Rozdział 5 - Kaszel
Czerwone Oko
Czerwone Oko nie mogła zasnąć. Dlaczego Poplamione Futro się tak ruszał? Ehhh... Zniecierpliwiona wstała i położyła się odrobinę dalej na swoim legowisku.
- Przestań się tak rzucać. - Powiedziała, i już chciała iść spać, lecz usłyszała jęknięcie bólu i kaszel. Dźwięki dobiegały z legowiska Kwiatowej Gwiazdy. Nie! Tylko nie Kwiatowa Gwiazda! Ona ma przecież tylko jedno życie! Czerwone Oko bez ostrzeżenia wybiegła z legowiska i szybko dotarła do legowiska przywódczyni. Kotka leżała tam skulona i kaszlała. Wojowniczka widząc to pobiegła pędem do legowiska medyczki.
- Srebrzysty Świcie! - Krzyknęła - Kwiatowa Gwiazda ma chyba zielony kaszel! - Nawet nie tłumaczyła - Chodź! Szybko! - Ponaglała kotkę.
Obydwie wbiegły do legowiska Kwiatowej Gwiazdy.
- Mam coś zrobić? - zapytała Czerwone Oko.
- Tak. Pobiegnij szybko po kocimietkę.
- Robi się! - wybiegła szybko.
- Ale... - Zaczęła medyczka
Czerwone Oko biegła w stronę opuszczonego domostwa dwunożnych. Miejsce to nie było na jej terytorium, ale nie daleko. W końcu dotarła. Szybko i starannie nazbierała tyle kocimiętki, że ledwo jej się mieściło. Widziała tylko na prawe oko, bo lewe przysłoneły liście. Po pewnym czasie dotarła. Położyła zioła przed łapami medyczki.
- Proszę.
Jedyne co teraz mogła robić, to leżeć i patrzeć jak z jej przywódczyni ucieka powoli ostatnie życie. Nie mogąc wytrzymać przycisnęła się do jej ciała.
Srebrzysty Świt ewidentnie chciała coś powiedzieć, ale nie mówiła. Czas mijał, a stres nadal wisiał w powietrzu. Czas biegł nieubłaganie, a Czerwone Oko nie mogła go zmarnować. W końcu odezwała się Srebrzysty Świt.
- Nie możemy już nic dla niej zrobić. Ma już, tylko dwa życia.
W oczach wojowniczki zbierały się łzy.
- Ona miała tylko jedno życie... - wyszeptała Czerwone Oko.
- Co? Dlaczego nie powiedziała?
- Bo Złoty Płomień zaczął by panikować... - Dalsza rozmowa nie miała sensu, więc wojowniczka ucichła i wtuliła się w futro przywódczyni. Siedziała tak do świtu, aż oddech kotki ustał. Czerwone Oko zaczęło drapać gardło. Czyżby się zaraziła? Nie ważne. Wyniosła jeszcze ciepłe ciało na zewnątrz. Na ten odgłos wszyscy wyszli ze swoich legowisk. Nagle przybrali smutne miny. Bez słowa podchodzili i wtulali nosy w futro przywódczyni.
Złoty Płomień dopiero teraz wyszedł z legowiska i wyglądał na zszokowanego.
Czerwone Oko podeszła i go przytuliła.
- Teraz jesteś przywódcą... Musisz wyznaczyć zastępcę.
- Zastępcą przywódcy będzie Sosnowa Skóra.
Wiwaty uniosły się nad polaną. Zastępca przywódcy został mianowany. Teraz tylko 9 żywotów i nowe imię.
Po śmierci Kwiatowej Gwiazdy, Czerwone Oko z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. W końcu poszła do medyczki.
- Srebrzysty Świcie?
- Tak?
- Czy mogłabyś mnie zbadać? Od kilku dni nie czuję się najlepiej.
- Oczywiście.
Po zbadaniu jej stwierdziła.
- Wygląda na to, że masz biały kaszel. Zostaniesz w moim legowisku póki cię nie wyleczę.
Czerwone Oko zmartwiła się. To raczej źle, że miała jedną z poważniejszych chorób, ale cieszyła się, że to biały, a nie zielony. Mimo to udała się na dodatkowe legowisko. I co teraz miała robić? Zauwarzyła, że jest dość śpiąca, więc uznała, że pójdzie spać. Zasnęła po dłuższej chwili rozmyślając.
Czerwone Oko obudziła się w nocy. Była spragniona, więc wyszła na polanę i napiła się wody z sadzawki. Nadal nie czuła się lepiej, ale nie była już śpiąca. Sterta zwierzyny była pusta, więc Czerwone Oko wyszła i zapolowała. Jej długie futro ją ocieplało, więc nie bała się o pogorszenie swojego stanu. Po chwili była w obozie i niosła 3 myszy, królika i 2 nornice. Wzięła jedną z myszy i ją zjadła. Nie mogła już zasnąć, więc uznała, że siądzie na straży. Siedziała i rozmyślała do momentu gdy poczuła nowy zapach. Borsuk! Wbiegła do legowiska Złotej Gwiazdy i powiedziała
- Złota Gwiazdo, niedaleko obozu jest borsuk! - była zaniepokojona sytuacją.
Obudzony przywódca miałknął
- Eee co? A! Borsuk! Zwołam spotkanie klanu i o tym powiem - Szybkim krokiem wyszedł z legowiska.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top