34

Hejka misie kolorowe!

Rozdział poprawiony przez fs_animri <3

Chce wam życzyć zdrowych, spokojnych i szczęśliwych świąt ^^

Miłego dnia/wieczoru :3

*Few hours later*

Czarnowłosy zaczął odzyskiwać świadomość jakoś nad ranem, czyli około 9 godzin po odnalezieniu go. 
Nie było to dużo jak na jego osłabienie. 

Zaczął rozglądać się po miejscu w którym się znajdował. Był to mały pokój  z białymi ścianami i sporą ilością różnych półek ze sprzętem medycznym i lekami. 

Uniósł lekko głowę  na co syknął, czując promieniujący ból na praktycznie całym ciele. Było mu zimno, mimo iż był okryty kołdrą. 

Oparł się wyżej, tyle ile potrafił. Zobaczył również opatrunki na swoim ciele, między innymi na ramieniu, brzuchu czy głowie. 

Aż tak mocno oberwał? 
Próbował przypomnieć sobie, co się stało przed utratą świadomości. 
Już po chwili wiedział i skrzywił się na wspomnienia. 

Rozejrzał się panicznie, czy nikogo wokół niego nie ma, a najważniejsze, czy Petera również. 

W sali był sam, nie wiedział czy to dobrze, czy źle. 
Czuł się okropnie, ale chciał zobaczyć Erwina. W końcu to on z chłopakami go uratował, prawda? 

Zwrócił uwagę na swoją rękę na której miał założony wenflon, a do niego podłączoną kroplówkę. 

Spojrzał na zegarek na ścianie i próbował skoncentrować na nim swój wzrok. Było to ciężkie, gdyż obraz mu się zamazywał. 

W końcu udało mu się rozczytać godzinę, jaka widniała na tarczy. 4:27. 

Na pół siedząco patrzył pusto w ścianę i wyczekiwał aż ktoś raczy do niego zajrzeć. Nie wiedział co ma zrobić w takiej sytuacji. 

Dużo zastanawiał się nad wydarzeniami z ostatnich dwóch dni. Miało być dobrze, a on to spierdolił, wchodząc do piwnicy i dając się porobić jak małe dziecko. Westchnął cicho. 

W końcu, po kilkunastu minutach, usłyszał kroki na korytarzu i cichą rozmowę. Skupił się, aby cokolwiek usłyszeć. 

- Czemu nie śpisz? - usłyszał głos medyczki. 

- Obudziłem się i robiłem kawę, aby nie padnąć. Chcę być przy nim gdy wstanie. A ty? - mruknął siwowłosy. 

- Usłyszałam kroki i chciałam zobaczyć kto to. Poza tym, chciałam z tobą porozmawiać.. - zaczęła Heidi. 

- O czym? - spytał złotooki. 

- Wiesz, ostatnio dużo się dzieje i pomyślałam, że może gdzieś byśmy wyskoczyli? Odpocząć trochę? - zapytała niepewnie. 

Dante uchylił lekko usta, słysząc tą rozmowę. Był zdziwiony tym, że Bunny zarywa do Knuckles’a. A jednocześnie chyba.. zazdrosny?

Bał się, że jeśli ona by go zabrała, to siwy przestałby poświęcać mu uwagę i opiekę. 

- Wiesz co, zastanowię się nad tym. Na razie jeszcze nie wiem co z Dante, jak się obudzi i lepiej poczuje, to zobaczymy. - odparł. 

- Okej, super. To w takim razie ja lecę spać, dobranoc! - powiedziała szczęśliwa. 

Czarnowłosy chwilę po tym usłyszał zamykające się drzwi, a sekundę później zauważył jak do sali wchodzi złotooki. 

Zagryzł wargę, przyglądając się starszemu. Nawet będąc jawnie zmęczonym, wyglądał pięknie. Ten jednak go jeszcze nie zauważył. 

Knuckles zamknął za sobą drzwi i podszedł do małego stoliczka, na którym postawił kawę. Przed tym wziął z niej łyka i przeklnął cicho, z uwagi na gorący napój. 

- Dante... - wyszeptał cicho, zauważając obudzonego nastolatka. 

Siwowłosy szybko do niego podszedł i delikatnie go objął, nie chcąc sprawić mu bólu. Nie do końca mu to wyszło, lecz młodszy nie narzekał.

Niebieskooki zdrową ręką odwzajemnił gest i westchnął głośno, czując przyjemne uczucie ciepła. 

Po chwili starszy się odsunął i usiadł przy Capeli, łapiąc go za dłoń. Zaczął ją gładzić. 

- Jak się czujesz skarbie? - zapytał Erwin niepewnie. 

Obawiał się, że niższy może mieć jakiś uraz po traumatycznych wydarzeniach. Chciał to jakoś wybadać. Jednak, miał sporą nadzieję, widząc, że nie bał się jego dotyku. 

- Jest okej. Przepraszam.. - wychrypiał czarnowłosy. 

- Słonko, za co ty mnie przepraszasz? To ja powinienem. Obiecałem ci, że będziesz bezpieczny i nie dotrzymałem słowa.. - rzekł siwowłosy, spuszczając wzrok. 

- To przeze mnie Peter uciekł, gdybym nie zszedł do piwnicy.. - odparł niebieskooki cicho i odwrócił wzrok, czując poczucie winny. 

- Misiu, czemu tam zszedłeś? - spytał złotooki, gładząc jego włosy. 

- Byłem się napić i słyszałem jakieś stukanie. Chciałam sprawdzić co to. Wtedy tam poszedłem i zobaczyłem, że ktoś w piwnicy próbował rozwalić beton przy oknie, aby pozbyć się krat. Przypomniałem sobie, że ostatnio był tam Peter i gdy już chciałem stamtąd uciec, to on mnie złapał.. - odpowiedział czarnowłosy. 

Erwin tylko westchnął i wciąż przeczesywał ciemne kosmyki. Nie miał tego za złe nastolatkowi. Bardziej był zmartwiony, że gdyby go nie znaleźli, nie wiadomo czy by przeżył. 

- Nic się nie stało słonko. Nie przejmuj się. Teraz opowiedz mi szczerze.. Nie dotknął cię w ten sposób, prawda? - spytał złotooki ostrożnie. 

- Nie.. - zaprzeczył Capela i pokiwał przecząco głową, na co starszy odetchnął z ulgą.  

- To dobrze.. Pewnie jesteś zmęczony co? Dość szybko się obudziłeś - mruknął Erwin. 

- Troszeczkę.. - odpowiedział niebieskooki. 

- To kładź się szybciutko. Jak wstaniesz to porozmawiamy - rzekł Knuckles. 

- A czy.. położysz się ze mną? - spytał nieśmiało czarnowłosy, oblewając się rumieńcem. 

Złotooki cicho zachichotał na jego słodkie zachowanie i kiwnął głową w zgodzie. 

Ułożył się po jednej stronie chłopaka, uważając na jego rany. Delikatnie go objął w pasie i wtulił w jego plecy. 

Po chwili jeszcze podniósł się trochę, by cmoknąć niższego w czoło i wyszeptać do ucha "dobranoc". 

Oboje dosyć szybko zasnęli, czując ciepło drugiego..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top