Rozdział 10 Kandydatka na żonę
Tydzień później
Wczoraj odbyły się moje urodziny. Oficjalnie skończyłem 25 lat. Wszyscy poddani przyszli mi pogratulować, a dla naszego kraju było to wielkie wydarzenie. Już niedługo mam objąć władzę po moim ojcu, a dokładniej za niecałe trzy dni. Dzisiaj również ma zostać przedstawiona mi moja przyszła żona. Jednakże nie dopuszczę do tego ślubu. Nie zgadzam się, aby moją małżonką miała zostać 16 letnia dziewczyna. To jeszcze dziecko i nie powinna być w ogóle w to mieszana, ale niestety takie mamy prawo.
Kilka godzin później zostałem zawołany do sali narad. Kiedy przekroczyłem próg drzwi zauważyłem moją matkę oraz ojca w towarzystwie swojego przyjaciela wraz z żoną. Za plecami mężczyzny skrywała się drobna, młoda i jakże nieśmiała dziewczyna o niezwykle delikatnej urodzie. Jak przypuszczam musi być to Kumiko.
Wygląd nastolatki jest dość niewinny jak ona sama. Długie czarne włosy sięgające, aż do pasa. Porcelanowa cera, oczy w kolorze czekolady skrywające w sobie strach. Ubrana w typowe dla naszego regionu kimono, jej wzrok skierowany był w podłogę. Bała się i miała do tego całkowite prawo. Przecież nie zna mężczyzny, któremu została obiecana. Z dnia na dzień zostaje wyrwane z własnego domu, a rodzina ogłasza jej, że ma wyjść za mąż w tak młodym wieku. Nie dziwię się, że jest przestraszona. Zaraz pozna mężczyznę, o którym nic nie wie. Jedynie informacje jakie wie, to że wychodzi za przyszłego władcę i przywódcę najpotężniejszego klanu w Japonii.
Wszedłem do sali, wyprostowałem się dumnie i z zaciekawieniem przypatrywałem się obecnej sytuacji. Dziewczyna zerknęła na mnie kątem oka i zaraz ponownie spuściła wzrok. Najwidoczniej wstydziła się mojej osoby oraz wiedziała co ją zaraz czeka.
-Paniczu, przedstawiam ci moją najmłodszą z córek, Kumiko Nakazawę. Jest jeszcze dość młoda, dlatego wierzę, że dobrze się nią zaopiekuje oraz pomożesz jej stać się dobrą żoną - mężczyzna ukłonił się przede mną, a następnie przyprowadził do mnie nastolatkę.
-Kumiko, nie zachowuj się tak. Patrz paniczowi w oczy, pokazujesz, że go lekceważysz - ojciec zganił dziewczyna, a ona nieśmiało uniosła głowę do góry.
-Jestem Ichiro, rozumiem, że czujesz się zagubiona w obecnej sytuacji, ale nie musisz się mnie bać, nie jestem taki straszny jak mnie opisują - uśmiechnąłem się i ukłoniłem lekko, dziewczyna odwzajemniła mój gest.
-Nie martw się przyjacielu. Jestem pewien, że mój syn dobrze zaopiekuję się waszą córką. Jest odpowiedzialnym mężczyzną i na pewno jej nie skrzywdzi - mężczyźni wymienili się uściskami dłoni i przeszli do dalszej rozmowy.
-Kumiko od teraz będziesz mieszkać ze swoim przyszłym mężem, a za tydzień tydzień odbędzie się wasz ślub - rodzina pożegnała się z dziewczyną.
Opuściłem salę w towarzystwie młodej damy. Na korytarzu czekała już na nas Kanako, aby wskazać nam nasz nowy, wspólny pokój. Obecnie do czasu ślubu powinniśmy mieszkać osobno. Jednakże w naszym przypadku uznano, że najlepiej będzie, jeśli już razem zamieszkamy. Tym bardziej, że w niedługim czasie na się odbyć nasz ślub.
Weszliśmy do naszej nowej sypialni. Bagaże już tam na nas czekały. Pokój znajdował się we wschodnim skrzydłe. Nie kręci się tutaj zbyt dużo osób, dlatego możemy liczyć na prywatność.
Dziewczyna usiadła zakłopotana na brzegu łóżka i wpatrywała się w podłogę. Ewidentnie wstydziła się na mnie spojrzeć. Nie znaleźliśmy się obecnie w najlepszej sytuacji. Jak mamy dzielić razem pokój, jeśli Kumiko panicznie się mnie boi. Nie mówiąc już o tym, że w pokoju mamy tylko jedno łóżko, ale na to znajdzie się rozwiązanie. Musi czuć się komfortowo w moim towarzystwie, ponieważ inaczej nie uda mi się jej rozkochać.
Podszedłem do dziewczyny i ukucnąłem tak, aby nasze spojrzenia skrzyżowały się. Jednakże szybko uciekła wzrokiem. Złapałem ją wtedy za podbródek i delikatnie zmusiłem, aby znów spojrzała w moje oczy.
-Boisz się mnie? - zapytałem stanowczo, a ona jedynie pokiwała przecząco głową.
-Nie zamierzam cię skrzywdzić. Nie podejdę do ciebie, jeśli sobie tego nie życzysz. Tak samo nie musisz się bać, że cię dotknę, jeśli ty tego nie zechcesz. Nie zrobię nic bez twojego pozwolenia.
-Obiecujesz? - odezwała się drżącym głosem, a ja zabrałem rękę.
-Tak. Nie musisz się mnie bać, nie skrzywdziłbym cię. Rozumiem, że jesteś przestraszona. Masz zaledwie 16 lat, a każą ci poślubić obcego mężczyznę w dodatku starszego od ciebie o 9 lat. Rozumiem twoje obawy, boisz się zapewne, że jestem kimś złym i będę cię źle traktował albo każę ci urodzić dziecko w tak młodym wieku i zmuszę do zostania matką. Ponieważ każdy władca musi mieć swojego spadkobiercę. Prawda, tego się boisz?
-Mogę być z tobą szczera? - spytała niepewnie.
-Oczywiście.
-Masz rację boję się tego, ponieważ jedna z moich sióstr również została wydana za dużo starszego od siebie mężczyznę i teraz bardzo źle ją traktuję. Proszę nie mniej mi za złe, że okazuję wobec ciebie taki brak manier, ale obiecuję postaram się być taką kobietą jaką sobie zażyczysz.
-Nie martw się. Nigdy nie uderzyłbym kobiety oraz nie zmusił do niczego. Przy mnie jesteś bezpieczny, nie musisz się dla mnie zmieniać. Pragnę po prostu, abyś przestała się mnie wstydzić oraz była sobą. Chcę cię lepiej poznać, zresztą ty pewnie też jesteś mnie ciekawa, prawda? - posłałem jej serdeczny uśmiech.
-Prawda - skinęła lekko.
-Zatem od dzisiaj staramy się zaprzyjaźnić, zgoda? - ukłoniłem się lekko.
-Zgoda - zaśmiała się cichutko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top