Rozdział 21 Zemsta


PERSPEKTYWA LUIS'A

Odwiozłem Larissę do rodziny, a teraz sam jadę na spotkanie z największą szują wśród wampirów. Lecz tym razem chcę to załatwić po swojemu. Jak już wcześniej powiedziałem, nie poddam się. Jednakże sprawę obietnicy dotrzymać muszę.

Stałem przed drzwiami budynku i zastanawiałem się jak to teraz będzie, ale nie czas na rozmyślania. Zapukałem do drzwi, które otworzył mi jeden ze sługusów ich mistrza. 

-Szefie zobacz kto przyszedł - mężczyzna zaprowadził mnie do pokoju przypominającego salon

-Luis, postanowiłeś wrócić? Przestaniesz się stawiać? - podszedł do mnie ich przywódca

-Kazuyuki chyba jesteś zbyt naiwny

-Być może, ale mam swoje sposoby na zdobycie tego czego pragnę - w tym momencie złapała mnie dwójka mężczyzn i obezwładniła. Natomiast trzeci z nich podał mi zastrzyk blokujący moje moce

-Widzę wracasz do starych metod, ale nie myśl sobie, że coś ci to pomoże. Jeszcze się nie zapamiętałeś, że jestem strasznie uparty - pokręciłem głową

-Dlatego uwielbiałem spędzać z tobą czas. Podziwiałem cię, że potrafiłeś tak długo oprzeć się moim torturom i musiałem się poddać, ale teraz to zyskam - uderzył mnie

-Radzę ci nie pozwalać sobie za dużo. Bo tym razem ci oddam i nie pozwolę się tak traktować. Mów czego chcesz, a ja może ci to dam i postaram się darować ci życie - sługusy chciały mnie zaatakować, ale odparłem ich atak i teraz leżeli nie przytomni na ziemi

-Muszę przyznać, że twoje umiejętności są imponujące. Nie polegasz już tylko na swoich mocach. Nauczyłeś się wykorzystywać swoją siłę. Twoje umiejętności walki bardzo się polepszyły od czasów kiedy cię uczyłem. Ale dalej wychodzę z założenia po co ta przemoc. Jesteś zbyt narwany

-Nie przypisuj sobie zasług. Sam musiałem nauczyć się przetrwania i jak się bić by samemu przy tym nie ucierpieć. Bez tej przemocy nie zaszedł bym tak daleko, a świat już dawno by mnie pożarł, więc nie dawaj mi rad i nie mów, że jestem narwany. Tylko przejdź do konkretów bo zaczynasz działać mi na nerwy. A wiesz, że to nigdy dobrze się nie kończyło...wujku - ostatnie słowo wypowiedziałem z pogardą

-Zawsze mówiłem, że będą z tobą problemy...bratanku. Ale ta twoja matka zawsze się stawiała. I chroniła cię, gdy powinieneś ponieść karę. Przez to jesteś taki zuchwały. Dam ci wybór jeśli naprawdę chcesz się wycofać oddaj mi całą swoją władzę i wszystkie ziemie. Chyba, że chcesz bym ponownie odwiedził twoją ukochaną Larissę! - spojrzałem na niego zaskoczony

-To ja kazałem zabić tego bękarta. Myślałeś, że jak ukarałeś rodziców to ja ci odpuszczę!? Miałeś zostać przywódcą rodu, a przez ciebie musiałem ja pokierować tym cholernym klanem! Myślisz, że to było moje marzenie! Przez takiego zuchwałego gówniarza, musiałem zrezygnować ze wszystkich moich planów. Wiesz ile nerwów mnie to kosztowało! Nie myślałeś chyba, że ci daruję! 

-Ukradłeś mi krew, stworzyłeś swoją armię i zniszczyłeś mi życie bo ktoś kazał mi przejąć klan! Ale spokojnie uwolnię cię od tego. Nie będziesz musiał już niczemu przewodzić, a jak mówią zemsta jest słodka - podszedł do mężczyzny

-Co ty chcesz zrobić?! Luis co robisz?! - widziałem przerażenie w jego oczach

-Stałem się silniejszy od naszego ostatniego spotkania. Moce mi nie potrzebne - uśmiechnąłem się złowrogo i rzuciłem mężczyzną o ścianę

Pozostałe wampiry próbowały mnie zaatakować, ale w tym momencie zjawiła się trójka nieznanych mi mężczyzn, którzy zaczęli mnie ochraniać. Podejrzane, ale postanowiłem nie przerywać sobie w zemście. Zbyt długo czekałem, nareszcie mam okazję się odpłacić.

-Zginiesz. Ukradłeś moją krew, a ja odbiorę ci nieśmiertelność, która nigdy nie należała do ciebie - szybkim ruchem wyrwałem mężczyźnie serce

Czyżbym właśnie zabił ostatniego członka mojej rodziny i pozbył się całego klanu? 

-Hej wy! Kim jesteście?Kto was przysłał? - trójka młodych mężczyzn podeszła do mnie, kiedy rozprawiłam się z pozostałymi wampirami

-Nie możemy udzielić tych informacji. Lecz jesteśmy po twojej stronie. Naszym zadanie było cię chronić. Wykonujemy tylko rozkazy

Zaskakujące. Kto prócz Araty, Masahiro i Shinji mógł wiedzieć, że tutaj będę i wysłał wsparcie. Najbardziej pasowałoby mi to do Larissy bo to w jej stylu, ale ona nie wiedziała. Chyba, że to ja o czymś nie wiedziałem.

Zastanawia mnie również, dlaczego już wcześniej nie zabiłem tej szui. Nie wiem, sam nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie, ale w każdym bądź razie nie spodziewałem się, że to będzie takie szybkie. Czyli już prawie oficjalnie zerwałem z dawnym życiem. Jeszcze tylko załatwię jedną sprawę. I mogę zapomnieć o przeszłości i skupić się na przyszłości. Już dawno powinienem to zrobić, a nie pozwolić by utknął w mroku przeszłości.

Wynajęci przez kogoś mężczyźni pojawili się znikąd i tak samo zniknęli. W sumie ich obecność dużo mi ułatwiła. Nie musiałem walczyć ze wszystkimi. Mogłem skupić się tylko na jednej osobie, która już nigdy więcej nie pokaże mi się na oczy.

Jadę rozwiązać jeszcze jeden drobny problem i wtedy oficjalnie będę mógł ogłosić, że skończyłem z dawnym życiem. 

,,Zemsta to taka potrawa,która najlepiej smakuje na zimno"

,,W obliczu zemsty nie ma miejsca na sumienie"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top