Rozdział 32 Ciężka przeprawa


Powoli zbliżała się godzina 24, a więc jak co noc wymknąłem się ze swojego domu, aby móc ponownie spotkać się z jedyną kobietą, której od tylu lat udało się wkraść do moich myśli.

Gdy zegar wybił północ, ja punktualnie dotarłem na miejsce spotkania. Wszedłem do środka i od razu udałem się do salonu, gdzie czekała już na mnie Larissa. Stała obok okna w blasku księżyca, który przebijał się do pomieszczenia, przez szpary między deskami, którymi było zabite okno. Miała na sobie długą beżową suknię, a jej rozpuszczone ciemne włosy opadały jej na twarz. Uśmiechała się do mnie, ale ja wiedziałem, że był to troszkę wymuszony uśmiech, abym nie musiał się o nią martwić.

Wyglądała jak anioł, a ja miałem tylko ochotę wziąć ją w ramiona.

Podszedłem do dziewczyny, a ona od razu wpadła w moje objęcia.

-Płacz, a ja ukryję twoje łzy przed światem - pocałowałem ją w czubek głowy.

Rozpłakała się.

-Dziękuję - wyszeptała przez łzy.

Larissa odsunęła się ode mnie, a ja spojrzałem na nią zaniepokojony. 

-Opuściłam dom - spuściła wzrok

Złapałem ją za podbródek i delikatnie uniosłem jej głowę tak, aby nasze spojrzenia skrzyżowały się. Gdy tak się stało po jej policzku spłynęła jedna pojedyncza łza. Otarłem ją, po czym uśmiechnąłem się ciepło do dziewczyny.

-Opowiedz mi jak to się stało, dobrze? - pogłaskałem ją po włosach, a ona lekko skinęła głową na znak, że się zgadza.

Usiedliśmy na starej, zakurzonej kanapie. Larissa dalej trwała w moich objęciach, a więc złapałem ją za rękę i z uśmiechem na twarzy skinąłem delikatnie głową w jej kierunku, aby dać jej do zrozumienia, że już może zacząć opowiadać.

-Moja rodzina dowiedziała się o moich spotkaniach z tobą. W dodatku byłam śledzona i teraz wiedzą, że to do ciebie się wymykałam. Kazali mi wybierać. Miałam zakończyć z tobą znajomość i wyjechać z wioski, wtedy mogłabym dalej kontaktować się z rodzicami. Natomiast jeśli wybiorę cię muszę opuścić dom, gdyż  nie zamierzają wychowywać nierządnicy - oczy dziewczyny zaszkliły się.

-Luis, co ja mam teraz zrobić? Nie chcę tracić z tobą kontaktu, ale gdzie ja się teraz podzieję? W dodatku narażam również ciebie - po policzku dziewczyny spłynęła łza. 

-Zostaniesz ze mną. Zaopiekuję się tobą - pogłaskałem ją po włosach.

-Nie narazisz się przeze ze mnie? - spytała zakłopotana.

-To nieistotne. Dla mnie, ty jesteś najważniejsza oraz twoje bezpieczeństwo - złożyłem delikatny pocałunek na czole dziewczyny

-Ale nawet nie mamy, gdzie zamieszkać? - spojrzała na mnie przerażona.

-Zawsze możemy tutaj zamieszkać. Dom i tak stoi pusty, a my bywamy tutaj tak często, jakby już należał do nas.

Ogólnie zaproponowałbym Larissie, aby wprowadziła się do mnie, gdyby nie jeden dość istotny szczegół, a mianowicie trzy siostry, które nadal u mnie mieszkają. Szczerze powiedziawszy nie wiem co z nimi zrobić. Miały się wyprowadzić, ale żadna z nich tego nie chcę. Po za tym podobno są poszukiwane, gdyż zostały uznane za zaginione. Więc to chyba nie będzie świadczyło na moją korzyść jak znajdą je w moim domu. Moja ukochana również nie może się dowiedzieć, że pod moim dachem mieszkają trzy śmiertelniczki i to już od dość dawna. Myślę, że gdyby się o tym dowiedziała to nie skończyłaby się ta historia dla mnie dobrze.

-Zgoda - twarz dziewczyny momentalnie rozpromieniała. 

Przestała płakać i zdała się na mnie. Nie pozwolę by cierpiała z mojego powodu, a tym bardziej musiała ponosić surowe konsekwencje swojego wyboru. W gruncie rzeczy to wrażliwa dziewczyna. Gra twardą, lecz w rzeczywistości to nie prawda. Z tego powodu chcę dla niej jak najlepiej, ale ze mną u boku nie będzie to możliwe. Jednakże wybrała, a ja nie zamierzam się od niej oddalać wbrew jej woli. Larissa pragnie być ze mną, wie jak wysoką cenę będzie musiała zapłacić za jej miłość do mnie. Lecz jest tego wszystkiego świadoma i nie zaprzecza rzeczywistości. Z tego powodu, zamierzam być przy niej i chronić ją jak tylko mogę przed złem świata zewnętrznego. 

Od tej pory będzie zdana tylko na mnie, a ja nie chcę by zawiodła się z mojego powodu.

W momencie, w którym zdecydowaliśmy się razem zamieszkać, skazaliśmy się na wieczną uwagę. Od tej pory będziemy w centrum wszystkich, a cała wioska będzie żyła naszym życiem. Los sprawi nam również niespodziankę, której żadne z nas nie spodziewało się. Ten prezent skomplikuje nasze życia jeszcze bardziej. Będą to dla nas bardzo ciężkie chwile.

Czy udam nas się poradzić z rzucanymi nam pod nogi kłodami? A może nie wszyscy będą wystarczająco silni by to znieść i odniosą porażkę.

Będę walczył nie tylko za siebie, za naszą dwójkę, a może już niedługo za naszą...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top