Rozdział 48 Brutalna rzeczywistość
Ostatnio w świecie wampirów wystąpiło dużo poruszenie. Ogólnie mam wrażenie, że coś się dzieje, a tylko ja o tym nie wiem.
Arata poprosił mnie, abym zabrał ze sobą Kanako i przyjechał do niego do domu na spotkanie. Ponoć ma mi coś ważnego do powiedzenia i powinniśmy to przedyskutować.
Wsiedliśmy z dziewczyną do samochodu i po około 40 minutach byliśmy na miejscu. Mój przyjaciel mieszka prawie na drugim końcu miasta, więc dojazd do niego zajmuję trochę czasu. Chłopak już na nas czekam, stał na tarasie i palił papierosa, gdy nas ujrzał od razu machnął z naszym kierunku ręką, abyśmy weszli.
-Zapalisz? - spytał chłopak, gdy tylko podeszliśmy bliżej.
Domyślałem się już pragnie przekazać mi przyjaciel.
-Kanako idź do domu i zaczekaj tam na mnie - kobieta skinęła delikatnie głową i weszła do środka.
Arata wyciągnął w moim kierunku rękę z paczką papierosów, wziąłem jednego i odpaliłem. Przez dłuższą chwilę przyjaciel milczał, palił w ciszy papierosa nawet na mnie nie spoglądając. Po jego zachowaniu mogłem już wywnioskować, że na pewno nie spodobają mi się informacje, które ma mi do przekazania.
-Świat wampirów jest ostatnio dość wzburzony - Arata przerwał milczenie.
-Znasz tego powód, prawda? - przytaknął, zgasił papierosa i spojrzał na mnie.
-Nie spodoba ci się to - spojrzał na mnie z powagą.
-Domyśliłem się tego po twoim zachowaniu.
-Chodzi o Taylora i Larisse - powiedział niepewnie, a ja milczałem.
-Taylor narobił kłopotów sobie jak i rodzinie, w której przybywała Larissa. Teraz ona ma zostać obiecana tej kanalii James'owi - wciąż milczałem.
-Luis nie wierzę, że cię to nie obchodzi. Aż takim draniem nie jesteś.
-Ale co ja mam niby zrobić? Larissa nie jest już częścią mojego życia. Nie mogę wiecznie cofać się do przeszłości bo w końcu w niej utknę! Dobrze szkoda mi dziewczyny, ale co ja mogę? Wyrok to wyrok.
-Nie możliwe. Nie powiedziałeś tego, prawda? Naprawdę, aż tak nie obchodzi cię jej los? Nie pamiętasz jak ją kochałeś, mieliście nawet dziecko - czerwonowłosy chłopak zbliżył się do mnie.
-Jesteś panem wszystkich wampirów. Wystarczy jedno twoje słowo, by to odkręcić. Chyba, że wcale ci nie zależy co się z nią stanie.
-Nie cofnę wydanego wyroku, ale mogę go zmienić - powiedziałem szeptem bez przekonania w głosie. Chłopak spojrzał tylko na mnie zmieszany i czekał na ciąg dalszy mojej wypowiedzi.
-Pamiętasz tych dwóch, którzy są mi winni przysługę - Arata przytaknął.
-Zrobimy tak, aby trafiła do nich, a nie do James'a. Co prawda mają swoje za uszami, ale przynajmniej jej nie zabiją.
-Zajmę się tym, a teraz wejdźmy do środka, ponieważ muszę ci jeszcze coś przekazać - wróciliśmy do domu, gdzie czekała już na nas pozostała trójka.
Podszedłem do Kanako, która spoglądała na mnie niepewnym wzrokiem.
-Luis mogę cię prosić, abyś się teraz nie wtrącał? - Arata podszedł do nas bliżej.
-Kanako ktoś się z tobą kontaktował? - zaprzeczyła.
Arata zadał dziewczynie jeszcze kilka pytań, na które również odpowiedziała przecząco. Ja natomiast dowiedziałem się, że wyrok na Kanako został odnowiony oraz w niedługim czasie mogą spróbować zjawić się głupcy, którzy zechcą go dokonać. Właśnie z tego powodu uśpiłem jej wampirzą stronę. Chciałem mieć pewność, że moja przyjaciółka będzie bezpieczna. Żyjąc jako śmiertelniczka jest praktycznie niewyczuwalna dla pozostałych wampirów. Tylko wampiry czystej krwi mogą wyczuć jej uśpioną stronę, ale takimi wampirami jestem ja, Arata, Masahiro, Shinji oraz Taylor, który nie ma pojęcia o Kanako. Larissa niby też jest wampirem czystej krwi, ale jej wampiryzm został uśpiony wieki temu, więc ona nawet tego nie wie.
Od kiedy Larissa została obiecana innemu wampirowi nasz świat bardzo się poruszył. Po części rozumiem, dlaczego wszyscy tak mówią o tej sprawie, ale z drugiej strony jest to dla mnie niewygodne. Zaraz wszyscy będą wiedzieć, że wampiry zawierają potajemne umowy ze śmiertelnikami, które nie kończą się dla nich pomyślnie. Będę musiał wtedy interweniować, a w zupełności nie mam na to ochoty, dlatego po prostu przymykam oko na wybryki ze strony wampirów i udaję, że nie wiem nic o umowach.
Tak, owszem zamiatam wszystko pod dywan, ale to najlepsza opcja, jeśli chcę mieć spokój oraz posłuszeństwo pozostałych wampirów. Nijako, że nie są czystej krwi nie mają za dużych praw w naszym świecie. Lecz nawet takim trzeba czasem dać trochę wolności.
Sprawą Larissy zajmę się po cichu, a raczej zajmą się tym moi przyjaciele. Nie chcę by ktokolwiek mnie z tym powiązał. Kiedyś darzyłem do niej uczucie, ale z wiekiem czasu wygasło i dobrze jest mi tak jak jest. Obawiam się, że gdybym ponownie ją ujrzał uczucia odżyłyby, a ja musiałbym się z nimi później męczyć. Nie wtrącam się w życie mojej dawnej ukochanej. Zresztą przy mnie nic dobrego by ją nie spotkało. Taka prawda, nie jestem odpowiednim mężczyzną, aby kobiety powierzały mi swoje serce. W szczególności w tych czasach, ponieważ teraz zmieniłem się jeszcze bardziej przez co już w ogóle nie jestem odpowiednim kandydatem.
Jednakże w pewien sposób ta mała jest dla mnie istotna. Zapewne, dlatego że mamy wspólną przeszłość i z tego powodu pomogę jej ostatni raz, gdyż nie chcę by skończyła u tego świra James'a, a potem zakończyły swój żywot.
Świat wampirów zmienia się, nie jest taki jak kiedyś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top