Rozdział 1 ,,Bitwa''

Kamyczek

- Chodźcie kociaki. Wracamy do obozu. - Powiedziała Czarny Zmierzch - Ogrzejemy się po tak długiej dro... - Zatrzymała się. Kamyczek chciał zapytać, ale Skoczka popatrzyła na niego znacząco. Czerwonka zaczęła wąchać powietrze razem z ich matką.
Nagle Czerwonka cicho pisnęła:
-Lis! To jest lis! I to nowy zapach! Uciekajcie! - Skoczka rzuciła się do ucieczki, a kamyk z nią. Lecz postanowili schować się w krzakach, aby oni widzieli lisa, a lis ich nie. Kamyczek chciał im zakrzyczeć, żeby uciekały, jendak obie wyglądały jakby były pewne co robią. Po chwili Kamyczek ujrzał rude futro w krzakach na wprost od jej matki i siostry. One też go widziały. Czarny Zmierzch zaczaiła się na wprost, a Czerwonka trochę bardziej z boku. Nagle lis wyskoczył na jego matkę. nie widział nic oprócz wielkiej miotającej się kuli czarnego i rudego futra. Zaczynał się coraz bardziej stresować, gdy Czarny Zmierzch zaczęła przegrywać. Po chili lis już na niej siedział i zbliżał jego ogromne kły do szyi matki Kamyka.
Nagle mały czarny kształt wleciał w niego z prędkością światła i siłą lwa z opowieści mamy. Czerwonka! Mała kotka odepchnęła lisa wystarczająco daleko by dać Czarnemu Zmierzchowi czas na odethnięcie. Czerwonka nadal jeździła zwoimi małymi ostrymi pazurkami po pysku lisa. O dziwo długo jej się to udawało. Gdy lis popatrzył na Czarny Zmierzch zasyczał i spróbował wstać. Widząc to Czerwona wpadła w szał i uwiesiła sir na gardle lisa gdzie przeciwnik nie mógł jej dopaść. Widać treningi walki z Cegłą i Gnatem jej dużo dały. Lis trzepał się i miotał gdy w końcu opadł z sił. Czerwonka jakby tylko na to czekała wbiła swe małe ząbki gardło lisa. Zaciskała na nim szczęki do póki nie przestał się ruszać.
ONA ZABIŁA LISA! Lecz nie cieszyła się długo... Na polanę wbiegł kolejny lis dwa razy większy od poprzedniego.
Wskoczył na matkę kociąt i wielkimi pazurami przejechał po jej gardle. -NIE!-Wrzeszczał w myślach Kamyk.
W oczach Skoczki zabłysła rozpacz i strach. Dopiero teraz uświadomił sobię, że jego siostra nie ma szans z tym lisem.Spojrzał porozumiewawczo na Skoczkę i jedny momencie wyskoczyli na lisa i odtrącili go od ledwo łapiącej dech Czerwonki. Drapali jego brzuch póki Czerwonka nie przyszła i nie popatrzyła na nich tym swoim wzrokiem: ,,Serio? Tylko na tyle cię stać?'' i rzuciła się do gardła lisa i już po sekundzie uświadomiła sobie swój błąd i dostała od lisa w oko. Jednak to nie powstrzymało żądzy zemsty. Czerwonka wbiła kły w gardło lisa.
Walka się skończyła... Ale straty podczas tej walki były nie uniknione.
Po chwili Kamyczek uświaddomił sobie jak bardzo jest głodny. Uzgodnili, że Czerwonka i on, pójdą na ,,polowanie'',
a Skoczka na nich poczeka i zacznie czuwać przy matce.

Kamyczek upolował sobie dość pulchną jak na porę nagich drzew mysz i średniego w wielkości nornika dla Skoczki.

Gdy wrócił Czerwonka już tam była i położyła swoją mysz i kosa na małym stosiku. Kamyczek przyniósł całą zwierzynę ze stosiku i swoją zwierzynę.
Kamyczek i Czerwonka jedli swoje myszy, a skoczka swoją nornicę.
- Po co nam ten kos? - Spytała Skoczka.
- Na drogę. - odpowiedziała Czerwonka.
Zanim się zorientowali zasnęli.

Obudzili się w kompletnie innym miejscu gdzie zasnęli. Po chwili zobaczył jasno-szarą kotkę. Pisnął z zaskoczenia gdy Skoczka przewróciła się na bok i uderzyła go ogonem w uszy, przez co szara kotka się odwróciła. Wyglądała przyjaźnie i pachniała ziołami. Uśmiechnęła się i podeszła do niego. Kamyczek wstał nie pewnie. Przez odgłos kroków Czerwonka zerwała się gotowa do obrony rodzeństwa, a zdezorientowana Skoczka zaczęła powoli i sennie wstawać. Kotka usiadła i powiedziała:
-Cześć! Jestem Srebrzysty Świt i jestem medyczką Klanu Chmur - powiedziała - Jak się czujecie?
- Sennie... - odpowiedziała Skoczka próbująca nie zasypiać.
- Dobrze - odpowiedział Kamyczek ufnie, w nadziei, że jest bezpieczny.
-To dobrze - Odpowiedziała -  chodźcie do Kwiatowej Gwiazdy. Chciała z wami porozmawiać.
- Kwiatowej Gwiazdy? - Zapytała już trochę pewniej Czerwonka - Kto to ?
- Noo... Przywódczyni Klanu Nieba... - Odpowiedziała Srebrzysty Świt.
- Naszym przywódcą jest Gnat... - powiedziała Czerwonka - Jesteśmy z Klanu Krwii.
-Wytłumaczycie Kwiatowej Gwieździe, nie mnie - powiedziała szara kotka i zaprowadziła kociaki do jaskini przywódcy.
- Jak się nazywacie spytała Kwiatowa Gwiazda.
- Ja jestem Czerwonka, to jest Skoczka, a to Kamyk. - powiedziała Czerwonka.
- A z jakiego klanu jesteście?
- Klanu Krwii
- Och...
- Ale Klan Krwii nie jest zły!
- Ale czemu się tak nazywa...?
- Bo pierwszy przywódca był podobno trochę zobsesowany i żądał zemsty i wogóle...
- A co tu robicie?
- Wracaliśmy z mamą do obozu i napadły na nas lisy.
- Ale las czterech klanów jest daleko...
- Nasza mama dostała przepowiednię i wracaliśmy.
- Dlaczego byliście z nią, a nie w obozie?
- Bo nie miałby kto się nami zajmować.
- A gdzie wasza mama?
-... - Czerwonka tu się zawiesiła więc Kamyk wszedł do akcji.
- Nasza mama... Lisy ją... Zabiły... - odpowiedział zasmucony stratą matki Kamyk.
- A gdzie ona leży...?
-  Obok wielkiej skały w miejscu gdzie lisy nas napadły.
-wysłę tam patrol, aby ją pochowali sprawdzili teren od lisów. Możesz mi powiedzieć jak się nazywała wasza matka?
- Czarny Zmierzch
-... Właśnie! A co z lisami?
Czerwonka zawstydziła się i było to bardzo widoczne. Kwiatowa Gwiazda szybko się domyśliła o co chodzi.
- Ty... Je zabiłaś?
- Większego pomogli mi pokonać Kamyk i Skoczka, a mniejszego Czarny Zmierzch - Wytłumaczyła Czerwonka - To dzięki temu, że Gnat i Cegła nas uczyli walczyć.
- Dobrze - powiedziała przywódczyni - Niech Srebrzysty Świt zaprowadzi was do żłobka. Wyszli z legowiska i podążyli za Srebrzystym Świtem do żłobka.
Poczuli tam zapach mleka i około 3 kotów. Weszli i zobaczyli młodą kotkę karmiącą swojego kociaka i jej partnera
obok. Na ich widok kotka się uśmiechnęła i przywołała ich ogonem
- Proszę - powiedziała odsłaniając brzuch - mam go dużo, a wyglądacie na głodnych. - Fakt byli BARDZO głodni.
Skoczka podeszła niepewnue i zaczęła pić mleko. Po chwili pewniejszy Kamyczek zrobił to samo, a Czerwonka tuż po nim.

Kamyk obudził się przytulony do Skoczki, Czerwonki i Plamka.
Minęły 3 księżyce od ich przybycia do Klanu Chmur. Daleki Skok - bo tak nazywała się karmicielka, która ich przyjęła mówi, że za niedługo zostaniemy uczniami!
Dzisiaj jest ceremonia mianowania Plamka na ucznia! Pierwszy raz będziemy ją widzieć. Ja oraz Czerwonka nie możemy się doczekać jak zostaniemy wojownikami, a Skoczka cały czas grzebie w ziołach!
Chyba zostanie uczennicą medyczki...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top