5

Hejka misie kolorowe!

Rozdział poprawiony przez fs_animri wiadomo hih <3

Miłego dnia kochani :3

Czarnowłosy stał sparaliżowany, analizując swoją sytuację. Wiedział, że jeśli się nie zgodzi, dostanie wpierdol jak nigdy. Sam Aron mu to obiecał. 

Z drugiej też strony, nie chciał zrobić czegoś wbrew sobie. Nie chciał oddać się temu dupkowi. 
Czułby się brudny. Nie mógłby tego nazwać zgodą, bo w głębi siebie wiedział, że tego nie chce. 

Ale myśl o braku jedzenia i kolejnych siniakach, mimo że poprzednie jeszcze nie zniknęły, nie zadowalała go. 

Stał z zamkniętymi oczami, czując dotyk na swoim ciele. 
Dłonie niebieskowłosego jeździły po jego biodrach i talii. 

Tylko cud mógłby go uratować z tej sytuacji. Wiedział, że cokolwiek by nie powiedział i tak będzie żałował. Postanowił rozegrać to inaczej.. 

- A co innego mógłbym zrobić? - spytał cicho piwnookiego. 

Momentalnie ręce wyższego zaprzestały ruchów i zacisnęły się na biodrach Capeli. 
Skrzywił się nieco, na zbyt silny uścisk. 

- Skarbie, moja decyzja już została podjęta. Teraz czas na twoją. - wyszeptał mu do ucha. 

Czarnowłosy nie wiedział co ma zrobić. Chciał po prostu zniknąć i nie podejmować żadnej decyzji. 

Nagle, ich konwersacje zaburzyły krzyki z salonu. Widocznie ktoś się kłócił. 

Peter odsunął się od Dantego i podszedł do drzwi, nasłuchując co się dzieje. 

Niebieskooki odetchnął z ulgą, nie czując palącego dotyku. Wiedział, że tak czy siak będzie musiał zdecydować, ale zyskał chociaż trochę czasu na przemyślenia 

- Zaraz wracam, nawet nie waż się nic kombinować! - mruknął niebieskowłosy i wyszedł, zamykając drzwi na klucz. 

Dante podszedł do drzwi będąc ciekawym co się tam dzieje. Słyszał obce głosy, które wymieniały się dość głośno zdaniami. 

*A few hours ago*

Siwowłosy siedział zdenerwowany na krześle. Stukał nerwowo palcami o blat stolika przed nim. 
Czekał na pojawienie się swoich przyjaciół, by dowiedzieć się więcej informacji. 

Gdy tylko zobaczył w drzwiach białowłosego, dwoje brunetów i niskiego Chińskiego mąciciela, podniósł się i spojrzał na nich wyczekująco. 

- Mieliśmy trafne podejrzenia.. Ojebali nas z towaru. Sprzedają go na boku spadiniarzom. - odparł Nicollo. 

Złotooki przeczesał nerwowo włosy i zaczął chodzić po pomieszczeniu, analizując sytuację. 

- Ile? - spytał twardo. 

- Pół tony.. - mruknął Gilkenly niepewnie. 

- Kurwa! Jebany Carter! Wiedziałem, że coś jest nie tak. - warknął Knuckles, gestykulując żywo rękami. 

- Uspokójmy się i najpierw to potwierdźmy. - rzekł Kui. 

- A co ty chcesz potwierdzać? Zajebali nasz towar! - krzyknął Erwin, patrząc na niego wkurwiony. 

- Misiu kolorowy, najpierw z nimi pogadajmy. Jeśli się przyznają, albo będziemy mieć podejrzenie, że kłamią, to wtedy będziemy działać. Na razie jedziemy do magazynu James'a i z nim to wyjaśnimy. - zaproponował Chak. 

Złotooki westchnął i kiwnął głową, zgadzając się z Chińczykiem. 
Nie mógł działać w emocjach, bo zawsze źle się to kończyło.

- W takim razie złożymy mu wizytę.. - powiedział Carbonara. 

Wszyscy się zgodzili i zaczęli zbierać, aby jak najszybciej dotrzeć do magazynu, w którym zazwyczaj przesiadywał ich "współpracownik". 

***

Piątka mężczyzn przekroczyła próg ich budynku wpadając do salonu i wpatrując się w pracowników Jamesa. 

- Gdzie Carter? - Kui spytał Arona, który siedział na kanapie. 

Szatyn spojrzał na nich z niezrozumieniem. Wskazał ręką aby usiedli i poszedł na górę po swojego szefa. 

Po chwili wszyscy stali w salonie, patrząc na siebie wyczekująco. 

- Może powiesz nam jakim cudem pół tony mety zniknęło z naszego magazynu?! - warknął Knuckles. 

Blondyn nie wzruszony jego tonem rozsiadł się wygodnie na kanapie i sięgnął po szklankę whisky, popijając trochę trunku. 

- Nie wiem o czym mówicie. - mruknął mężczyzna, uśmiechając się nieszczerze. 

- Posłuchaj mnie Carter, dobrze wiesz że my nie pozwalamy na zdradę. Więc radziłbym ci się wytłumaczyć! - krzyknął Nicollo. 

- No co ja mogę rzec? Była meta? Nie ma mety. - wzruszył ramionami. 

Erwin już ruszył w jego kierunku, ale jego przyjaciele stanowczo go odciągnęli od tego pomysłu. 

- Wiesz, że jeśli nie masz dobrej wymówki to skończysz marnie. - odparł spokojnie Sindacco. 

- Mam lepszych klientów. Nie będę ukrywał, że więcej płacą. 

- I zamiast z nami porozmawiać aby podnieść stawkę, to ty lecisz robić loda innej grupie?! - warknął poirytowany siwowłosy. 

Zwrócili uwagę na niebieskowłosego który wszedł do salonu, patrząc na swoich pytającym wzrokiem. 

- Co ty tu robisz? Miałeś być w laboratorium. - spytał Aron. 

- Zamknąłem drzwi, co tu się dzieje? - odparł pytaniem Peter, unosząc brew. 

- Panowie już wychodzą, wyjaśniłem im że kończymy współpracę, bo mamy kogoś lepszego. - powiedział James, patrząc w oczy Erwina wyzywająco. 

Siwowłosy zacisnął tylko szczękę i ruszył do wyjścia. 

- Lepiej uważaj na siebie i swoich ludzi Carter.. - mruknął złotooki, uśmiechając się zadziornie i wyszedł z budynku. 

Pojechali z powrotem do swojej siedziby, dyskutując o tym co się stało i co zamierzają zrobić. 

Jedno było pewne, zemsta będzie słodka.. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top