Rozdział 2

Gabriel

Właśnie miałem zaproponować jakiejś sexownej lecz pustej blondynce o zielonych oczach spotkanie po szkole, kiedy usłyszałem jak nauczycielka mówi:
- Bello, to jest Gabriel. Masz go dziś oprowadzić po szkole.
Pani udawała, że nie słyszy jęków wszystkich dziewczyn i pociągnęła mnie w stronę tej całej Belli. Jak na nią spojrzałem oniemiałem. Była tak kurewsko śliczna, że poczułem, że moje spodnie robią się za ciasne w kroczu. Miała idealnie okrągłą twarz, smukłą sylwetkę, długie włosy i piękne, błękitne oczy. Kogoś mi przypominała. Tylko kogo? Podszedłem do niej z najbardziej wyćwiczonym uśmiechem na podryw, ale ona tylko na mnie spojrzała, odwróciła się i rzekła chłodno swoim delikatnym, melodyjnym głosem:
- Choć za mną. Nie mam całego dnia.
Udaje niedostępną, tak? Przekonamy się jak jej to wyjdzie.
- No całego na razie nie mamy, ale jak chcesz mogę sobie zmienić nieco plany i możemy się spotkać wieczorem. - mrugnąłem do niej - To co..., o której, śliczna?
Zatrzymała się gwałtownie i odwróciła się do mnie.
- Primo, nie mów tak do mnie więcej! Secundo, nie spotkam się z tobą nigdy!
- No już, spokojnie, zrozumiałem. - powiedziałem, mimo, że i tak wiedziałem, że szybko się złamie. Zacząłem myśleć, że może pobawić się z nią więcej niż jedną noc. Idąc za nią spojrzałem na jej tyłeczek. Taaak, zdecydowanie więcej niż jedną noc.
Nie myśląc dużo, klepnąłem ją w tę nieziemską dupcię.
Odwróciła się do mnie czerwona na twarzy. Oj, mam przechlapane. Na szczęście usłyszałem dzwonek i uciekłem. Poczekawszy kilka minut wyjrzałem zza rogu. Zobaczyłem moją Bellę z jakimś chłopakiem, który ją przytulał. Kurwa, co to za gościu?! Nagle zobaczyłem jak całuje ją w policzek, a ona próbuje do tego nie dopuścić. Wtem on szczypie ją w dupę , a ja podbiegam, odrywam go od Belli i z całej siły przywalam mu w brzydką mordę...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top