23

Hejka misie kolorowe!

Wrzucam kolejny rozdział poprawiony przez fs_animri <3

Miłego wieczoru kochani  :3

Siwowłosy widząc osuwającego się nastolatka, złapał go i podniósł, trzymając na rękach. 

Erwin martwił się jego stanem, po raz kolejny zemdlał.. Chociaż, to może było to przez szok, ale wciąż nie było to zdrowe. 

- Haha widzę, że piesek nie potrafi nawet ustać w miejscu! - zaśmiał się Peter. 

- Dalej ci do śmiechu? Widzę, że dalej masz za dużo palcy.. - odparł Laborant i ponownie do niego podszedł. 

- Wyciągnijcie z niego tyle, ile się da, a jak skończycie to się ogarnijcie i przyjdźcie do mnie - powiedział Erwin, a reszta tylko przytaknęła. 

Złotooki wyszedł z piwnicy w towarzystwie blondynki i Vasqueza. 
Poszli na górę do pokoju chłopaka, gdzie został położony na łóżku. 

- Przepraszam, nie mogłam nic zrobić strasznie się bał i cię szukał, a jak chciałam go dotknąć, to dostawał ataku.. - powiedziała szybko Heidi, ze skruchą w głosie. 

- Nie szkodzi, sprawdziłaś, co mu jest? - zapytał siwowłosy. 

- Tak. Nie do końca znam jego dolegliwości, ale wydaje mi się, że to osłabienie, było spowodowane odwodnieniem i urazem głowy. Możliwe że ma wstrząśnienie mózgu - odparła Bunny, ponownie tego dnia podłączając kroplówkę chłopakowi. 

- Przebadaj go teraz póki jest nieprzytomny. Nie chcę, aby panikował.. - powiedział Knuckles. 

Dziewczyna zgodziła się i z pomocą mężczyzn, odsłoniła ciało czarnowłosego. 

W skupieniu analizowała rany i siniaki na jego bladej skórze. 
Sprawdziła również czy kości nie są złamane. Na szczęście nie były. 

- Nie wiem.. Te siniaki wyglądają na wykorzystanie seksualne, ale nie mogę tego stwierdzić bez dokładnego obejrzenia tamtych miejsc.. - stwierdziła zaniepokojona. 

Siwowłosy głośno westchnął i usiadł obok niebieskookiego, przykrywając jego ciało ubraniami. 

- Vasquez, powiedz im, że mają z niego wyciągnąć informacje o tym, choćby mieli go zabić, rozumiesz? - rzekł złotooki, będąc pewnym siebie. 

Brunet przytaknął kiwnięciem głową i wyszedł z pokoju, w celu poinformowania chłopaków. 

- Nic więcej nie mogę zrobić, musi brać leki i odpoczywać. Nie narażajcie go na stres. Będę już lecieć.. - powiedziała kobieta i po cichym pożegnaniu, opuściła dom. 

Po niecałych 10 minutach, Dante zaczął odzyskiwać przytomność. Przymknął oczy na zbyt jaskrawe światło i skrzywił się, czując ból. 

Rozejrzał się w poszukiwaniu Petera, którego widział przed zemdleniem. 
Nigdzie go nie było, za to na jego łóżku siedział złotooki. 

Na początku czarnowłosy przestraszył się, że ktoś z nim jest, ale po zrozumieniu, że to tylko Erwin, uspokoił się trochę. 

- Część Dantuś, jak się czujesz? - usłyszał jego kojący głos. 

Capela tylko na niego patrzył, nie wiedząc co odpowiedzieć. Chciał zapytać o jego porywacza, ale się bał, nie wiedział, czy to był tylko kolejny koszmar, czy rzeczywistość. 

Siwowłosy westchnął, widząc zmieszanie i strach nastolatka. Powoli się do niego przysunął i delikatnie objął, gładząc po głowie. Czuł jak ciało niższego się spina, by po chwili się rozluźnić i odwzajemnić przytulasa. 

Dante objął rękoma talie starszego i oparł głowę o jego klatkę piersiową, przymykając oczy i oddychając spokojnie. 

- Co się stało aniołku? Dlaczego zemdlałeś? Źle się czułeś? - zapytał spokojnie złotooki. 

- Było mi słabo, a później nie wiem.. - odparł Dante cicho. 

- Jadłeś obiad? - pytał Knuckles, a nastolatek zaprzeczył kiwnięciem głowy - Chcesz teraz zjeść? 

- Nie wiem.. - mruknął niebieskooki, bojąc się powiedzieć, że jest głodny. 

Ostatnio dostawał regularnie posiłki i jego organizm się do tego przezwyczajał, lecz po zostaniu samemu z Davidem i kilkukrotnym wymiotowaniu, odechciało mu się jeść. 

- Zejdę na dół i ci przyniosę, okej? - dopytał siwowłosy. 

Dante mocniej wtulił się w mężczyznę i zaczął nerwowo zaprzeczać głową, nie chcąc zostać samemu. Zacisnął pięści na czerwonej koszuli Erwina, pragnąc, by ten został. 

Złotooki rozumiejąc aluzję, zaczął głaskać czarne włosy, uśmiechając się lekko. 

- Czy.. - zaczął Capela, zastanawiając się nad dalszym pytaniem. 

- Tak słonko? - Knuckles próbował dodać mu otuchy. 

- Czy tutaj jest.. Peter? - zapytał zaniepokojony niebieskooki, przygryzając wargę. 

Chciał upewnić się, że sytuacja ta nie była tylko snem. 

- Tak skarbie. Ale nie martw się, nic ci nie zrobi. - odpowiedział siwowłosy spokojnie. 

Dante przymknął oczy, chcąc zrozumieć czemu mężczyźni go porwali i torturowali. W końcu nastolatek nie był nikim ważnym, dlaczego robiliby krzywdę jego porywaczowi? Właściwie po co zawracać tym sobie głowę? 
A może po prostu chcieli się czegoś dowiedzieć, bądź zemścić? 
Czarnowłosy słyszał jak mężczyźni mówili coś o skradzionym towarze, może o to chodziło? 

Po kilku minutach ciszy i przytulania się, do pokoju zawitał Vasquez, patrząc na Erwina znacząco, że chce pogadać. 
Niebieskooki spiął się, widząc, że ktoś inny znajduję się w pokoju, lecz zauważając że to tylko Sindacco, rozluźnił się trochę. 

- Chłopacy skończyli.. - zaczął niepewnie brunet.

- W porządku, zaraz przyjdę. Vasqi, mógłbyś przynieść obiad dla Dante? - zapytał złotooki. 

Brunet kiwnął głową i wyszedł, po chwili wracając z talerzem ciepłego jedzenia. Podszedł do łóżka i podał je niebieskookiemu. 

Capela przyjął posiłek i już po chwili się nim zajadał, wciąż opierając się o siwowłosego. 
Jedzenie było smaczne i nie mógł temu zaprzeczyć. 

- Skarbie, pójdę na chwilę do chłopaków, okej? Wrócę zaraz.. ktoś do ciebie przyjdzie. - powiedział ostrożnie Erwin. 

Dante zaprzestał jeść i spojrzał przestraszony na starszego. Nie chciał aby sobie poszedł. Nie chciał znowu zostać z kimś innym. 

- A.. a czy mogę zostać z Vasquez'em? - zapytał nieśmiało. 

Wolał się przełamać i spytać, niż bez wyboru trafić na Davida. 

Złotooki spojrzał na Sindacco, a ten natomiast kiwnął głową i lekko się uśmiechnął. 

- W porządku, wrócę niedługo. Zjedz ładnie obiad - rzekł siwowłosy, na co niebieskooki przytaknął.

Erwin odsunął się od niższego i pogładził go po głowie, po chwili opuszczając pomieszczenie..  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top