Rozdział 25 Czas zmian
Następnego dnia
Złość na Luis'a trochę mi przeszła, ale to nie znaczy, że wybaczam mu jego bezmyślność. Jednakże zamierzam mu odpuścić już.
Do drzwi wejściowych ktoś zapukał. Kanako otworzyła drzwi trójce przyjaciół, która od razu udała się do Luis'a, aby podobnie jak ja ukatrupić go. Natomiast ja w tym czasie dostałam smsa z nieznanego numeru. Tego samego, który nakierował mnie na Luis'a, kiedy zaginęli bracia.
,,Spotkajmy się na wzgórzu. Teraz to pilne"
Wiem kto jest nadawcą tej wiadomości, dlatego nie wiem czy najlepszym pomysłem będzie jechać się z nim spotkać. Na pewno znów coś knuje, ale z drugiej jestem ciekawa co musiało się wydarzyć, że postanowił się do mnie odezwać.
Postanowiłam, pojadę na spotkanie.
Zabrałam z mojego pokoju sztylety i wróciłam do salonu, w którym kłócili się przyjaciele.
-Luis - chłopak podszedł do mnie
-Mogę pożyczyć samochód? - zapytałam niepewnie
-Tak, ale po co ci samochód?
-Mówiłeś, że mogę wychodzić kiedy tylko zechcę
-Owszem, ale na spotkania z przyjaciółkami chyba nie nosi się sztylety - zbliżył się do mnie, nachylił i wyciągnął sztylet zza paska
-Ja się cieszę, że moja dziewczyna jest taka charyzmatyczna, ale nie mogę ci pozwolić wykonać twój plan - uśmiechnął się zadziornie
-To pilne
-Ok - wzruszył ramionami
-Nic nie knuję
-Oczywiście, kochanie ty masz taką wadę, że nigdy mnie nie słuchasz i pakujesz się w kłopoty, więc teraz posłuchasz - podszedł jeszcze bliżej
-Chłopaki zaraz wracam - uśmiechnął się podstępnie i przerzucił mnie przez ramię
-Puść mnie! Słyszysz postaw mnie - ignorował mnie
-Luis! Masz mnie natychmiast postawić!
-Kochanie nie krzycz tak bo jeszcze pomyślą, że coś ci robię, a ja jestem przecież niewinny - zaśmiał się
-Ja ci dam niewinny - weszliśmy do mojego pokoju
Zostałam zamknięta w swoim pokoju. Luis zamknął drzwi na klucz i teraz jestem w potrzasku.
-Do zobaczenia jutro - zawołał i odszedł
Starałam się go przekonać żeby mnie wypuścił, ale to było bezcelowe. Luis jest strasznie uparty. Nie uda mi się nic wskórać. Pierwszy raz będę musiała zrobić to co chce i grzecznie zaczekać do jutra, aż otworzy te przeklęte drzwi. Szkoda, że nie mam jak się stąd inaczej wydostać.
Nie wiem czy to dobrze czy może źle, że nie spotkam się nim.
PERSPEKTYWA LUIS'A
Zapewne Larissa będzie miała mi jutro za złe, że ją zamknąłem, ale to dla jej dobra. W przeciwnym razie znów wpakuję się w jakieś kłopoty. Już raz Taylor'owi udało się ją oszukać i mało brakowało do naszej porażki. Gdyby wtedy zdobyli jej krew to już byłby nasz koniec. Tylko kilka osób ma moją krew w swoim organizmie. I jest to Arata, Masahiro, Shinji, Kanako i Larissa. Taylor również miał, ale w momencie uśpienia i zapieczętowania jego wampirzych mocy. Stał się człowiekiem przez co teraz w jego żyłach, nie płynie już wampirza krew, a ludzka. Więc krótko mówiąc jest bezużyteczny.
Wróciłem do salonu.
-Luis nie przesadziłeś zamykając ją? - odezwał się Masahiro
-Dobrze wiesz, że inaczej by mnie nie posluchała
-Ona nigdy cię nie słuchała - zaśmiał się Arata
-Wszyscy drżą na twój widok, a twoja dziewczyna ani trochę cię nie słucha i nie zamierza - dopowiedział Shinji po czym trójka przyjaciół wybuchnęła śmiechem
Lecz to prawda. Larissa nigdy mnie nie słuchała i nie chcę słuchać. Może nie zawsze mam rację, ale ja chcę ją tylko chronić. Pewnie nie pamiętam jak skończyło się jedno takie jej wyjście, kiedy też jej zakazałem. Zastanawiam się czy ta dziewczyna w ogóle uczy się na błędach. Odnoszę wrażenie, że w momencie wymazania jej pamięci bardzo się zmieniła. A potwierdzenie tego mam teraz. Ja wiem, iż ludzie się zmieniają, zmieniły się również czasy. Jednakże Larissa za bardzo pokazuję swoje pazurki. Nie przeszkadza mi to. Nie chciałbym, żeby była taka ugodowa i słuchała mnie na każdym kroku. Podoba mi się, że ma charakterek, lecz boję się, że to ją kiedyś doprowadzi do zguby. Jeśli nad tym nie zapanuje. Ale jak mam jej to wytłumaczyć, przecież to niewykonalne.
Musimy się wyprowadzić z Nowego Yorku. Może wtedy będziemy mieć szansę na normalne życie. Przy okazji odetniemy się od przeszłości. Co prawda w nowym miejscu będziemy zdani tylko na siebie. Będzie trzeba zacząć wszystko od nowa. Jest to dość problematyczne, ale chyba nie mamy innego wyjścia. Przekażę wszystkie moje ziemie Aracie, a on już rozdzieli je między ich trójkę. Zresztą i tak musimy wyjechać, ponieważ wampiry nie odpuszczą tak łatwo mojego odejścia. Będę pojawiać się problemy, a ja nie chcę jej do tego mieszać.
Zaczniemy nowe życie w nowym miejscu. Gdzie nikt nas nie zna, staniemy się anonimowi. Koniec z dawnym życiem, koniec z problemami. Nadszedł czas na szczęśliwą przyszłość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top