Rozdział 5

KAYLA POV

Leciałam już na prawdę długo. Smoki były zmęczone tak samo jak i ja. Tutaj  nie powinni nie już znaleźć, więc postanowiłam szukać wyspy na nocleg, a jutro będziemy dalej zmierzać w kierunku jaskini ojca Tulii.

RON POV

Był wieczór, późny wieczór, ale na wyspie rozległ się dźwięk rogu. Wszyscy popędzili do twierdzy. Tak jak się można było spodziewać nie znaleźli Kayli.

- Czy ktoś znalazł Kaylę?- odpowiedziała głucha cisza.- Czyli nikt jej nie widział?

- Niestety tak wodzu.

- Przeszukaliście wszędzie? Opłynęliście całą wyspę patrząc i szukając na niebie?

- Niestety tak.

- Cóż mogę powiedzieć na takie informacje? Aiti, Talo jutro wypłyniemy na dłuższe poszukiwania. Może nie jest daleko, ale czy macie jakieś przypuszczenia, gdzie mogłaby uciec.

- Niestety nie, ale spróbujemy poszukać jeszcze jakieś wskazówki w jej pokoju. 

- Dobrze, drużyna do zadań specjalnych przygotujcie się. Na dzisiaj to tyle, możecie się rozejść.- wszyscy powoli wychodzili. Ja czekałem aż będzie to łatwiejsze, bo nie chce się nikomu narażać.

- Ron?- usłyszałem za sobą wodza.

- Tak?

- Na pewno nie znalazłeś Kayli i jej nie ukrywasz?

- Mogę wodza zapewnić, że nie. Ale jeśli jest jakiś sposób w jaki mogę pomóc, chętnie to zrobię.

- W takim razie chodź ze mną do jej domu. Może tobie uda się znaleźć jakąś wskazówkę.- poszedłem za wodzem, ale modliłem się żeby Kayla niczego nie zostawiła. Nie jest głupia, ale mogła zapomnieć o detalach. Weszliśmy do domu, a ja prosiłem bogów o brak śladów.

- Wodzu nic nie znaleźliśmy, ale nie wiemy też nadal dlaczego mogła uciec.

- Dlatego przyprowadziłem pomoc.- wskazał na mnie, a ja widziałem jak oczy ojca Kayli, Talo płoną ogniem nienawiści i pogardy w stosunku do mojej osoby.

- To pewnie jego wina! To ty nakłoniłeś Kaylę do ucieczki, bo skreśliliśmy cię jako kandydata na jej męża.- postanowiłem zachować zimną krew i nie okazywać zbyt wiele. Miałem zamiar teraz udowodnić jak bardzo się mylili i w końcu się postawić.

- Nie przyszedłem tu z własnej woli, tylko z woli ojca. Nie interesują mnie zbytnio relacje damsko-męskie. Mam inne rzeczy na głowie.

- Ale chciałbyś mieć w przyszłości Kaylę za żonę?- trochę złagodniał, ale nadal trzymał mnie na dystans.

- A kto by nie chciał?- co miałem powiedzieć wszyscy w wiosce się za nią uganiali, ale każdy dostawał kosza.

- To też prawda.- odezwała się w końcu Aiti, matka Kayli.- Ale niech mi wódz powie jak on ma nam pomóc w szukaniu jakiejkolwiek informacji?

- Jest w wieku Kayli, więc może znajdzie jakąś tajną skrytkę w jej pokoju albo coś w tym stylu. W końcu powinni myśleć podobnie.

- Zgoda.- ja w to  nie wierzę. Talo zgodził się, abym wszedł do pokoju jego córki. Cud! 

zacząłem szukać czegokolwiek co mogłoby mnie nakierować. Pierwsze co to sprawdziłem miejsca oczywiste, a kiedy tam nic nie znalazłem postanowiłem przysłuchać się podłodze. Ja sam właśnie w podłodze trzymam wszystko, co ma pozostać tajemnicą. Pod jej łóżkiem trafiłem w sedno. Podniosłem luźną deskę, a moim oczom ukazał się gruby zeszyt oprawiony w skórę.

- Nie sądziłem, że Kayla mogłaby prowadzić pamiętnik.- też byłem w szoku. Podniosłem się z kolan i z pytającym wzrokiem spojrzałem na rodziców Kayli.- Czytać?- musiałem zadać to pytanie, bo sam byłem ciekawy co tam może być napisane. Rodzice tylko pokiwali głowami.

         Kolejny dzień. zapowiadało się normalnie, ale kiedy zszedłam na dól przywitała mnie cisza.           Czyli nic nowego, ale potem dowiedziałam się, że mają mnie dzisiaj odwiedzić kandydaci                  na   męża i mam być w domu w południe. Czyli miała tyko pół dnia na załatwienie                                wszystkiego związanego z ucieczką. Lepiej być nie mogło! Udało mi się uwinąć z rzeczami                 na mieście. Zostały rzeczy w domu, ale musiałam wejść przez okno, bo gdybym weszła                    normalnie nie miałabym życia. Na szczęście to dla nie nie problem, w końcu ćwiczyłam to              już dobrych parę lat, kiedy wymykałam się w nocy, aby polatać. Tylko, że w dzień więcej                  zaryzykowałam. Wszystko się udało i przyszedł czas na na marnowanie się i siedzenie. Nie              miała zamiaru czegokolwiek robić w związku z mężem, bo było nie miało to sensu. Po                      prostu siedziałam i klepałam formułkę. Jedynym zaskoczeniem było to, że przyszedł Ron.               Jedyna osoba, na którą mogłabym się zgodzić. Co ja gadam, chciałabym żeby to z nim                       przyszło  mi się ożenić! oczywiście tylko ojciec musiał wszystko spaprać, bo z nieokreślonych         powodów nienawidzi go. Jedynym fartem dzisiaj było to, że miała sama sobie przygotować           kolację. Idealnie, bo mogłam zrobić więcej prowiantu. teraz pozostało mi tylko poczekać na          odpowiedni moment i mogę w końcu uciec. Zaczynam się zastanawiać czy robię dobrze i                tego  nie wiem, ale dla nie jedno jest pewne będę wolna i będzie lepiej. Musi być. 

                  To prawdopodobnie ostatni mój wpis. Zostawiam przeszłość i idę w przyszłość. Kayla         To co przeczytałem kompletnie mnie zamurowało, tak jak i pozostałych. Niewiele myśląc schowałem pamiętnik Kayli, pożegnałem się i szybko wyszedłem. Wróciłem do domu i zastałem pakującego się ojca. No tak jest w drużynie specjalnej. Bez słowa poszedłem do siebie. Nadal nie wierzyłem w to, że Kayla mogła mnie kochać, ale nie wierzyłem też, że mam takiego farta. Jutro nie będzie ojca, co oznacza, że będę mógł w spokoju pracować nad siodłem dla Violetti. Myślałem, co dokładnie będzie mi potrzebne oraz jak będzie wyglądał projekt, kiedy ktoś zapukał do mojego pokoju. Byłem pewny, że to ojciec chce powierzyć mi listę zadań do wykonania pod jego nieobecność.

- Proszę!- zawołałem z grzeczności, ale kiedy drzwi się otworzyły nie zobaczyłem mojego taty, ale matkę Kayli. Byłem w lekkim szoku. Nie powiem.- W czy mogę pomóc?

- Chciałam cię przeprosić. Nie mieliśmy pojęcia o tym, że Kayla może cię kochac. Myślę, że rozumiesz?

- Sam nie miałem pojęcia. Kayla nigdy nie wydawała się być dziewczyną, która może się zakochać, a co dopiero w kimś takim jak ja. Zawsze miała pełno chętnych, którzy wyglądali na prawdziwych wikingów, dlatego nigdy nie pomyślałbym, że takie chuchro jak ja może mieć jakiekolwiek szanse.

- Może właśnie dlatego ty. Miała dość głupkowatych osiłków, a ty byłeś i nadal jesteś kompletnie inny. Jesteś mądry i pomocny. Przypuszczam, że to urzekło Kaylę. Charakter nie wygląd się dla niej liczył. A wiesz może coś więcej o niej?

- Wiem, że w nocy bardzo mało spała. Często widziałem ją jak lata po nocnym niebie, ćwiczy w lesie albo najzwyczajniej w świecie siedzi zamyślona na klifie ze smokami i wpatruje się w gwiazdy.

- A to skont wiesz?

- Bo sam jestem raczej nocną marką i lubię włóczyć się nocą po lasach. Tylko niech to ostatnie zostanie miedzy nami, proszę.

- Obiecuje, że zostanie. A skont wiesz, że kiedy siedziała na klifie myślała nad życiem?

- Kiedyś sam słyszałem jak głośno zastanawiała się nad ucieczką. To kiedyś było cztery dni temu.

- Czyli, że chyba na prawdę uciekła i to z naszego powodu. Teraz czuję się fatalnie.

- Każdy tak by się czuł. Może uda się ją sprowadzić z powrotem, ale trochę wątpię żeby została na długo. Ona chciała podróżować, odkrywać, przeżywać przygody i spotkać Jeźdźców Smoków z Berk.

- Skont to wszystko wiesz?

- Nie raz słyszałem ją kiedy ja przechadzałem się, a ona siedziała na jakimś kamieniu czy właśnie klifie.

- Szkoda, że nie potrafiłam jej zrozumieć. Już teraz wątpię w to, że uda się ją odnaleźć, a tym bardziej sprowadzić do domu.

- Trzeba być dobrej myśli. Ja teraz też chciałbym, aby wróciła. Teraz kiedy wiem...

- A właśnie mam coś dla ciebie.- pani Aiti wyjęła pamiętnik Kayli i wręczyła mi go.

- Dlaczego, pani mi go daje?

- U mnie nie był by bezpieczny. Mąż mógłby chcieć go zniszczyć, a skoro Kayla go ukryła pewnie chciała, żeby przetrwał więcej niż parę dni po jej odlocie. Jeśli chcesz możesz też dokładnie dowiedzieć się jaka część ciebie urzekła Kaylę i kiedy dokładnie. Liczę, że zostawiam to w dobrych rękach i niech przetrwa wieczność.

- Będę o niego dbał, niech się pani nie martwi.- najzwyczajniej w świecie wyszła z moje pokoju, a później żegnając się z moim ojcem także z domu. Ja zostałem z pamiętnikiem Kayli. Niestety ciekawość wzięła górę i zacząłem czytać. Nie mogłem w to uwierzyć, więc czytałem dalej i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

















/

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top