Rozdział 26 Nieoczekiwana wizyta
Opuściłem Rumunię, gdyż dłuższe przebywanie tam byłoby niebezpieczne. Prędzej czy później patrole dowiedziały by się o mnie. Co prawda poradziłbym sobie z nimi, lecz mimo wszystko martwię się o Kanako. Nie ma potrzeby robić jej kłopotów, jeśli można tego uniknąć.
Oczy poniosły mnie dość daleko, ponieważ aż do renesansowej Francji. Główne niegdyś gotyckie miasta, łączyły się z Włosko - antycznym detalem. Francja zmieniała się, a ja potrzebowałem miejsca do ukrycia. Wybrałem niepozorną wioskę tuż przy granicy kraju. Liczyłem, że tam nikt nie będzie mnie szukał. Lecz moje życie nie należy do prostych i prędzej czy później coś się skomplikuje. W tym przypadku później.
Minął tydzień od kiedy tutaj przebywam. Na razie nikt nie dostrzegł mojej obecności. Choć jestem pewien, że w momencie odkrycia mej tożsamości, mieszkańcy zaraz się połapią. Plotki o nocnym demonie, krążą już prawie po całym świecie. Wszyscy o mnie wiedzą, ale jeszcze nie wszyscy mnie widzieli.
Zbliżał się zmrok. Planowałem udać się na małe polowanie, kiedy nagle o domu rozległ się odgłos pukania.
Zdawałem sobie sprawę, że to tylko kwestia czasu, gdy w ktoś się o mnie dowie. Ale nie myślałem, iż nastąpi to tak szybko.
Przez dłuższą chwilę zastanawiałem się czy otworzyć. Ale przecież jestem niepokonanym, więc czego ja się obawiam? Podszedłem niepewnie do drzwi, przekręciłem zamek, nacisnąłem na klamkę i pewnym ruchem otworzyłem drzwi.
Ku mojemu zdziwieniu, przede mną stały trzy młode damy. Szczerze powiedziawszy spodziewałem się innych gościu. Nie ukrywam jednakże, że takie towarzystwo bardziej mi odpowiada. A właśnie miałem wybrać się na polowanie.
Jedną rękę trzymałem na klamce od drzwi, a drugą oparłem o futrynę. Przyglądałem się dziewczynom z zaciekawieniem. Widziałem ich zakłopotanie, wyczuwałem również, że żałują swojej decyzji jaką było przyjście do mnie. Jednakże za późno było na odwrót. Jedna rzecz mnie w nich zaintrygowała, ponieważ kierowała nimi ciekawość, nie bały się mnie. Nie wyczuwałem, ani odrobiny strachu. Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim.
-Jesteś tym obcym, który nie dawno przybył do miasta? - odezwała się czarnowłosa dziewczyna.
-Mhm - przytaknąłem.
-Świetnie - posłała szeroki uśmiech swoim towarzyszką.
Bez dłuższego owijania w bawełnę, młode damy weszły do mojego domu. Bez pozwolenia po prostu schyliły się i przeszły pod moją ręką, dostając się tym samym do środka. Przyznam, że byłem dość zaskoczony ich zachowaniem. Jedyne co mi pozostało w tej sytuacji to zamknąć za nimi drzwi i dołączyć do nich w salonie.
-Nie wiecie, że to niebezpieczne wchodzić tak do kogoś do domu?
-Szukałyśmy cię - uśmiechnęła się rudowłosa dziewczyna
-Czy wy na pewno wiecie kim jestem? - błysnąłem przed nimi moimi kłami.
-Zabawny jesteś - trzecia z dziewczyn podeszła i klepnęła mnie w ramię.
Pierwszy raz w życiu czułem się zagubiony i zdezorientowany.
Kim są te dziewczyny i dlaczego się nie boją? A wręcz przeciwnie.
-Jestem Audrey, a to są moje siostry. Éléonore i najmłodsza z naszej dwójki urocza Rosalie - blond włosa dziewczyna ukłoniła się delikatnie przed moją osobą.
-A ty jesteś? - spytała niepewnie dziewczyna o płomiennych włosach.
-Luis, ale może lepiej powiecie mi co trzy śmiertelniczki sprowadza do mężczyzny, którego zwą nocnym demonem?
-Nie mamy dokąd pójść, a byłyśmy ciebie ciekawe. Nie boimy się śmierci, dlatego nie straszne było nam przyjście tutaj.
-Chcecie mi powiedzieć, że śmierć nie jest wam straszna. Mimo, że macie tylko jedno życie, które powinno trwać jak najdłużej oraz nie martwicie się o to czy was zabiję? - spojrzałem na nie podejrzliwie.
Czuję się skołowany.
-Dokładnie - przytaknęły chórem z uśmiechem na twarzy.
Podobają mi się te dziewczyny, a w szczególności ich zuchwałość i beztroskie podejście do życia. Nie boją się co się z nimi stanie, a to je wyróżnia. Przyszły do mnie, nie bojąc się, że mogę odebrać ich krótkie życia. Myślę, że mogą mi się przydać w przyszłości.
Siostry ze spuszczonymi głowami powoli zaczęły kierować się do wyjścia. Doskonale wiedziałem co chcą mi przekazać swoim gestem, gdyby nie to, że było mi to na rękę. Zapewne nigdy bym się nie zgodził na tą propozycję.
-Możecie tutaj zostać- westchnąłem kręcąc głową.
Momentalnie dziewczyny szybko odwróciły się w moimi kierunku, po czym podbiegły do mnie uśmiechając się.
-Dziękujemy - zawołały w tym samym czasie.
-Nie cieszcie się tak, będę miał was na oku - skarciłem je spojrzeniem.
Jestem ciekaw co wyniknie z tego spotkania oraz czy podjąłem słuszną decyzję pozwalając tym młodym damom zamieszkać w moim domu.
Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego kobiety tak bardzo nalegały by spędzać czas w moim towarzystwie. Same wpychały mi się w ramiona, a ja nie wiedziałem czym to jest spowodowane. Ani czemu tak bardzo pragną mojego dotyku, chcą trwać przy mym boku, są gotowe poświęcić dla mnie wszystko, byle bym okazał im trochę czułości, miłości, uczucia, którego nigdy nie były w stanie zaznać.
Początkowo ignorowałem ich uczucia, ale z wiekiem czasu, zacząłem dostrzegać korzyści ze znajomości z poszczególnymi kobietami. Za kilka wspólnie spędzonych godzin były w stanie ofiarować mi cały świat. Przyznam się, że wykorzystywałem ich uczucia. Zresztą dalej nie jestem idealnym mężczyzną. Nie potrafię posiadać jednej kobiety u swojego boku. Nigdy żadnej szczerze nie pokochałem. Od kiedy pamiętam jestem otaczany przez kobiety i nigdy mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie.
Nazywają mnie draniem, a ja wcale nie zaprzeczam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top