Rozdział 17 Dla Ciebie


Jakiś czas później

-Larissa, ubieraj się. Zabieram cię na małą przejażdżkę 

-Co to za nagły pomysł? 

-Niespodzianka - uśmiechnął się zadziornie

-Jesteś niemożliwy - westchnęłam

-Dlatego mnie kochasz - puścił mi oczko

-Coś w tym jest - klepnęłam go lekko w ramię mijając go w drodze do łazienki

Pół godziny później siedziałam już w samochodzie, który zmierzał w nieznanym kierunku. Po prawie dwóch godzinach byliśmy już na miejscu. 

Luis zabrał mnie na spacer po lesie, w którym pierwszy raz się spotkaliśmy.

-Nie przypadkowo wybrałeś to miejsce, prawda? - spojrzałam na niego

-Prawda, przed tobą nic nie ukryję - złapał mnie za rękę

Spacerowałam z moim ukochanym, trzymając się za dłonie. Wspaniałe uczucie. Czuję się jakby dopiero skończyła szkołę i poznała moją pierwszą miłość. Nie czuję się jakbym żyła już kilka wieków. Ale może to i dobrze, że dalej czuję się nastolatką. Choć byłam już matką i prawie żoną. Chciałam się cieszyć tą chwilą póki trwa.

-Żałowałaś kiedyś swojej decyzji? - Luis przerwał dzielącą nas ciszę

-Nigdy. Zakochanie się w tobie było najlepszym co mnie w życiu spotkało - objął mnie ramieniem i przytulił

-To raczej ja powinien ci podziękować za te wszystkie lata razem - pocałował mnie

-A przed nami jeszcze cała wspólna wieczność - odwzajemniłam pocałunek

Doszliśmy do polany, na której pierwszy raz spotkałam Luis'a. Chłopak nagle się zatrzymał i stanął przede mną. Złapał mnie za ręce, skradł mi buziaka i wypowiedział szokujące słowa.

-Kocham cię i nadal nie mogę uwierzyć, że do mnie wróciłaś. Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem. Ale nie chciałem wracać i burzyć ci dotychczasowego spokoju. Twoje bezpieczeństwo zawsze było dla mnie najważniejsze, ale przy mnie nie możesz czuć się bezpieczne. Zło ciągnie się za mną od lat. Jeszcze teraz wmieszałem cię w moje interesy. Obiecałem ci kiedyś, że nie pozwolę ponownie ci odejść. I zamierzam dotrzymać tej obietnicy. Skończę z moim dotychczasowym życiem i pracą. Poświęcę więcej uwagi mojej ukochanej. Dam ci życie na jakie zasługujesz i przestanę cię martwić. Koniec ze zleceniami, koniec z szemranymi interesami i koniec z podziemiami 

-Nie musisz tego robić

-Ale chcę to zrobić. Dla ciebie bo cię kocham i to ty jesteś dla mnie najważniejsza

Luis uklęknął nagle przede mną, a ja byłam w szoku. Wyjął czerwone pudełeczko, które skrywało w sobie złoty pierścionek z diamentem.

-Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną 

-Tak - czułam jak do moich oczu napływają łzy, lecz tym razem szczęścia

Luis założył mi pierścionek na palec, a ja również uklęknęłam żeby móc go przytulić.

-Mała to teraz już tak łatwo nie wymigasz się ze wspólnej wieczności - poczochrał mnie po włosach

-Ty również tak łatwo się nie wymigasz - uśmiechnęłam się

-Nawet bym nie próbował - pocałował mnie

-Ja również - ponownie złączyłam nasze usta, ale tym razem w długim i namiętnym pocałunku

Nie spodziewała bym się, że Luis mi się oświadczy. Ale cieszę się. To najlepszy dzień w moim życiu. Tyle lat musiałam czekać, aby ponownie spotkać mojego ukochanego. Od dziś będę mieć go zawsze przy sobie i już nigdy nie pozwolę by coś na rozłączyło. Radość jaką odczuwam w obecnym momencie jest nie do opisania. Kocham go i to nie jest żadne złudzenia. Ja naprawdę bardzo go kocham i jestem wdzięczna Taylor'owi, że dał nam możliwość ponownego spotkania. 

Siedzieliśmy na polanie i wpatrywaliśmy się w niebo. Co chwila zerkając na siebie. A ja nie trzymam już za rękę mojego chłopaka, a mojego przyszłego męża. 

Niewiarygodne.

-Piękna, co powiesz na małe wakacje? 

-Jestem jak najbardziej za - odpowiedziałam z uśmiechem

-W takim razie dokąd masz ochotę jechać?

-Do miejsca, gdzie będę mogła nacieszyć się moim przyszłym mężem i nikt mi w tym nie przeszkodzi. Znasz takie miejsce? 

-Pewnie. Zobaczysz jak cię zaskoczę - odrzekł pewny siebie

-Teraz rozbudziłeś moją ciekawość  - spojrzałam na niego z zaciekawieniem

-Tylko ciekawość? - spytał ze smutkiem w głosie

-Luis! - skarciłam go spojrzeniem

-No co? Jesteś moją dziewczyną i przyszłą żoną - posłał mi zadziorny uśmieszek

-Zwariuję przez ciebie - westchnęłam

-A ja zwariuję przez ciebie jak tu zaraz do mnie nie przyjdziesz - złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie

Luis zaczął namiętnie mnie całować, potem zaczął składać pocałunki na mojej szyi. A przy okazji wsunął ręce  pod moją bluzkę i błądził nimi po moim ciele.

-Wariat - przerwałam mu

-Zakochany wariat - poprawił mnie i wrócił do wykonywanych przez siebie wcześniej czynności

Luis jest niemożliwy, ale czy to właśnie nie sprawia, że z każdym nowym dniem zakochujesz się w nim coraz bardziej.

Nigdy nie żałowałam związku z Luis'em. Nawet kiedy cała wioska mnie nienawidziła bo nosiłam pod sercem jego dziecko. Zaryzykowałam wtedy wszystko i teraz ponownie bym zaryzykowała. Nigdy nie będę żałować, że oddałam mu moje serce, a ja skradłam jego serce.

Przed nami nowa, wspaniała przyszłość.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top