Rozdział 30 Nie poddam się


Tydzień później

Jak co noc przyszedłem do opuszczonego domu, aby spotkać się z Larissą. Nie wiedzieć czemu, ale to jedyna osoba, z którą jestem szczerzy, a przecież znam ją dopiero kilka dni. W dodatku jest człowiekiem, a ja przecież nie utrzymuję bliskich kontaktów ze śmiertelnikami. Zwykle nie są dla mnie przychylni, ale kiedy już się odważą to najczęściej po to, aby wyświadczył im przysługę. By oni nie musieli brudzić swoich rąk.

Czekałem na dziewczynę, ale ona się spóźniała. Nastał świt, a kobieta nie zjawiła się. Na początku poczułem pewne rozczarowanie. Natomiast po chwili zacząłem się martwić i zastanawiać, czyżby ktoś dowiedział się o naszych spotkaniach? Jeśli to okazałoby się prawdą, Larissa byłaby w niemałych tarapatach.

Następnej nocy ponownie na nią czekałem, ale również nie przybyła. 

Trzeciego dnia miałem już nie iść na miejsce naszych spotkań, lecz po głowie cały czas krążyła mi myśl, aby pójść tam. Posłuchałem głosu mojego rozsądku. Zanim dotarłem na miejsce wybiła godzina 1 w nocy. Zniechęcony wszedłem do środka domu, stojąc holu, usłyszałem cichy szloch dochodzący z salonu. Już wiedziałem kto w samotności wylewa swoje łzy. Wszedłem ostrożnie do pomieszczenia, a tam ujrzałam moją znajomą. 

Siedziała przy kominku na podłodze. Schowała w swoje dłonie twarz, tak jakby miało jej to pomóc uchronić swoje łzy przed światem.

Podszedłem do dziewczyny, po czym ukucnąłem przed nią. Ująłem dłonie zapłakanej młodej damy, po czym delikatnie odsłoniłem jej twarz. Szybko zabrała swoje ręce z mojego uścisku, aby prędko otrzeć swoje łzy. Kiedy już to uczyniła, odwróciła głowę w drugą stronę, a jej długie ciemne włosy, opadły na twarz. Ukrywając tym samym dziewczynę przed moim spojrzeniem.

-Nie chcę żebyś widział mnie w takim stanie - wyszeptała drżącym głosem.

Powoli odgarnąłem włosy, otarłem pojedynczą łzę spływającą po jej policzku.

-Dlaczego płaczesz? - delikatnie złapałem ją za podbródek i skierowałem jej spojrzenie na moją osobę. 

Nie odpowiedziała, jej oczy ponownie się zaszkliły.

-W takim razie płacz, a ja skryję twoje łzy przed światem - zbliżyłem się do niej.

Objąłem Larisse. Ukryłem jej łzy w moich objęciach. Już teraz nikt się nie dowie, że uroniła choćby jedną łzę. Pozostanie to w naszym sekrecie. Poczułem jak dziewczyna położyła swoje dłonie na moim torsie, po czym złapała mnie za koszulę. 

Wszystko trwało może z pięć minut. Po tym czasie usłyszałem, że płacz dziewczyny ustał. A ona sama otarła swoją twarz z łez. Lecz zanim uwolniła się z moich objęć, zadała mi pytanie.

-Następnym razem również ukryjesz moje łzy? - spojrzała na mnie.

-Zawsze je ukryję, ale dlaczego mam je ukryć? 

-Jeszcze nie raz zapłaczę - położyła swoją dłoń na moim policzku.

-Czemu tak mówisz? - spojrzałem na nią zaskoczony.

-Świat mnie do tego zmusi - odrzekła ze spokojem na twarzy.

-Zabronili mi się z tobą spotykać - położyła drugą dłoń na moim drugim policzku.

-Ale wiesz co? - spojrzałem na nią pytająco.

-Nie poddam się, a wiesz dlaczego? - dodała po chwili.

-Dlaczego? - spytałem lekko zaskoczony.

-Ponieważ oddałam ci moje serce - odrzekła z uśmiechem na twarzy

Po tych słowach dziewczyna złączyła nasze usta w pocałunku. Objąłem ją jedną ręką, natomiast drugą położyłem na jej szyi, zmuszając ją tym samym, aby się do mnie przybliżyła. Odwzajemniłem pocałunek dziewczyny, lecz ty razem był on długi i namiętny.

W tym dniu uświadomiłem sobie, że pokochałem śmiertelniczkę. Nigdy szczerze nie obdarzyłem uczuciem żadnej kobiety. Najwidoczniej czekałem, aż zjawi się dama, która obudzi we mnie wyłączone emocje i udowodni mi, że choć moje serce nie bije od lat. Nie jest do końca zimne, a ostała się tam jeszcze maluteńka iskierka ciepła. Wprowadziła do mojego martwego serca ciepło, które upuściło je 490 lat temu.

Nie myślałem, że kiedykolwiek nadejdzie taki dzień, lecz jak widać byłem błędzie.

Ciekawe ile będziemy musieli zapłacić za tą miłość i jak wysoka będzie jej cena.

Świat nigdy nie pogodzi się z takim przypadkiem. Właśnie naraziliśmy się wszystkim istotą stąpającym po tym świecie. Lecz jak bardzo łaskawa okaże się dla nas przyszłość pokazać może tylko czas. Lecz czy będzie to taka łaskawość jakiej byśmy pragnęli i spodziewali się.

Larissa popełniła błąd zakochując się we mnie. Zapłaci wysoką cenę za tą miłość. A ja nie będę mógłby wtedy być przy niej, aby ją wspierać.

Nie jestem człowiekiem i niestety będę mógł stawić się przy niej w momentach, w których będzie potrzebować mnie najbardziej. A gdy dane będzie mi spędzić z nią kilka tych nocnych godzin, będzie już zraniona. Będę leczył rany wyrządzone przez ludzi, ale czy uda mi się zagoić rany pozostawione przez innych?

,,Poznajemy tysiące ludzi i nikt nas nie wzrusza. Aż w końcu pojawia się ta jedyna osoba. I odmienia nasze życie. Bezpowrotnie"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top