Rozdział 13

KAYLA POV

Plotkowałyśmy razem dość długo. Poszłyśmy spać, gdy na dworze zaczynało się już przejaśniać. Wszystkie spałyśmy na ziemi w pokoju Astrid, pomimo iż ona miała własne łóżko. 

Jak można się domyślić spałyśmy naprawdę długo. Mnie jako jedyną obudziło dobijanie się do drzwi. Żadna z  nich nawet się nie poruszyła, więc pomimo, że to nie moja chata poszłam otworzyć. Powoli wyjrzałam na sprawcę mojej gwałtownej pobudki. Był nim Sączysmark.

- Smark, czego tu chcesz, jeszcze wcześnie?

- Po pierwsze to dziewczyno jest południe, po drugie to Czkawka kazał was poszukać, bo wszystkie przepadłyście jak kamień w wodę.

- Śpimy ok? Wczoraj zarwałyśmy noc.

- No to faktycznie nie podobne. Dobra mam wam przekazać, że macie czym prędzej stawić się w chacie klubowej.

- Dobra.- mruknęłam nie zadowolona i zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Poszłam do siebie i postanowiłam się ogarnąć. Ubrałam się jak zwykle, bo w zasadzie zbytnio innych strojów nie mam. Wyszłam szybko z chaty, a za mną smoki. Nie obudziłam dziewczyn, bo chciałam je usprawiedliwić, chociażby kosztem siebie samej. Ja byłam chyba trochę bardziej przyzwyczajona do zarwanej nocy.

Powoli z ospałym krokiem i niemrawym wyrazem twarzy weszłam do środka.

- No nareszcie,a gdzie reszta?- zapytać oczywiście musiał Mieczyk z udawanym, bądź też nie wyrzutem. Naprawdę trudno mi go rozgryźć.

- Reszta śpi, chyba jestem bardziej przyzwyczajona do zarwanej nocy niż one.

- Ale jak to, że śpią, Astrid to ranny ptaszek.

- No normalnie, gadałyśmy jeszcze sobie długo po tym jak mnie wypuściłeś.

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że Astrid i Hedera są zdolne zarwać noc?

- No tak, każdy potrzebuje czasem resetu. Mogę coś już zjeść, bo jak zaraz czegoś do ust nie włożę to będziecie mnie zbierać z podłogi? Ludzie ja ledwo co stoję na nogach!

- Jasne, siadaj.- Czkawka tak jakby zaczął się mnie bać. Dość szybko dostałam talerz z jedzeniem pod nos.

- Ej, czy mi się wydaje, czy mamy do czynienia z jakąś podrobioną Astrid?- zagadnęła oczywiście Szpadka.

- Na Saari nieraz byłam do niej porównywana, pomimo, że nikt tak na prawdę was nie spotkał, a informacji dostarczali kupcy.

- Brat, mamy poważny problem, bo jeśli one mają podobny charakter to może być źle.- bliźniaki w trymiga opuściły domek klubowy a ja zostałam tylko ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

- Oni tak zawsze?

- Tak to było całkiem normalne jak na nich.- odpowiedział mi Smark, który właśnie wsiadła na Hakokła i odleciał w dal. Zostałam sama ze Śledzikiem i Czkawką.

- Kayla powiedz mi jak to jest, że twoje smoki jeszcze nie omamiły naszych?- chyba pierwszy raz jak tu jestem Śledzik się do mnie odezwał.

- Tak szczerze to nie wiem. Słyszałam o Śmiercipieśniach, które śpiewem wabią swoją ofiarę i zaklejają ją w kokonie, ale nigdy nie słyszałam, żeby moje smoki w jakikolwiek sposób śpiewały. One zawsze od kąt tylko pamięta warczały i nigdy nie zalepiły niczego w kokonie, one plują ogniem.

- Niesłychane, niesamowite- blondyn zachwycał się moimi smokami i obchodził je w koło.

- On tak zawsze?

- Niestety tak reaguje na nowe smoki. Śledzik, a może to jakiś podgatunek Śmiercipieśnia, albo wynik jakieś krzyżówki?

- Raczej nie krzyżówki, bo te większe nie są bo siebie podobne na tyle by można było je uznać za rodzeństwo, a raczej mało prawdopodobne jest to jakieś inne Śmiercipieśnie skrzyżowały się z tym samym gatunkiem. Kayla czy ja mógłbym je obejrzeć i opisać?

- Jasne, Isa, Peto, Tulii macie dać się obejrzeć i opisać. Może ja tu zostanę tak jakby co, bo Peto chyba nie przepada za ludźmi.

CZKAWKA POV

Śledzik był zafascynowany nowymi smokami, a Kayla siedziała z nim cierpliwie i pomagała mu przy pomiarach i cierpliwie odpowiadała na pytania. Byłem tym zdumiony, bo sama wyglądała na zainteresowaną tematem i zadawała wiele pytań, co do naszych metod opisywania. Chyba faktycznie jest godna zaufania, ale całość chciałbym jeszcze przedyskutować z Astrid. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to może jutro oddam jej broń, ale na razie nic jeszcze nie jest pewne. Tak w ogóle to najchętniej poszedłbym teraz zajrzeć do As, bo strasznie długo jej nie ma, pomimo tego, że Kayla na to nie wygląda mogła jej coś zrobić. Wole się upewnić.

Postanowiłem się cicho ulotnić i sprawdzić czy Astrid na pewno żyje.  Na szczęście do jej chaty nie jest zbyt daleko z klubu. Kiedy powoli byłem na miejscu zauważyłem Hederę, które kierowała się do siebie. Cicho zapukałem do drzwi, ale na próżno. Postanowiłem po cichu wejść do środka. To co zobaczyłem zbiło mnie z tropu. Astrid jest na prawdę piękna, a ja poczułem jak miękną mi nogi. Kocham ją skrycie od kąt skończyłem 15 lat, ale jeszcze nigdy nie widziałem jej bez bluzki. Stała do mnie plecami i wyglądała pięknie. Jej złote włosy opadały falami na nagie ramiona wojowniczki. Musiałem przyznać, ma ma na prawdę piękne i długie włosy. Kiedy spostrzegłem, co tak właściwie teraz robię i jak bardzo to jest nieodpowiednie postanowiłem się wycofać. Kiedy byłem już prawie przy drzwiach coś musiało pójść nie tak.

- Czkawka?- pytanie zadał nie kto inny jak Astrid. No to mam poważny problem.- Co ty tu robisz?

- Ja mam sprawę, a że nie odpowiadałaś na pukanie to wszedłem. Przepraszam, wiem że nie powinienem.

- Czy ty mnie podglądałeś?- pytanie zadawała pewna tego, że raczej nie odpowiem zgodnie z prawdą. Widziałem to w jej pięknych, błękitnych oczach. Nie mogłem kłamać.

- Przepraszam, nie chciałem tego i nie zrobiłem tego celowo.- chyba nie do końca wiedziała co powiedzieć. Widziałem na jej twarzy różne emocje.

- To co chciałeś?

- Porozmawiać na temat Kayli.

- Czkawka, błagam wypowiedziałam się już na jej  temat i wiesz co myślę.

- Wiem, a ja zastanawiam się czy czasem jutro nie zwrócić jej broni. Poza tym myślę, że przyda nam się pomoc w postaci nowego jeźdźca, a jeśli ją przyjmiemy to tak jakby było nas o trzech więcej.

- Cieszę się, że w końcu to do ciebie dotarło.

- Co powiesz,żeby razem gdzieś polecieć i trochę wypocząć. Kayla poznałaby jak się z nami lata i może trochę uda nam się zgrać. Co myślisz?

- W porządku pomysł.- zgadzała się ze mną, ale widziałem, że coś nie jest tak jak być powinno. 

Wyszedłem z jej chaty zastanawiając się jak naprawić to co zdążyłem zepsuć. Udałem się w stronę klubu, bo zbliżała się pora obiadu i mogłem ogłosić swój plan. Po drodze wpadłem na pomysł, żeby polecieć jednak jutro i spędzić razem cały dzień. Powinno być miło.

KAYLA POV

Cały czas do obiadu siedzieliśmy ze Śledzikiem i opisywaliśmy moje smoki. W pewnym momencie zauważyłam brak Czkawki, ale postanowiłam się tym zbytnio nie przejmować. Kiedy skończyliśmy pracę w Księdze Smoków postanowiliśmy, że razem zrobimy obiad. Tak właściwie to robił go Śledzik, a ja starałam się pomóc, ale kuchnia nigdy nie była moim przeznaczeniem.

Akurat gdy skończyliśmy wszyscy zaczęli przychodzić i siadać do stołu. Przynajmniej nie trzeba będzie ich szukać. Każdy zabrał się za pałaszowanie. Panowała cisza.

- Ludzie mam pomysł na jutro. Co powiecie na wspólny wypad, gdzieś w ramach odpoczynku. Znajdziemy przyjemną wyspę i zostaniemy tam może nawet na noc. Zgadzacie się?- wszyscy wydali się zachwyceni tym pomysłem, ale ja nie do końca wiedziała, czy pytanie było również kierowane do mnie czy raczej nie. Czkawka chyba to zauważył.

- Kayla, jeśli chcesz też możesz lecieć. Jak wszyscy to wszyscy.

- Mogłabym?

- Jasne. Zgadzasz się?

- Pewnie!- miałabym się nie zgodzić, wolne żarty.

- Świetnie jutro chcę widzieć wszystkich na lądowisku z samego rana. Spakujcie to co wam potrzebne, bo nie wiem jak długo zostaniemy w wybranym miejscu.- reszta obiadu przebiegła spokojnie. Po skończonym posiłku zaproponowałam swoją pomoc w sprzątaniu. Wszyscy rozeszli zająć się swoimi sprawami i przygotować się na jutro. Poszłam w ich ślady.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top