Rozdział 11 Wspólny język
Za trzy dni miała zostać przekazana mi władza, lecz uznano, że najpierw powinienem się ożenić. Dopiero wtedy zyskam dostęp do władzy. W końcu każdy porządny mężczyzna o odpowiednim statusie społecznym powinien mieć żonę.
Niestety moja przyszła żona utrudnia mi. Gdyby udało mi się ją rozkochać, ślub prawdopodobnie by się nie odbył. Lecz ona od prawie dwóch dni się do mnie odzywa. A jeśli już próbuje to jest strasznie nieśmiała. Na chwilę obecną nasze stosunki nie ociepliły się ani trochę. Robię wszystko, aby poczuła się bardziej komfortowo, ale to na nic.
-Kumiko, a może masz ochotę wybrać się ze mną na mały spacer - dziewczyna niepewnie na mnie spojrzała.
-Nie chciałabym robić ci problemu. Na pewno masz dużo ważniejszych spraw na głowie.
-Teraz ty również jesteś dla mnie ważna, a nawet ważniejsza niż sprawy klanu - uśmiechnąłem się.
-Nie musisz zmuszać się do spędzania ze mną czasu. Pan Kei oraz mój ojciec jasno przedstawili mi warunki zawarcia z tobą małżeństwa - powiedziała niepewnie.
-Mój ojciec narzucił ci jakieś warunki? Powiedz mi teraz co ci powiedział? - myślałem, że się przesłyszałem, ale mogłem się tego po nim spodziewać.
-Mam się w tobie nie zakochać, być ci posłuszną, nie sprawiać kłopotów, aby rodzina Kei nie musiała się za mnie wstydzić. Mam stać się również przykładną żoną godną władcy oraz dobrą matką, która da ci syna i nie będzie się wtrącała do jego wychowania. Miałam ci tego nie mówić, lecz skoro mam być lojalna w stosunku do ciebie, powinieneś wiedzieć. Ale proszę cię udaj, że tego nie słyszałeś, ponieważ będę mieć kłopoty i ty również przez głupotę swojej małżonki - spuściła głowę
-To będzie nasz sekret - puściłem jej oczko.
-Skoro masz być mi posłuszna to w takim razie chodź ze mną na spacer. Chyba nie odmówisz przyszłemu mężowi?
-Nie mogę ci się przeciwstawiać - po raz pierwszy ujrzałem jej szczery uśmiech, który swoją drogą był piękny.
Może Kumiko nareszcie zaczyna czuć się w moim towarzystwie bardziej swobodnie. Nie ukrywam, ale dużo by to pomogło.
Razem z dziewczyną opuściliśmy naszą sypialnię i udaliśmy się w kierunku pałacowych ogrodów.
-Gdzie się wybierasz synu? - na korytarzu wpadliśmy na mojego ojca.
-Witaj panie - Kumiko ukłoniła się.
-Zabieram swoją przyszłą żonę na mały spacer do ogrodu.
-Świetny wybór, nasze ogrody są wyjątkowo piękne - uśmiechnął się do dziewczyny i opuścił nas w dobrym humorze.
Ojciec nareszcie cieszy się, że ma takiego syna jakiego zawsze chciał. Czyli w skrócie mówiąc usłuchanego. Choć nadal uważam, że ten jego humor i danie mi pozwolenia na spędzenie z Kumiko całego dnia jest podejrzane. Nie boi się już, że któreś z nas może jeszcze obudzić w sobie uczucia, jeśli będziemy razem przebywać ze sobą zbyt dużo czasu.
Spacerując postanowiliśmy, że na chwilę zatrzymamy się przed najpiękniejszym z drzew w naszym ogrodzie. Usiedliśmy na małej drewnianej ławeczce w cieniu kwitnącej wiśni.
-Dziękuję - odezwała się nagle cichym głosem.
-Za co mi dziękujesz? - spytałem zaskoczony jej słowami.
-Że dałam ci się namówić na ten spacer oraz nie traktujesz mnie jak wszyscy, a przejmujesz się moimi uczuciami. Powoli zaczynam ci ufać i otwierać się przed tobą - uśmiechnęła się.
-Cieszę się - odwzajemniłem uśmiech.
-Mogę złapać cię za rękę? - spytałem po chwili, a dziewczyna nieśmiało się zgodziła.
Objąłem delikatną dłoń dziewczyny, a ona położyła swoją drugą dłoń na mojej. W ten sposób dała mi do zrozumienia, że już nie boi się mojego dotyku i nie przeszkadza jej, gdy jestem blisko.
Z każdym kolejnym dniem Kumiko ośmiela się coraz bardziej, a ja z każdym nowym dniem staram się zdobyć jej serce. Nie wiem czy dobrze postępuję rozkochując ją w sobie. Kiedy spędzam z nią czas i poznaję coraz lepiej mam większe wątpliwości. Jej miłość do mnie złamie jej serce, a ona jest zbyt krucha, aby to znieść. Zresztą uważam, że chyba na to nie zasługuję. Byłbym skończonym draniem, gdyby tak postąpił. Ale nie mam innego wyjścia. Nie mogę ożenić się z 16 latkom. Zresztą to zniszczy jej życie. Jest zbyt młoda, ma czas żeby jeszcze dojrzeć i osiągnąć odpowiedni wiek, aby stać się żoną i matką.
Może w naszym kraju mężczyźni biorą sobie za żonę tak młode damy, a one potem rodzą im dzieci i stają się ich służkami. Jednakże zdaję sobie sprawę jak ciężki to los. Tym bardziej, że nie są jeszcze zbyt doświadczone w życiu. Nawet jeśli jakimś cudem doszło by do tego ślubu, choć będę się bronił rękoma i nogami, aby to się nie powiodło. Nie uczynię z Kumiko mojej niewolnicy, a przy pierwszej możliwej okazji zwrócę jej wolność, jeśli szczerze nie będzie darzyć mnie żadnym uczuciem. Pomogę jej wyjechać z kraju i nie zostawię jej póki nie udowodni mi, że poradzi sobie w życiu.
Nie mógłbym zwrócić jej wolności i pozwolić zostać w Japonii, ponieważ ludzie nie dali by jej spokoju. Zaraz pojawiłyby się jakieś dziwne plotki i wystąpiły nękania, a Kumiko nie zniosłaby tego psychicznie, pod tym względem jest bardzo słaba.
Nie wiem jeszcze jak zakończę sprawy z tą małą oraz czy rzeczywiście dojdzie do ślubu. Ale wiem jedno, nie zgadzam się z panującym prawem oraz nakazami jakie narzuca mój ojciec. Dlatego już nie długo z pomocą Bastet zakończę to wszystko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top