Rozdział 1 Narodziny dziedzica


Narodziny spadkobiercy rodziny Kei miały być najszczęśliwszym dniem. Zebrały się tysiące ludzi, aby powitać swojego przyszłego pana. Wszyscy radowali się i cieszyli tym dniem, prócz jednej osoby, matki. Wiedziała jaki los czeka jej syna, więc jak mogła radować się razem z innymi. Prosiła, błagała boga, aby tylko nie urodził się chłopiec. Jednakże jej prośby nie zostały usłuchane. Próbowała odwieść męża od pomysłu uczynienia z ich syna głowy rodziny oraz przywódcy klanu. Lecz tym razem również jej prośby nie zostały wysłuchane. 

Skazała syna na ciężki los, choć tego nie chciała.

Nadano mu imię Ichiro, czyli pierwszy syn. 

Ichiro Kei, pierwszy syn, przyszła głowa rodziny, przywódca klanu oraz władca większości ziem w Japonii.

Syn, który zbuntuję się przeciwko wszystkiemu i wszystkim. 

Syn, który dosięgnie władzy absolutnej.

6 lat później (Wspomnienia)

Chowałem się na zapleczu kuchni. Mój ojciec nigdy tam nie zagląda. Uważa, że szanujący się mężczyzna u władzy nigdy nie zada się ze służbą oraz nie będzie przebywać z nią w tym samym pomieszczeniu.

-Mały znowu się tutaj ukrywasz? - uklęknęła nade mną Kanako.

Lubię ją, zawsze mi pomaga i jest przy mnie, kiedy jej potrzebuje. Pomaga mi nawet wynajdywać kolejne kryjówki, w których będę bezpieczny. Mam dość takiego traktowania i nie chcę być żadnym przywódcą.

Kanako to 18 letnia dziewczyna o długich kruczoczarnych włosach, porcelanowej cerze oraz bursztynowych oczach. Opiekuję się mną od moich narodzin. Moja matka poprosiła ją czy mogłaby się mną zaopiekować i tak się stała moją opiekunką. Choć ja bardziej traktuję ją jak starszą siostrę, a ona uważa mnie za swojego młodszego brata. Być może to z powodu jej młodego wieku, ale jest zupełnie inna niż reszta naszych pracowników. Nigdy nie wydaje moich kryjówek jak pozostali. Lecz zawsze mnie wspiera. 

Kanako jest jedyną osobą w tym pałacu, na którą mogę liczyć.

-Nie mów, że tutaj jestem - schowałem twarz w dłonie

-Nigdy nie zdradzę twoich kryjówek, a teraz już nie płacz - otarła mi łzy i dała ciastko na pocieszenie.

-Ichiro! Gdzie jesteś?! Natychmiast wyjdź z ukrycia albo będziesz miał kłopoty! - rozpoznałem głos ojca.

PERSPEKTYWA KANAKO

-Uciekaj, a ja zatrzymam twojego ojca. Nie daj się tylko złapać po drodze - otworzyła mi tyle wejście, a sama wyszła na przeciw mojemu ojcu.

-Panie - ukłoniła się.

-Widziałaś moje syna?

-Nie.

-Wiem, że zawsze przychodzi do ciebie!

-Czy nie miałam się nim opiekować panie.

-Jesteś tylko jego opiekunką, a nie sprzymierzeńcem w zbrodni! - krzyknął.

-Oczywiście - ukłoniła się.

-Jeśli złapię was na knuciu przeciwko mnie oboje zostaniecie ukarani, zrozumiałaś! - dziewczyna kiwnęła delikatnie głową, po czym ponownie ukłoniła się.

PERSPEKTYWA ICHIRO

Uciekając wpadłem na mamę. Myślałem, że teraz będę już bezpieczny, ale nie stanęła w mojej obronie. Stała i zimnym wzrokiem tylko się we mnie wpatrywała. Prosiłem ją, aby zainterweniowała. Lecz ona nie słuchała moich słów. Dlatego mam jej to za złe. Szczerze nienawidzę tego miejsca i całego klanu Kei. Przysięgam, że kiedyś odejdę, a wtedy zemszczę się na wszystkich bezsilnych osobach, które ukrywają przed światem tragedie jaka dzieje się za murami pałacu. 

Zostałem odnaleziony, własna matka mnie wydała. Nie cierpię w niej tej bezsilności. Widzę, że serce ją boli, kiedy to się dzieje, ale nigdy nie ma wystarczająco odwagi, aby to przerwać.

-Myślałeś, że się przede mną ukryjesz?! - złapał mnie za rękę i ciągnął za sobą.

Zostałem wepchnięty do jakiegoś ciemnego i ponurego pomieszczenia. Jak się potem okazało było to piwnica, która  w niedługim czasie stała się moim częstym miejsce pobytu. Po raz kolejny zostałem potraktowany jak śmieć. Skatowany i zapłakany siedziałem przez kolejne dwa dni w niej. Miało mnie to nauczyć posłuszeństwa, lecz ja już jako dziecko nie dawałem się złamać.  Jako dzieciak często myślałem, że to moja wina, ale dzięki Kanako zrozumiałem, że to nie jest nic złego mieć marzenia. Oczywiście nie mam prawa marzyć, mnie obchodzić mają  tylko wykłady o tym jak mam stać się tyranem i potworem dla podwładnych.

Czy chęć normalnego dzieciństwa i życia, naprawdę jest dla kogoś tak straszna? 

Niestety w naszych czasach dziedzice nie mają łatwego życia. Przez wszystkie nasze lata, aż do 25 roku życia jesteśmy przygotowywani do objęcia władzy. Dzieci nie mają prawa do jak to mój ojciec uważa bezmyślnych, ogłupiających zabaw. Nie możemy spotykać się z przyjaciółmi, wszelkie kontakty są nam zakazane. Całymi dniami przesiaduję się w sali z nauczycielem tyranem, który za każdy najmniejszy błąd karci Cię. Dzieci, które rodzą się dziedzicami  również do 25 roku życia nie mogą opuścić pałacu. Głównie chodzi tutaj o ślady na ich ciele. Przecież nikt nie może dowiedzieć się jak traktowane są tak cenne dzieci. Nie łatwo wytłumaczyć blizny i siniaki na ciele dziecka. Od razu można domyślić skąd się wzięły. Dlatego lepiej nie pokazywać światu dziedziców. Najwygodniej ukryć ich i zamieść wszystko pod dywan. 

Ciężkie mam życie. Sama nakazy i zakazy, ale ja nie dam się złamać.

Odmienię swoją przyszłość, lecz niestety potrzeba czasu.

Zniosę wszelkie poniżania, póki nie osiągnę odpowiedniego wieku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top