Rozdział 20 Przechytrzyłam Cię
Rozmawiałam z Kanako, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Wyszłam do przedpokoju i ujrzałam Luis'a.
-Pamiętasz jak kiedyś pytałaś się mnie czy możesz odwiedzić rodzinę, a ja odpowiedziałem, że kiedy tylko chcesz - przytaknęłam
-W takim razie możesz jutro odwiedzić rodzinę. W końcu masz co im opowiadać bo dużo się wydarzyło - uśmiechnął się lekko
-Luis, dlaczego mam wrażenie, że chcesz się mnie pozbyć? - podeszłam do niego
-Nie chcesz nie jedź, ale myślałem, że chciałaś dowiedzieć się o nich więcej. I nie chcesz poinformować mamy, że się zaręczyłaś?
-Co ty knujesz? - spojrzałam na niego podejrzliwie
-Kochanie nie chcesz to nie. Ale myślałem, że się ucieszysz. Jeśli będziesz mogła spędzić z nimi kilka dni. Ja nic nie kombinuję. Muszę po prostu wyjechać na kilka dni i dokończyć sprawę z przeszłości, ponieważ w przeciwnym razie nigdy nie uwolnię się od mojego dawnego życia
-Czy ty przypadkiem trochę mną nie manipulujesz mój drogi? - objęłam go za szyję
-Tak, troszeczkę - zaśmiał się i pocałował mnie
-Zgoda. Ten jeden raz dam ci się zmanipulować, ale jeśli dowiem się, że chciałeś się mnie pozbyć by samemu wpakować się w kłopoty to przysięgam gorzko tego pożałujesz. Masz tylko szczęście, że twoja nieśmiertelność nie ma luk bo już byś nie żył - skarciłam go spojrzeniem
-Co za ulga - westchnął
Cała ta sprawa wydaje mi się bardzo podejrzana, dlatego będę mieć go na oku. Wyjadę i chętnie spotkam się z rodziną, ale w rzeczywistości cały czas będę obserwować Luis'a. Poślę za nim moich obserwatorów i zobaczymy co tak naprawdę kombinuję mój przyszły mąż.
Następnego dnia
Spakowałam się i Luis odwiózł mnie do mojego rodzinnego domu. Mama bardzo się ucieszyła, gdy mnie ujrzała. Choć była w drobnym szoku i myślała, że znów uciekłam. Lecz wyjaśniłam jej, że nic z tych rzeczy,
Mój ukochany w samochodzie powiedział mi, abym niczym się nie martwiła. A on odbierze mnie za kilka dni od rodziny i wtedy nasze życie będzie wyglądało już zupełnie inaczej. Pocałował mnie na do widzenia i dodał jak bardzo mnie kocha.
Właśnie tym zachowaniem potwierdził mi, że podjął decyzję pójścia na misję samobójczą. Dlatego jak tylko weszłam do domu wyjęłam telefon i dawałam znać moim obserwatorom. By podążyli krokiem Luis'a i informowali mnie o wszystkim.
Chyba mój chłopak nie myślał, że grzecznie go posłucham. Nic z tych rzeczy kiedy on zamierza poświęcić się dla mnie. Niech myśli, że udało mu się mnie przechytrzyć oraz niczego nie podejrzewam. Jednak w rzeczywistości jest inaczej. Zamierzam mu pomoc. Co prawda z ukrycia, żeby o niczym się nie dowiedział, ale jednak. Dobrze, że Shinji ostrzegł mnie jakiś czas temu, że Luis będzie coś kombinował. Dzięki temu miałam czas na zdobycie nowych sprzymierzeńców i zaplanowanie odsieczy.
Nie ukrywam, ale posiadanie znaku Szkarłatnej Królowej jest niezmiernie pomocne. A dzięki moim mocom mogę załatwić wszystko. Choć w sumie to nawet nie muszę ich używać, żeby dostać to czego chcę. Ponieważ wampirom wystarczy fakt, że jestem Królową Szkarłatnego Królestwa, a więc jestem ukochaną Stwórcy nocy. A przecież on ich stworzył, więc jak nie pomóc swojemu panu.
A jak dowiem się w co wpakował się mój przyszły mąż i już go uratuję. To przysięgam, że będzie miał się czego bać. Bo nie wiem jeszcze co mu zrobię, ale na pewno nic przyjemnego.
Skoro moje wampiry śledzą Luis'a. Ja mogę spędzić trochę czasu z mamą.
Wytłumaczyłam mamie, że nie jestem już z Nickiem i tak naprawdę od zawsze kochałam Luis'a. Tylko na jakiś czas o tym zapomniałam. Ale teraz zrozumiałam, dlaczego ciągle odczuwałam pustkę i samotność. Kiedy opowiedziałam mamie praktycznie całe swoje życie. Przyszła kolej na nią i jej wyjaśniania.
-Jak to się stało, że zostałaś moją mamą?
-Mam 500 lat, więc żyję już długo na tym świecie. Co prawda krócej niż ty i Luis, ale plotki o waszym związku nigdy do końca nie wygasły. Słyszałam, że kiedyś żyła śmiertelniczka, która pokochała wampira. Lecz wioska ją znienawidziła, gdy dowiedziała się, że nosi jego dziecko. I skazano ją na śmierć. Ale zamiast ukarać ciebie, ukarali wasze dziecko. Powiesiłam się i po tym incydencie słuch o was zaginął. Jakbyście rozpłynęli się w powietrzu. Wpadłam kiedyś na ciebie na ulicy. Nie pamiętałaś kim jesteś, nie wiedziałaś nawet gdzie mieszkasz. Przypomniały mi się plotki i wtedy zrozumiałam, że to ty jesteś tą śmiertelniczką. Zabrałam cię do domu i postanowiłam się tobą zaopiekować. Dałam ci nowe wspomnienia i tak stałam się twoją mamą. Później dołączył do nas Taylor by cię chronić i tak stał się twoim bratem, a ja zyskałam wspaniałą rodzinę - uśmiechnęła się do mnie
-A co z tatą?
-Tata jest najbardziej prawdziwą i autentyczną osobą z nas wszystkich. Kochał was jak swoje dzieci. Naprawdę jest moim mężem i śmiertelnikiem. Zakochałam się w nim, byłam nawet w ciąży, ale dziecko zmarło podczas porodu. Było zbyt słabe - posmutniała na chwilę
-A wiesz, że gdy pierwszy raz spotkałam mojego męża i opowiedziałam mu o wszystkim i kim jesteście ty z Taylor'em. Nasza randka skończyła się w szpitalu, ponieważ zemdlał z nadmiaru szokujących wiadomości. Ale przyjął to do wiadomości i stwierdził, że ani trochę mu to nie przeszkadza i szczerze was pokochał jak swoje dzieciaki
-Szkoda, że wtedy z Taylor'em wyjechaliśmy i nie mogliśmy widzieć waszego ślubu. Jestem ci wdzięczna za wszystko - przytuliłam się
-Moja droga, ale to że znasz prawdę nie znaczy, że ja przestaję być twoją mamą. Więc przestań czuć się niezręcznie - pacnęła mnie lekko w głowę
-Tak jest pani mamo - zażartowałam
-Pani?! Chyba za lekko cię uderzyłam
-Mamo złość piękności szkodzi - wyszczerzyłam się
-Córko, a ty nie bądź za mądra bo na świecie głupich zabraknie - mama wybuchnęła śmiechem
I tak właśnie wyglądają rozmowy z moją. Zaczynasz z nią poważną rozmowę, a kończy się na przekomarzaniu. Jednakże uwielbiam ją i nie ważne, że nie jest moją biologiczną matką.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top