3
Hejka misie kolorowe!
Wrzucam kolejny rozdział poprawiony przez fs_animri <3
Fabuła coraz bardziej się rozkręca :)
Miłego dnia :3
4 years ago
Czarnowłosy obudził się słysząc głosy. Podniósł delikatnie powieki, przyzwyczajając się do bieli, która oświetla pomieszczenie.
- Wykonał zadanie. Ale mimo wszystko długo przetrwał, nie sądzi szef, że będą z nim problemy? - dopytał Aron.
- Prawie wykonał zadanie. Zrobił 48 folijek. A miał zrobić 50. Nie będzie sprawiał problemów, a nawet jeśli to go wytresujemy. - odparł James.
- Szefie.. - mruknął szatyn, wskazując przez okienko drzwi na nastolatka.
Dante skulił się i przełknął ślinę widząc, że go zauważyli.
Chłopiec leżał w sali medycznej w ich domu. Był podłączony do kroplówki oraz maszyny monitorującej jego czynności życiowe.
Gdy blondyn zauważył iż czarnowłosy nie śpi i wszedł do sali wraz ze swoim pracownikiem.
- Widzę, że już się wyspałeś. Gdy kroplówka się skończy, wrócisz do pokoju i skończysz pracę. Dopiero wtedy otrzymasz posiłek. - odparł blondyn i wyszedł z sali, szepcząc coś jeszcze do ucha Aronowi.
Dante tylko patrzył na nich, nie odzywając się. Czekał na rozwój wydarzeń oraz na skończenie się soli fizjologicznej.
***
Czarnowłosy, chwiejąc się lekko, usiadł przy biurku, patrząc pusto na rzeczy przed nim.
- Jak skończysz, to wciśnij ten guzik.. - mruknął Aron, wskazując na niebieski przycisk.
Dante tylko kiwnął głową i zaczął odmierzać odpowiednią ilość narkotyku.
Po niecałych pięciu minutach skończył i wcisnął guzik, który wskazał mu szatyn.
Niebieskooki stał przy kratach, patrząc wyczekująco na mężczyznę z posiłkiem.
Był głodny tak bardzo, że zastanawiał się nad zjedzeniem swoich ubrań.
Jego brzuch zaciskał się na myśl o czymkolwiek zjadliwym.
Złapał rękoma za kraty i spojrzał na Arona, który stał przed wejściem.
Zielonooki zajrzał do środka i zabrał dwie zapakowane folijki, uśmiechając się lekko. Ruszył w kierunku wyjścia.
- Ej! A moje jedzenie? - Odezwał się czternastolatek, nieco niepewnie.
Szatyn słysząc te słowa na chwilę się zatrzymał, lecz po chwili wyszedł z piwnicy.
Czarnowłosy westchnął i przeklnął się w głowie na swoją naiwność. Usiadł na materacu kuląc się i bujając lekko.
Starał się nie myśleć o żywności, lecz wszystko mu się z nią kojarzyło. Nie mógł wytrzymać, czując ból brzucha, brak jakiejkolwiek energii i słysząc głośne burczenie.
Jego nadzieja jednak się powiększyła, gdy usłyszał kroki na schodach.
Wychylił głowę oczekując na "gościa".
Zauważył Szatyna, lecz to nie skupiło jego uwagi, a taca, którą trzymał w ręce. Zielonooki pod drzwiami przesunął tacę w kierunku Dantego.
Nastolatek szybko zabrał zawartość tacki, aby przypadkiem nikt mu jej nie zabrał. Przez chwilę zastanowił się czy może jest opcja, że chcą go zatruć, ale odrzucił tą myśl, na fakt że uratowali mu życie, gdy był na jego skraju.
Gwałtownie zaczął pochłaniać chleb który dostał.
Nie było go dużo, raptem trzy kromki czerstwego, pszennego chleba.
Ale lepsze to niż nic.
Dla Capeli było to jak miód w gębie. W końcu, nie jadł nic od prawie tygodnia.
Nie zauważył, że posiłek skończył się szybko. Stanowczo za szybko.
Niebieskooki spojrzał z zawiedzeniem na pustą metalową tacę.
- Szef powiedział, że jak do jutra do południa wykonasz 200 sztuk, to dostaniesz więcej. - odparł szatyn, który cały czas przyglądał się chłopakowi.
Czarnowłosy kiwnął w pośpiechu głową i usiadł do biurka, biorąc się do pracy.
Mimo iż nie czuł się najlepiej, jego ciało było osłabione, a brzuch wciąż potrzebował posiłku, to się nie poddawał.
Chciał mieć to już za sobą. Położyć się i odpocząć, a następnie zjeść chodź jeszcze trochę.
***
Chłopiec nie spał większość nocy, chcąc wykonać pracę, aby otrzymać jedzenie.
Sądził, że skończył. Chciał się upewnić aby się nie zawieść. Liczył wszystkie saszetki z trzy razy.
Oczy mu się kleiły, a ciało drżało z zimna i przemęczenia.
W końcu mógł odpocząć, by po południu dostać posiłek na który zapracował.
Ułożył się na materacu i skulił, otulając swoje ciało brudną bluzą którą miał na sobie.
Stanowczo potrzebował się umyć oraz przebrać..
***
Gdy tylko uchylił powieki, czuł jak każdy centymetr jego ciała odmawia mu posłuszeństwa. Mięśnie cholernie go bolały, a głowa pulsowała.
Rozejrzał się wokół, zauważając szatyn pakującego towar który wydzielał.
Podparł się trochę na rękach i patrzył na jego poczynania.
Gdy zielonooki skończył, zauważył parę niebieskich oczu ciekawie na niego zerkających.
Zabrał karton i wyszedł z celi, kładąc go przy schodach.
Wrócił do nastolatka z tacą na której znajdowały się 3 pajdy chleba z masłem oraz szklanka wody.
Czarnowłosy widząc zawartość tacki od razu podniósł się z materaca, przytrzymując się ściany.
- Usiądź, podam ci to. Nikt ci tego nie zabierze. - mruknął Aron.
Czternastolatek z zawstydzeniem ponownie opadł na materac, patrząc na mężczyznę wyczekująco.
Zielonooki wszedł do środka i przykucnął przy Capeli. Wyciągnął w jego stronę rękę, lecz chłopiec się skulił, przymykając oczy.
- Na twoim miejscu jadłbym powoli. Wtedy bardziej się najesz. - odparł szatyn i postawił na kolanach chłopca tacę, po czym opuścił pomieszczenie, zabierając ze sobą karton z narkotykami.
Upewnił się, że zamknął celę i opuścił piwnicę.
Dante nie widząc porywacza w zasięgu wzroku, wziął się za jedzenie.
Nie pamiętał kiedy ostatni raz jadł kromkę chleba z masłem z takim zafascynowaniem.
Chodź przez te kilka dni było ciężko, to wiedział, że wcale nie będzie lepiej.
Jego życie naprawdę się zmieni i to wcale nie na lepsze..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top