Rozdział 3
Oczami Belli :
Dlaczego Matt nie może zrozumieć, że go nie chcę?! Właśnie wychodziłam ze szkoły, kiedy on do mnie podszedł i mnie pocałował w policzek.
- Matt przestań. - powiedziałam wściekła. Byłam zła i na niego i na Gabriela. - Nie lubię Cię.
-Oj Bella, przestań, oboje wiemy, że to nieprawda.
Już miałam odwrócić się i odejść, kiedy ten idiota uszczypnął mnie w dupę. Właśnie miałam mu złamać szczękę, kiedy ktoś mnie uprzedził. Jakiś chłopak walnął Matta tak, że krew ciekła mu z nosa. Przyjrzałam się chłopakowi, który bije się teraz z Mattem. Gabriel. No nie, tylko tego brakowało. Chłopacy bili się zawzięcie, kiedy na plac wybiegł dyrektor. Wyglądał wręcz komicznie ze swoim niskim wzrostem, gęstą brodą i niebieskim garniturem. Nawet nie zauważyłam, że koło nas zebrała się spora grupa uczniów. Dyrektor rozdzielił chłopaków. Stałam w miejscu oniemiała. Dziewczyny koło mnie patrzyły na mnie i szeptały między sobą.
Dyrektor podszedł do mnie i powiedział:
- Bella, ty też idziesz z nami .
- Ja?! Dlaczego?! - sprzeciwiłam się chwilę, lecz zaraz potulnie poszłam za nim.
Weszliśmy do jego gabinetu. Na krzesłach, daleko od siebie siedzieli Gabriel i Matt. Usiadłam pośrodku. Dyrektor zajął miejsce za biurkiem.
- Przepraszam, ale za chwilę mam biologię. - powiedziałam do właściciela szkoły.
- Panno Woods, już powiadomiłem twoją wychowawczynię. Teraz słucham co się stało. Może zacznie pan Horace.
- Hmm...Tak się stało , że jako nowy w tej budzie postanowiłem wyrwać jakąś laskę. Padło na Belle - w tym momencie prychnęłam. Dyrektor spojrzał na mnie karcąco - no i na przerwie podszedłem do niej, a tu widzę: Ten idiota przystawia się do niej. Ona próbuje go powstrzymać i chce odejść, a on ją szczypie w du...
- Rozumiem - dyrektor przerwał mu, chcąc powstrzymać go od wypowiedzenia ostatniego słowa - Bello, czy to prawda?
- Mhm - burknełam pod nosem. Niech ten koszmar się już skończy. - Matt? -dyrektor zmarszczył brwi - Chcesz coś dodać?
- Nie. - warknął.
- Dobrze, w takim razie; Bello i Gabrielu, możecie wyjść.
Wybiegłam z pokoju. Spojrzałam na telefon. Biologia jest ostatnią lekcją, a za sześć minut dzwonek. Nie ma sensu tu zostawać. Zarzuciłam kaptur na głowę i poszłam na przystanek. Po dwudziestu minutach byłam w domu. Mama siedziała w kuchni pichcąc coś na obiad.
- To ty, skarbie?
- Tak, ja mamo.
- Siadaj do stołu, zrobiłam naleśniki.
Po zjedzeniu, poszłam odrabiać zadane lekcje. Skapitulowałam jednak szybko wchodząc na Facebooka. Postanowiłam poszukać Gabriela. Hmm... Jest. Weszłam na jego profil. Idealne zdjęcie, masa znajomych, tysiące lików i komentarzy...
Osz kur... On ma dziewczynę! Przerzuciłam się na jej profil. No tego mogłam się spodziewać. Blondynka. Co ją wyróżnia? Kilogram tapety i ogromne cycki! W sumie dupę też ma niezłą, pewnie ma bogatych rodziców.
Odłożyłam telefon, bo była już północ. Poszłam spać. Tuż przed zaśnięciem dostałam sms ' a.
Nieznany numer : Słodkich snów kochanie.
Zasnęłam natychmiast nawet nie odpisując.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top