowali zasnąć, z dużym naciskiem na "próbowali".

- Dani? Śpisz?

- Śpię.

- Kocham cię.

- Wiesz co teraz powiem?

- "Śpij, Harry"?

- Nie, powiem, że ja ciebie też i szczerze kocham to jak mówisz do mnie w nocy pomimo mojego zmęczenia. I uwielbiam to jak o mnie dbasz, wtedy ja także tego chcę. Jesteś takim moim przytulasem.

- Nadal jesteś na tych lekach?

- Dzięki, kochanie. - brunet zaśmiał się i pocałował Danielle najczulej jak potrafił.

- A teraz...

- Śpij, Harry.

- Wiedziałem, że to powiesz.

♔♔♔♔♔♔♔



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top