2. jedno mrugnięcie na tak

•••••

Jeżeli można powiedzieć, że Yamaguchi czegoś Tsukishimie od początku zazdrościł, to poza pewnością siebie była to umiejętność czytania. Całą szkołę podstawową Tadashi drżał z przerażenia na myśl o egzaminach sprawdzających znajomość kanji, których uczenie się doprowadzało go do czarnej rozpaczy. Nigdy co prawda nie wypadł na nich tak tragicznie, jak się obawiał i nigdy nie wisiało nad nim widmo niezdania do następnej klasy, ale lęk pozostał. Na lekcjach mylił się często, przed kaligrafią żołądek zwijał mu się w węzeł gordyjski, a czytanie zdawało mu się niekończącą loterią strachu.

Było to problematyczne i całkiem stresujące, ale nie rzutowało w większym stopniu na jego stosunek do pisma, dopóki nie zaczął przyjaźnić się z Keiem.

Na początku nie rzuciło mu się to w oczy jako coś, czego można by większym stopniu zazdrościć. Zresztą nic dziwnego - gdy się poznali, byli dopiero w trzeciej klasie, więc nie rozumieli jeszcze na tyle, by czytać coś dłuższego dla własnej przyjemności. Mógł co najwyżej podziwiać, z jakim spokojem jego nowy znajomy podchodzi do zajęć i że czasami zna znaki, których jeszcze się nie uczyli. Podobno pokazywał mu je jego starszy brat, Akiteru. Yamaguchi nie miał starszego brata, ani generalnie żadnego rodzeństwa, ale słysząc, z jaką dumą opowiada o Akiteru Tsukki, trochę żałował.

Jednak jakieś trzy lata później, gdy jechali na wycieczkę do Zuigan-ji ze szkołą jako najstarszy rocznik, który już wkrótce opuścić miał mury podstawówki, by ruszyć dalej, na wyższe szczeble edukacji, Tsukishima wziął ze sobą książkę. Yamaguchi przyjrzał się jej z zainteresowaniem, bo nie dostrzegał żadnej ilustracji przedstawiającej dinozaura albo czegoś związanego z prehistorią. Zdumiało go to, bo Tsukki często przynosił do szkoły różne ilustrowane atlasy, by pokazywać mu rozmaite gatunki i tłumaczyć ich niezwykłość. Na początku robił to z dużą dozą rezerwy, ale gdy zauważył, że nowego kolegę naprawdę to ciekawi i że stara się zapamiętywać nazwy dinozaurów, o których mówił, weszło mu to w nawyk i w głębi duszy sprawiało przyjemność. Akiteru chciał w przyszłości studiować archeologię, więc wszystko związane z wykopaliskami było bardzo cool.

Yamaguchi włożył do uszu słuchawki i uruchomił empetrójkę. Nie wiedział, czego tak naprawdę lubi słuchać. Kiedyś niezbyt zwracał na to uwagę, nie pochodził z muzykalnej rodziny, więc nikt wcześniej nigdy nie uczył go "czego się słucha". Kei miał wyrobiony gust przez nawyki zaobserwowane u starszego brata, a Yamaguchi z braku tego autorytetu przejmował upodobania od niego. Nacisnął przycisk "play", z zainteresowaniem wsłuchując się w pierwsze słowa śpiewane w obcym języku. Zgrali ten album na jego odtwarzacz z komputera Akiteru, po tym gdy Tadashi stwierdził, że mu się podoba.

Spojrzał na Tsukishimę, który ze spokojem wczytywał się w lekturę. Zapewne nie było to nic szczególnie ambitnego, ale dla bruneta i tak wyglądał bardzo dorośle.

Dorośle. Kei nie był od niego starszy, ale i tak czuł przed nim respekt, jak gdyby dzieliło ich kilka lat. Ze stoicką miną przewracał strony, powoli wczytując się w treść, co pewien czas marszcząc lekko brwi. Raz bez cienia wstydu zwrócił się do siedzącego na fotelu przed nimi nauczyciela, by zapytać o znaczenie niezrozumiałego słowa.

I go thru its pages
and peruse this ageless tale
of a love that failed
to ever become true

Właśnie wtedy Yamaguchi postanowił przestać bać się książek.

•••••

Deszcz bębnił o dach z taką siłą, jak gdyby z premedytacją chciał go zawalić. Tsukishima w pierwszej chwili cicho skrytykował huk, ale brunet wiedział, że w rzeczywistości wcale mu nie przeszkadzał, bo zamiast zakładać słuchawki, uchylił okno. Zapach świeżości wdarł się na opustoszały korytarz, przypominając, że burza szaleć może nie tylko w człowieku, ale i na świecie.

Zmęczony siedzeniem na zajęciach od rana Yamaguchi zsunął się po ścianie na chłodną posadzkę. Lubili siedzieć na ziemi, choć Tsukishima udawał, że jest inaczej i zawsze narzekał na wszechobecny brud. Mimo wszystko od początku semestru spędzali na nim praktycznie codziennie co najmniej godzinę po lekcjach, zazwyczaj wcześniej przebierając się w stroje na trening. Tadashi westchnął i przygładził swoją bluzę z numerem jeden. Czuł, że jako kapitan powinien motywować młodszych kolegów do częstych ćwiczeń, ale z drugiej strony ostatnia klasa i zbliżające się wielkimi krokami egzaminy końcowe rządziły się swoimi prawami. Zresztą chyba i tak nie mógł sprawdzić się w tym bardziej niż Kageyama i Hinata, którzy wciąż codziennie po zajęciach gonili się na salę gimnastyczną, by próbować swoich siły w coraz to trudniejszych kombinacjach.

Spojrzał na skupioną fizis Tsukishimy. Nie zmienił się szczególnie przez ostatnie lata. Wciąż miał tak samo młodzieńczą twarz, jak wtedy gdy przekraczali po raz pierwszy próg liceum, lekko zmarszczone brwi i błąkającą się gdzieś w kąciku ust kpinę, której Yamaguchi nigdy nie potrafił określić.

Błyskawica przeszyła powietrze. Brunet westchnął i, próbując się zmotywować tym, że Tsukki też się uczy oraz cierpi, sięgnął po podręcznik do biologii. Zaczął powoli studiować tekst, co jakiś czas podkreślając fragmenty ołówkiem. Nagle zamarł.

— Tsukki, co to znaczy? — zapytał, wskazując na nieznane słowo.

Kei oderwał wzrok od zeszytu, poprawił okulary i przyjrzał się miejscu wskazanemu przez drugiego środkowego.

— Nie mam pojęcia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top