Rozdział 46 Zakazane dziecko
Na świat przyszedł nasz mały skarb. Po raz pierwszy może ujrzeć świat swoimi małymi, czerwonymi oczkami.
Kiedy było już po wszystkim Alex podał mi mojego synka, aby mogła wziąć go w ramiona i przytulić. Nie płakał, nie krzyczał, ale przyglądał mi się z uwagą i uśmiechał bawiąc się przy tym kosmykiem moich włosów.
Czy to możliwe, aby tego malucha nazywano przeklętym dzieckiem urodzonym w mroku. Co prawda nie wygląda jak ludzkie dziecko ze względu na swój wygląd. Delikatna, jasna cera jak płatek białej róży. Włosy czarne niczym noc oraz zjawiskowe szkarłatne oczy, a wszystko to otoczone aurą tajemniczości.
Jak taki niewinny maluch może być zagrożeniem?
Po określonym czasie Alex pozwolił pozostałym wejść do sali. Luis podszedł do łóżka, maluch od razu go zauważył i wyciągnął rączki w jego kierunku. Widać, że woli tatusia i synkiem mamusi raczej nie będzie. Mąż odebrał ode mnie dziecko i wziął w swoje objęcia.
Nasz skarb uśmiechał się do swojego taty, a ja widziałam dumę w jego oczach. Chyba jeszcze nie oswoił się z obecną sytuacją, ale rola taty bardzo mu pasuje. Już raz był tatą, ale nadal boi się, że może zrobić przypadkiem krzywdę dziecku, ponieważ nie ma pojęcia o wychowaniu. Jednakże widzę jak bardzo się stara. Choć jest przesadnie delikatny do naszego synka.
-Jakie imię powinniśmy wybrać dla naszego syna? - Luis spojrzał na mnie
-Valentin - odpowiedziałam stanowczym głosem
-Uczcimy pamięć naszego zmarłego synka oraz za każdym razem, gdy wypowiemy to imię będziemy go pamięć. A jego brat wyrośnie na wspaniałego mężczyznę, na którego niestety on nie zdążył wyrosnąć - dodałam po chwili
-Pasuje do niego Valentin i chyba mu się podoba - spojrzeliśmy na uśmiech malucha
-A tobie pasuje rola taty. Wyglądacie razem uroczo - zaśmiałam się pod nosem
-To prawda. Luis i dziecko widok niespotykany, aż sobie to uwiecznię - zaśmiał się czerwonowłosy chłopak i szybko zrobił zdjęcie
-Ej ja też chcę - Shinji wyjął komórkę
-Byłaś bardzo dzielna - podeszła do mnie Kanako
-Cieszę się, że nic ci nie jest, a wasz maluch jest przesłodki - położyła mi dłoń na ramieniu i uśmiechnęła się
-Larisso nie mogę cię jeszcze puścić do domu. Chciałbym, abyś została do jutra na obserwacji. Co prawda rana już się zagoiła, a ty sprawiasz wrażenie pełnej energii. Jednakże chciałbym się upewnić, ponieważ to nie była zwyczajna ciąża, a więc rozumiem, że nie będziesz protestować? - posłał mi wymowny, ale delikatny uśmiech
-Nie zamierzam doktorze - pokręciłam głową
-Dobrze, a teraz chodźcie ze mną. Zostawmy ich, niech się nacieszą sobą. Teraz stali się pełnoprawną rodziną - Alex puścił oczko w moim kierunku i zabrał ze sobą wszystkich obecnych w sali prócz mojego męża.
-Luis zostaniesz tutaj ze mną do jutra? - spytałam niepewnie
-Oczywiście. Nie musisz mnie o to prosić głuptasie - pocałował mnie w głowę
-Nie pozwolimy, aby sytuacja z przeszłości się powtórzyła, prawda?
-Nie, tym razem nie popełnię takiego błędu i nie zostawię was samych - złapał mnie za rękę i uśmiechnął się do Valentina
-Nasze życie zmieni się teraz diametralnie - wyszeptałam
-To prawda, ale od teraz może być tylko lepiej. Wiem o co się martwisz mała, lecz okiełznamy jego moc. Maluch może wybrał mnie, jednakże ja nie planuje wykorzystać jego mocy. Więc nie słuchaj Isztar, aż takim potworem nie jestem. Nie skrzywdziłbym osób, które kocham - uśmiechnął się
-Wiem, dlatego nie martwię się o to. Ale zaraz, zaraz skąd wiesz o Isztar? - spytałam zaskoczona
-Ta wiedźma nigdy mnie nie lubi - zaśmiał się i mrugnął do mnie
Luis przeprosił mnie na chwilę, ponieważ chciał zamienić jeszcze kilka słów z Shinji'm. Lecz obiecał, że wróci i będzie przy mnie czuwać całą noc, jeśli czegoś się obawiam on nie pozwoli, abym musiała się martwić.
Doskonale wiem, że mój mąż nie jest ideałem, ma swoje za uszami. Ale wiem, że nie skrzywdziłby swojego syna. Kiedy byłam w pierwszej ciąży bardzo się o mnie troszczył, a gdy na świat przyszedł Valentin dał by mu gwiazdkę z nieba, jeśli tylko byłoby to możliwe. Nigdy nie widziałam, aby tak bardzo troszczył się o kogoś. Wtedy najważniejszy był tylko on, lecz gdy odebrano nie słusznie życie naszego szkraba. Widziałam rozpacz i wyrzuty sumienia w jego oczach. Po dziś dzień obwinia się za tamtą sytuację, a przecież to nie była jego wina, że wampiry wykorzystały akurat monet, gdy wyszedł. Staram się uwolnić go od wyrzutów sumienia, ale na to już chyba za późno. Dlatego wiem, że teraz będzie strzegł naszego synka jak oka w głowie. Nie będzie chciał dopuść, aby ta przykra sytuacja znów się powtórzyła. Ja również nie dam tknąć Valentina. Kiedyś byłam słaba, lecz teraz już nie jestem.
Jednakże pozostawimy Valentina w ukryciu. Nikt nie może dowiedzieć się o dziecku i jego mocach, a przynajmniej dopóki sam nie będzie w stanie się obronić. Gdy dorośnie nie możemy dalej trzymać go w ukryciu, ale nadal będziemy nad nic czuwać. Jednakże już tak, aby się o tym nie dowiedział.
,,Człowiek jest tajemnicą, z tajemnicy przybywa i w tajemnicę odchodzi"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top