Rozdział 22 Nocny Stwórca
Rok 1200, Europa, obecne ziemie Rumunii
Opuściłem Azję na stałe. Postanowiłem, że więcej tam nie wrócę. Zresztą nie jestem tam mile widziany. Trochę narozrabiałem i teraz ciągnie się za mną nie jeden wyrok.
352 lata temu miał tam miejsce również dość przykry incydent.
Tamtego dnia, gdy po długich poszukiwaniach spotkaliśmy w końcu Kanako oraz Aratę i myśleliśmy, że teraz już wszystko będzie dobrze, stało się coś przykrego.
Wiedziałem, że prędzej czy później Kumiko mnie opuści, ale nie myślałem, że jej życie zostanie odebrane w tak młodym wieku. Rozeszła się plotka o nocnym demonie. Kumiko nie zasługiwała na śmierć. Miała zaledwie 20 lat, zapłaciła własnym życiem za szczęście jakiego pragnęła. Gdyby wcześniej jej losy nie zostały powiązane ze mną teraz by żyła.
Cała akcja rozegrała się w nocy z piątku na sobotę. Kiedy udałem się na polowanie. Trójka przyjaciół spała. Nikt niczego nie podejrzewał. Wieśniacy odnaleźli naszą nową kryjówkę, zakradli się nocą, by podłożyć ogień. Dom stanął w płomieniach, gwieździste niebo zostało skalane czerwoną łuną. Natychmiast wróciłem do domu, ale było za późno. Arata wyniósł Kanako. Ja wróciłem po Kumiko, szalejące płomienie nie były dla mnie przeszkodą. Niestety nie mogłem znaleźć dziewczyny. Nie wiedziałem, gdzie ona może być. Dom powoli się rozpadał.
W końcu udało mi się odnaleźć dziewczynę. Przygniotły ją deski, które spadły jak dach się zawalił. Wyniosłem ją z domu, lecz niestety już nie żyła. Jej ciało otrzymało poważne obrażenia, a sama prawdopodobnie zatruła się dymem. Gdybym znalazł ją trochę wcześniej, albo gdybym był wtedy w domu, nadal by żyła.
Przyznam, że był to był jeden z cięższym momentów w moim życiu. Świadomość, że mogłeś coś zrobić, ale nie zrobiłeś jest okropna.
Wyprawiliśmy jej godny pogrzeb, zginęła z mojego powodu.
Kolejne bolesne wspomnienie do kolekcji. Choć po 3 wiekach odczuwa się to wszystko zupełnie inaczej.
Zaklęcie Bastet jest naprawdę niesamowite. Nie myślałem, że da mi taki możliwości. Im dłużej żyję z moją nową osobowością, tym bardziej doceniam jej plusy oraz staję pewniejszy siebie. Stałem się niepokonanym.
Wracając do meritum, dlaczego to zaklęcie dało mi wiele możliwości. Między innymi przemieniłem Aratę oraz Kanako. Zauważyliśmy wtedy, że są dużo słabsi ode mnie oraz również dostali swoje symbole na szyi. Wszystkie były podobne do mojego, jednakże różniły się. Ich czarne tęczówki również przybrały szkarłatny kolor, stali się nieśmiertelnymi. W dodatku przemiana spowodowała, że są mi posłuszni.
Mogę przemieniać nich, a przy okazji stają się mi posłuszni.
Arata opuścił nas, wyruszył w samotną wędrówkę po świecie. Najwidoczniej potrzebował tego, a ja nie zamierzałem go zatrzymywać.
Kanako została ze mną, uznała, że nie potrafiłaby mnie opuścić. Służyła mi od zawsze i zamierza robić to przez wieczność. Chyba nigdy nie uda mi się przekonać tej dziewczyny, aby w końcu pomyślała o sobie.
A jeśli chodzi o mnie, zmieniłem się. Bardzo się zmieniłem i to wcale nie na lepsze. Dostrzegłem zalety życia w mroku. Z każdym dniem pogrążam się w nim coraz bardziej. Lecz za późno na odwrót.
-Panie, gdzie byłeś? - szybko podeszła do mnie Kanako, gdy tylko dostrzegła, że wróciłem do domu.
-Zgłodniałem - odpowiedziałem obojętnym głosem.
-Panie, chyba nie chcesz by nas zdemaskowali?
-Moja droga - zrobiłem krótką pauzę, po czym podszedłem do dziewczyna.
Moja służka zetknęła się plecami ze ściana, a ja oparłem prawą rękę na wysokości jej głowy. Drugą zaś złapałem ją za podbródek i lekki gestem zmusiłem, aby spojrzała mi w oczy.
-Krążą o nas legendy, które sami stworzyliśmy. Mieszkańcy są świadomi, że wśród nich gdzieś na świecie, żyją nocne istoty. W dodatku te nocne istoty muszą się pożywiać, jeśli nie chcą stracić swojej energii. Kanako przestań zamartwiać się tym, czym nie powinnaś - nachyliłem się nad nią.
Spojrzała na mnie podejrzliwie.
-Nie, tym razem nie zabiłem. Wymazałem jej wspomnienia - uśmiechnąłem się złowieszczo, po czym odwróciłem się na pięcie i skierowałem do swojego pokoju. Pozostawiając zmieszaną dziewczynę samą z milionem myśli.
Niestety podoba mi się takie życie. Nie żałuję żadnego swojego czynu, a to dopiero początek moich wybryków. Przede mną cała wieczność.
Wieczność, w której na pewno nie będę narzekał na brak rozrywki.
Jestem nieśmiertelny, niepokonany, mam pełno pieniędzy. Więc czego więcej chcieć od życia? Każdy chciałby żyć tak jak ja, a że czasem popełni się jakąś zbrodnię to naturalne. Szczególnie, kiedy zdajesz sobie sprawę ze swoich możliwości.
Przyszłość maluje się obiecująco.
,,Wszelka władza prowadzi do zepsucia, ale władza absolutna, psuje absolutnie"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top