Rozdział 36 Przeszłość nie zapomina
Miesiąc później
Minęło zaledwie kilka tygodni, a poród zbliża się wielkimi krokami. Nie spodziewaliśmy się, że rozwój dziecka przebiega tak szybko. Oczywiście mogliśmy się tego domyślić, przecież ojcem malucha nie jest człowiek.
Larissa coraz częściej dostaje bóli i za każdym kolejnym razem są one silniejsze. Widzę jak moja ukochana cierpi i martwi mnie to, ale niestety nie mogę nic poradzić. Jedynie co mogę zrobić w obecnej sytuacji to być przy niej. Trwać u jej bok i powtarzać, że wszystko będzie dobrze. Zabierać od niej przykre myśli i zastępować miłymi. Skryć ją w objęciach, pogłaskać po włosach, szepnąć do uszka kocham cię.
Moja piękna odpoczywała w sypialni. Postanowiłem sprawdzić jak się czuję. Myślałem, że śpi, dlatego po cichu wszedłem do pokoju, lecz okazało się co innego. Siedziała na parapecie od okna i wpatrywała się w las. Oczy miała mokre od płaczu. Gdy mnie ujrzała szybko otarła łzy i uśmiechnęła się. Postanowiłem zatem, że udam, iż nie mam bladego pojęcia o jej łzach.
-Miałaś odpoczywać - spojrzałem na nią karcąco, po czym podszedłem do dziewczyny i stanąłem obok niej.
-Nie potrafię cały czas leżeć w łóżku - odrzekła smutnym głosem.
-Rozumiem moja droga, ale to dla twojego dobra. Sama widzisz, że dziecko wysysa praktycznie wszystkie twoje siły życiowe. Słaniasz się na nogach i nie powinnaś wstawać z łóżka, a tym bardziej sama.
-Jestem już tym znużona - przechyliła lekko głowę w prawo, przykładając przy tym swoją prawą dłoń do szyby.
Wyciągnąłem dłoń w kierunku dziewczyny, podała mi swoją, po czym wstała od okna i pozwoliła mi się odprowadzić do łóżka. Larissa położyła się, a ja usiadłem obok niej, wciąż trzymając ją za rękę.
-Twoja troska o mnie jest urocza - uśmiechnęła się.
-Dotrzymasz mi towarzystwa i opowiesz coś o sobie? Strasznie mi się nudzi tutaj zamkniętej. Wcześniej mogłam chociaż spacerować po lesie, a teraz nawet tego mi zabraniasz. Niby w trosce o mnie i ja rozumiem czemu tak mi poradziłeś. Lecz w takim razie powinieneś mi poświęcać więcej czasu... - dziewczyna chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przerwałem jej wypowiedź.
-Zrozumiałem aluzję skarbie - skinąłem głową, a ona uśmiechnęła się zwycięsko.
-Co byś chciała wiedzieć jeszcze o mnie? - spytałem po chwili.
-Nigdy nie powiedziałeś mi, dlaczego się przemieniłeś. Jestem ciekawa jaki byłeś jako człowiek, czy bardzo się różniłeś od swojej obecnej osobowości. Jestem po prostu ciekawa ciebie.
-Jako człowiek miałem jeszcze normalne tęczówki - puściłem jej oczko.
-Luis - rzuciła z wyrzutem.
-Dobrze już, ale nie osądzaj mnie za przeszłość - pokręciłem głową, a ona skinęła głową, mrugając przy tym oczami dając mi tym do zrozumienia, że nie zamierza mnie osądzać.
Wiedziałem, że Larissa zapyta mnie, kiedyś o przeszłość. Jednakże nie byłem na to przygotowany. Nie spodziewałem się, iż może zapytać mnie w najmniej nie oczekiwanym momencie. Choć niby powinienem się tego spodziewać bo w takich przypadkach życie zaskakuje nas najbardziej.
Moje dawne życie już dawno przekreśliłem. Tamten chłopak imieniem Ichiro już dawno umarł, a narodził się mężczyzna imieniem Luis. Nie mogę opowiedzieć jej wszystkiego, gdyż to będzie dla niej zbyt bolesne. Jest zbyt wrażliwa, aby przyjąć do siebie taką wiedzę.
-Zawsze pragnąłem wolności, przygód, miłości, nowych znajomości, ale przede wszystkim marzyła mi się wolność. Urodziłem się w specyficznej rodzinie i żyłem w mało przychylnych czasach, gdzie wolność była mocno ograniczona. Z czasach zapragnąłem czegoś więcej. Im bliżej 25 lat byłem, tym bardziej chciałem czegoś nieosiągalnego. W wieku 28 lat dostałem to, czego tak pragnąłem, a razem z tym dostałem w moje ręce władze. Władzę, która mnie zgubiła. Pogrążyłem się w ciemności przez zbrodnię, która nigdy nie powinna zostać dokonana. Moja przeszłość jest dość burzliwa.
-Tych blizn nabawiłeś się w poprzednim życiu, prawda? - przejechała palcem po mojej bliźnie na ręku - przytaknąłem.
-Założę się, że byłeś kimś ważnym - uśmiechnęła się do mnie.
-Dlaczego tak sądzisz, moja droga?
-Twoje zachowanie, maniery, sekrety, tajemnice z przeszłości, brak wolności, blizny, ubiór oraz nietuzinkowy wygląd. Jesteś zbyt wyjątkowy, aby być kimś pospolitym - położyła dłoń na moim policzku.
-Na razie pozwolę ci zachować twoją prawdziwą tożsamość w sekrecie, ale kiedyś zdradzisz mi kim byłeś - pocałowała mnie.
-Odzyskałem wolność, doświadczyłem przygód, poznałem nowe znajomości, zyskałem władzę, a teraz dostałem największy skarb, ciebie. Już nie muszę samotnie tułać się po świecie bo mam rodzinę - pocałowałem ją w czoło.
-Jestem zadowolony z mojego obecnego życia. Przeszłość jest nieważna, jeżeli teraźniejszość i przyszłość traktujesz z należytym szacunkiem. Lecz jeśli chcesz, kiedyś zaspokoję twą ciekawość, ale jeszcze nie czas na to - posłałem jej zadziorny uśmieszek.
-A mówią, że to kobiety są bardziej tajemnicze - zaśmiała się.
,,...nieświadomość to fundament życia. Gdyby serce mogło myśleć, przestało by bić."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top