1
Hejka misie kolorowe!
Witam was w pierwszym rozdziale nowej książki!
Mówiłam, do zobaczenia nie długo hih
Rozdział poprawiony przez fs_animri <3
Miłego dnia :3
TW!
W rozdziale pojawiają się opisy śmierci, krwi!
4 years ago
Czarnowłosy chłopiec siedział przy biurku, zapisując najpotrzebniejsze rzeczy do szkoły.
Jego matka poprosiła go o listę przedmiotów niezbędnych do nauki.
Czternastoletni Dante wiedział, że nie może sobie pozwolić na kolorowe pisaki, czy porządne kredki, jakie dzieci w jego wieku miały.
Było mu trochę przykro, ale wiedział za jego mama stara się jak może, aby miał wszystko co potrzebne.
Dzieci często śmiały się z niego, że nie ma nowych i modnych ubrań, czy chociażby że nie uczęszcza na obiady, tylko je kanapki przygotowane w domu, gdy akurat są na nie składniki. Lecz niebieskooki nic sobie z tego nie robił.
Chłopiec przegryzał ołówek, zastanawiając się czy zapisał wszystko.
Lista na jego kartce nie była długa. Chciał choć trochę odciążyć mamę, dlatego przeszukał wszystkie szafki by znaleźć rzeczy z poprzednich lat, by jak najmniej było mu trzeba.
Zmarszczył brwi, słysząc walenie do drzwi ich mieszkania.
Przez chwilę pomyślał, że to ojciec który znowu po pijaku zgubił klucze, lecz przypomniało mu się, że ten śpi w sypialni.
Podniósł się z krzesła i uchylił drzwi od pokoju, wyglądając przez nie zaciekawiony.
Około 30-letnia kobieta ruszyła z kuchni, aby otworzyć drzwi.
Nie zajęło jej to długo, gdyż metraż wcale nie był duży.
Czarnowłosa przekręciła zamek i zanim zdążyła otworzyć drzwi, te zostały pchnięte, a kobieta wraz z nimi poleciała do tyłu, piszcząc przy tym cicho.
Niebieskie oczy czternastolatka analizowały co się działo. Do środka ich domu weszło troje mężczyzn w średnim wieku. Wszyscy byli ubrani w ciemne stroje i posiadali liczne ilości tatuaży.
Prawdopodobnie ich lider odezwał się pierwszy:
- Gdzie on jest?!
- Kto? - spytała cicho przerażona kobieta.
Mężczyzna złapał ją za włosy i skierował jej wzrok na jego twarz.
Dante sparaliżował strach i nie mogąc się ruszyć, czekał na dalsze wydarzenia.
- Henry! - warknął w odpowiedzi.
Kobieta wskazała palcem na sypialnie, a pozostała dwójka ruszyła tam po chwili wracając z szamoczącym się ojcem Dantego.
- Kurwa! Puśćcie mnie! Obiecałem, że oddam wszystko! - mówił przestraszony Henry.
Mężczyźni przytrzymali go w pozycji klęczącej przed ich liderem. Blondwłosy pchnął kobietę, aby znalazła się obok męża.
- Capela, wiesz, że my nie pozwalamy na oszukiwanie nas. Ile to już minęło? Trzy miesiące? Cztery? Ciągle się tylko zapożyczasz - mówił zdenerwowany blondyn.
- James, posłuchaj, ja wszystko oddam, co do gorsza. Narazie mam ciężką sytuację.. - rzekł Henry.
Blondyn wyciągnął zza paska broń i wycelował w matkę Dante.
Kobieta cicho szlochała ze spuszczoną głową.
- Widzę, że muszę ci dać przykład, co się z tobą stanie, jak nie odzyskam pieniędzy - mruknął James i przeładował klamkę.
Czarnowłosy chłopiec zakrył usta dłonią, próbując nie krzyczeć. Łzy zaczęły lecieć po jego policzkach, a ciało drżało ze strachu.
Usłyszał wystrzał i dźwięk upadającego ciała. Zacisnął mocno powieki cicho szlochając.
Musiał coś zrobić, musiał zobaczyć, czy jego matka jeszcze żyje. Musi.. Chciał jej pomóc.
Wybiegł więc z pokoju, tym samym zwracając na siebie uwagę. Podbiegł do ciała kobiety i uklęknął przy niej, patrząc na dziurę w jej głowie.
Łzy kapały po na podłogę, łącząc się z powolnie płynącą krwią jego matki.
Dante złapał ją za dłoń, zaciskając mocno i otulając nią swoją twarz.
Siedział tak przy niej, nie reagując na nic, dopóki jeden z mężczyzn nie złapał go za ramiona, odciągając od ciała.
Czarnowłosy szarpał się, próbując się wyrwać, lecz oberwał mocno w twarz.
- No Henry, nie chwaliłeś się, że masz syna. - mruknął James, kiwając głową.
- Zostaw go, on nic nie zrobił.. - powiedział ojciec Dante. Może i nie był dobrym rodzicem, lecz nadal obchodził go jego los.
Czternastolatek trzymany przez słupa blondyna, patrzył przestraszony na całą akcję, w której sam teraz się znajdował.
- On nie, ale ty już tak. Widać, że posiada potencjał. Powiedzmy, że przywłaszczę go sobie do pewnych prac. Odpracuje twój dług, którego ty nie będziesz w stanie spłacić. - rzekł blondyn i uśmiechnął się zadziornie.
Dante patrzył na niego przerażony, nie wiedząc co ma robić. James kiwnął głową do człowieka który trzymał jego ojca, a ten zaczął zadawać ciosy Henremu.
Czarnowłosy przymknął oczy, nie chcąc patrzeć na jego krzywdę. Mimo iż był on alkoholikiem i z jego winy znajdował się w tej sytuacji, to wciąż był jego rodziną.
Po kilku minutach Dante poczuł, że jest chwytany pod ramię i gdzieś prowadzony. Uchylił więc powieki i zauważył, że wyciągają go z mieszkania.
Nie sprzeciwiał się, wiedząc, że to nic nie da. Ostatni raz spojrzał na ciało swojej matki i ojca, który leżał na ziemi, zwijając się z bólu.
Wyszli z kamiennicy. Czarnowłosy próbował wyszarpać się z uścisku starszego.
- Przestań się szarpać gówniarzu! - warknął, zaciskając mocniej jego ramię.
Chłopiec skrzywił się trochę, lecz po chwili przybrał obojętną minę.
Faceci wsadzili go do samochodu, siadając po jego bokach. Za kierownicą siedział czwarty mężczyzna który nie był w ich domu. Blondyn usiadł na miejsce pasażera.
- Uśpijcie go, nie chce aby sprawiał problemy. - mruknął James, patrząc w telefon.
Dante spojrzał na nich zdezorientowany, a po chwili poczuł ukłucie w szyję. Lekko się spiął i od razu sięgnął do miejsca które go bolało, rozmasowując je.
Nie minęły nawet dwie minuty, a on poczuł się senny. Jego głowa zaczęła bezwładnie opadać, a powieki się zamykać.
Nie wiedział nawet w którym momencie stracił kontakt z rzeczywistością.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top