35
Hejka misie kolorowe!
Rozdział poprawiony przez fs_animri <3
Mokrego lanego poniedziałku :))
Capela obudził się dopiero po kolejnych kilkunastu godzinach. Jego ciało rzeczywiście było wyczerpane.
Gdy otworzył oczy zobaczył, że za oknem zaczęło zachodzić słońce.
Wystraszył się, nie widząc obok siebie siwowłosego. Ale próbował się uspokoić, tłumacząc sobie, że pewnie jest w łazience albo w kuchni.
Postanowił go poszukać, aby dłużej się nie martwić. Powoli wstał, krzywiąc się przez rany na jego ciele.
Po kilkunastu sekundach stał już na nogach, podtrzymując się łóżka. Trochę kręciło mu się w głowie, więc postanowił chwilę zaczekać, aż się to uspokoi.
Ruszył na korytarz i schody, opierając się o ściany i meble. Łazienka była otwarta i nie paliło się w niej światło, więc tam go nie było.
Powolnymi krokami zszedł na dół nasłuchując kogokolwiek. Lecz słyszał tylko dźwięk telewizora.
Podszedł więc do salonu, gdzie zauważył Heidi siedzącą na kanapie.
Blondynka słysząc kroki obróciła się, spoglądając na czarnowłosego. Lekko się uśmiechnęła, widząc kto to.
- Cześć Dante.. Jak się czujesz? Nie powinieneś wstawać z łóżka w tym stanie - odparła wstając z kanapy i krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Niebieskooki cofnął się krok do tyłu, cały czas ją obserwując.
- Gdzie Erwin? Vasquez? - spytał, cicho odchrząkując, aby odgonić chrypę w gardle.
- Pojechali coś załatwić, myśleli, że wrócą nim się obudzisz - wytłumaczyła. - Chodź, zbadam cię i sprawdzę czy rany się goją.
Kobieta powoli ruszyła w jego stronę.
Dante patrzył na nią niepewnie. Nie chciał, aby go znowu dotykała.
Mimo iż wiedział, że jest lekarzem i ktoś musi się nim zająć, to czuł się niekomfortowo bez złotookiego w tym samym budynku.
- Nie chce.. - mruknął nastolatek, jeszcze trochę się cofając.
Dziewczyna przewróciła lekko oczami, nie chcąc się męczyć z chłopakiem.
- Dante, muszę cię zbadać. Ta ręka była w złym stanie, muszę ją odkazić, aby nie wdało się zakażenie. Muszę też sprawdzić, czy nie masz gorączki i ewentualnie dać ci coś na nią.. - zaczęła tłumaczyć.
Rzeczywiście Dante czuł dreszcze na ciele, co mogło być spowodowane wyższą temperaturą. Lecz mimo tego, dalej nie chciał się zgodzić.
Zaczął kiwać głową na "nie".
Nerwowo bawił się kawałkiem za dużej na siebie koszulki na swoim ciele.
Zauważył jak blondynka zaczyna kierować się w jego stronę jeszcze bliżej. Zaniepokoiło go to.
Zrobił trzy kroki w tył i spojrzał przez ramię, widząc schody.
Obrócił się szybko i wbiegł po nich na górę, nie zważając na ból ciała i złe samopoczucie.
- Dante! Nie chcę ci zrobić krzywdy.. Stój! - rozkazała Bunny.
Dowiedziała się od chłopaków, że jak tu przyjechał wykonywał wszystkie polecenia i że wciąż to robi.
Lecz nie miała pojęcia, że od kilkunastu dni słuchał się przede wszystkim Erwina. Ewentualnie chłopaków, gdy siwego nie było.
Capela przez chwilę się zawahał, słysząc wyraźny rozkaz, lecz szybko wyrzucił to z głowy i szybkim krokiem wszedł do łazienki, zamykając się w niej na klucz.
Nerwowo przejechał wzrokiem po pomieszczeniu, nie wiedząc co ma dalej zrobić. Wiedział, że Heidi mu nic raczej nie zrobi, ale jego głupi instynkt mówił mu inaczej i nie pozwalał się uspokoić.
Po chwili usłyszał pukanie do drzwi i pociągnięcie za klamkę.
Odsunął się trochę i spuścił wzrok na kafelki na podłodze.
- Dante.. otwórz drzwi proszę. Wiesz, że nic ci nie zrobię. - mówiła blondynka.
Czarnowłosy przełknął głośno ślinę i usiadł na podłodze przy wannie, podkulając nogi do klatki piersiowej.
Nie było to zbyt przyjemne, wciąż odczuwając skutki porwania przez Petera.
Oparł głowę na kolanach i przymknął oczy. Czekał aż kobieta sobie pójdzie.
- Dante, proszę cię. Niedługo i tak będzie Erwin. Jeśli nie chcesz, to nie będę cię badać, wiesz, że nie robię tego bez twojej zgody - powiedziała Bunny, wciąż cicho pukając.
Po chwili ciszy, usłyszał westchnienie dziewczyny i jej kroki na schodach, gdy po nich schodziła.
Czarnowłosy odetchnął z ulgą i postanowił w spokoju poczekać aż wrócą chłopacy.
W tym czasie Heidi zeszła na dół i sięgnęła po swój telefon, wybierając numer złotookiego, chcąc powiedzieć mu o zaistniałej sytuacji.
- Halo?
- Halo, Erwin? Słuchaj, Dante się obudził.. - zaczęła.
- To chyba dobrze? Czemu dzwonisz, coś się stało? - spytał zaniepokojony.
- Nie do końca. Pytał o was i gdy powiedziałam, że chcę go zbadać, to się wystraszył i zamknął w łazience. Nie chcę z niej wyjść i się do mnie nie odzywa - westchnęła.
- Rozumiem.. Niedługo będziemy, już wracamy od Kui'a, także myślę, że 10, max 15 minut, i jesteśmy z powrotem - odparł. - Powiedz mu to i spytaj czy nie czuje się słabo, zagadaj go trochę. Tylko ostrożnie, nie naciskaj. Nie chcę, aby dostał ataku.
- Okej, do zobaczenia - rzekła.
Siwowłosy cicho się pożegnał i rozłączył.
Już po chwili Dante znowu usłyszał kobietę pod drzwiami.
- Dante, Erwin niedługo będzie. Jak się czujesz? Nie kręci ci się w głowie? Jeśli tak, to postaraj się usiąść i oprzeć o ścianę - mówiła spokojnym głosem.
Nastolatek przewrócił oczami, wiedząc, że właśnie to robi. Wciąż siedział cicho, nie chcąc rozmawiać z kobietą.
Ucieszył się na wiadomość o szybkim przyjeździe siwowłosego.
Głośno odetchnął i przymknął oczy, czekając na chłopaków..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top