Rozdział 8 Pierwsza misja


Następnego dnia

Wspólny wieczór minął nam wspaniale. Od kiedy wszystkie wspomnienia i uczucia wróciły. Wiem, że kocham Luis'a. Długo musiałam czekać, aby odzyskać moją miłość, ale warto było czekać. To nam tylko udowodniło nasze uczucie i pokazało, że prawdziwa miłość nie zapomina. Kocha latami i to jest szczere uczucie.

-Jak się w tobie zakochałam miałam 18 lat, ale ile miałeś ty? 

-Coś koło 200 - posłał mi zadziorny uśmieszek

-Zakochałam się w dziadku - westchnęłam

-A ja w małolacie - puścił mi oczko

-Już nie rób takiej miny. Przecież cię kocham - podszedł do mnie i pocałował

-Luis, a czy kiedy odeszłam, zastąpiłeś mnie inną? - uśmiechnęłam się podstępnie

-Co ty tak nagle pytasz?! 

-Nie byłem z inną prócz ciebie. I zbieraj się leniu - rzucił we mnie bluzką

-Luis, a czy... - przerwał mi

Oczywiście nic by mi nie przeszkadzało, gdyby faktycznie miał inną bo przecież mi pozwolił być z innym mężczyzną. Ale lubię się z nim droczyć.

-Mała bo zaraz będziesz miała zakaz na jakikolwiek kontakt fizyczny - zaśmiał się 

-Zakaz? Hm...ciekawe kto dłużej wytrzyma - podeszłam do niego i chciałam pocałować, ale nie zrobiłam tego

-Dobra, nie uda mi się to - przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta

Uwolniłam się z jego objęć.

-Nie wytrzymałeś nawet minuty - zaśmiałam się

-Twoja wina - opuścił jako pierwszy pomieszczenie

Czuję, że od kiedy wróciły mi wspomnienia nasze relacje uległy znaczniej zmianie. Choć i bez wspomnień i tak czułam już coś do Luis'a. 

Zeszliśmy do salonu, ponieważ zgodnie z wczorajszą zapowiedzią, odwiedziła nas trójka przyjaciół.

-Widzę, że u was bardzo dobrze, ale musimy ją przygotować - odezwał się Arata z dziwnym uśmieszkiem

Poszliśmy zatem do pokoju z bronią, gdzie zaczęło się mnie przygotowywanie. Każdy z nich proponował mi inną broń i próbował przekonać, że jego broń jest najlepsza. Ale nie wiem czy kunai albo noże Masahiro to odpowiednia dla mnie broń. Jednak to on jest mistrzem w walce wręcz. Shinji proponuje mi pistolet bo dla mnie będzie bezpieczniejsza walka na dystans. Choć on pistolet traktuje jako dodatek bo jego ulubioną bronią jest jego ukochany sztylet, który swoją drogą ciągle gubi. Arata zaś posługuje się głównie swoją mocą i czasami używa swojego noża z kastetem. Głównie oni wszyscy walczą za pomocą noży. Luis znów używa do walki dwóch pistoletów oraz przeklętego ostrza. Czyli zaczarowanego noża, który zabija wampirów jednym ciosem. 

Nikt nie wiedział jaka broń będzie dla mnie odpowiednia, więc skończyło się na tym, że otrzymałam dwa pistolety jak Luis. Do walki na dalszy dystans i jeden sztylet na bliski dystans. A jeśli broń nie będzie i pasować w walce to dadzą mi inną. I tak będę testować wszystkie rodzaje broni, aż w końcu trafia na moją. Dostałam również maskę, aby nikt nie mógł dostrzec mojej twarzy. Bez maski nie możemy się pokazać nikomu na oczy. Ponieważ żadna z osób nie ma prawa wiedzieć kim są zabójcy. 

Zostałam ubrana cała na czarno, założyłam maskę, związałam włosy i zabrałam moje bronie.

-Pasuje ci nowy wizerunek - odezwał się blondyn

-Luis, czemu jej wcześniej nie zaangażowałeś - odezwał się brunet

-Dobra, zrozumiałem - powiedział od niechcenia

-Larissa jak ci się podoba twoja nowa wersja? - podeszłam do lustra, a oni stanęli wokół mnie

-Nie poznaję siebie, ale wyglądam całkiem nieźle - zaśmiałam się

To prawda, że wyglądam zupełnie inaczej. Kiedy patrzę tak na nas w lustrze jestem w szoku. Naprawdę wyglądamy jak profesjonalni zabójcy. Wróć przecież oni są profesjonalnymi zabójcami w dodatku płatnymi. Więc nie powinien dziwić mnie ich wygląd. Lecz jak to się dzieje, że gdy twój wizerunek jest zły, mroczny i tajemniczy. Wygląda się sto razy lepiej niż na co dzień. Otacza mnie czwórka przystojnych zabójców, a ja nie widzę w tym nic dziwnego. Dołączyłam do zabójców i dalej nie jest to dla mnie niczym strasznym. Tak sobie myślę, że chyba zupełnie inaczej postrzegam świat.

-Gotowa na twoją pierwszą misję? - podszedł do mnie Luis

-Tak

-Pamiętaj tylko, że my tam w odwiedziny nie idziemy, a w konkretnym celu - dodał po chwili

-Wiem, zabijecie ich. Musicie wykonać zlecenie - odpowiedziałam obojętnym głosem

-Ona chyba się tym nie przejmuje - wtrącił się czerwonowłosy chłopak

-Ani trochę - dołączył do rozmowy Shinji 

-Ona nie raz nas zaskoczy przyjacielu - blondyn objął ramieniem Luis'a

-Wiesz, że zapewne zabijesz - przytaknęłam

-Nie wierzę. Podmienili mi cię?! Nigdy nie byłaś zachwycona moimi zajęciami - Luis chyba nie mógł wyjść z szoku

-Owszem, ale wtedy były inne lata, a ja miałam 18 lat. Zresztą kocham cię i nie obchodzi mnie czym się zajmujesz, a to że ci pomagam nic nie znaczy. Dla ciebie mogę splamić moje ręce krwią - szturchnęłam go lekko w ramię, uśmiechając się przy tym zadziornie

-Uwiodłeś 18 latkę? Oj nie ładnie przyjacielu - Shinji wybuchnął śmiechem na słowa Araty

-Luis przecież to jeszcze dziecko było - Masahiro nie mógł odpuścić tego Luis'owi

Cała trójka śmiała się wniebogłosy, a więc co nam inne pozostało jak dołączyć się do nich i wspólnie z nimi śmiać się z ich zaczepek. 

-Nie martw się przyjacielu nadal cię kochamy. Mimo, że lubisz małolaty - przyjaciele ledwo mogli wytrzymać ze śmiechu

-Ej, Arata lepsze małolaty niż staruszki - Luis puścił mu oczko

-Staruszki?! - zawołałam razem z Masahiro i Shinji

-To było pewnego dnia, gdy Arata...- Luis nie zdążył dokończyć opowieści bo chłopak szybko podbiegł i zakrył my usta

I rozpoczęła się przyjacielska walka. Zaraz dołączyła się pozostała dwójka. A ja stałam z boku i przyglądałam się im. Muszę przyznać, że mają naprawdę dobry kontakt. Ich przyjaźń jest dla nich bardzo ważne. Można nawet rzecz, że są dla siebie jak bracia. W takich momentach tęsknię za moim bratem, ale Luis powiedział, że żyje i gdy nadejdzie czas wyjawi mi o nim prawdę. Nie mogę się doczekać tego momentu. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top