Rozdział 17 Odbicie Morgan


Nadeszła długo wyczekiwana przez nas godzina. Czas ponownie namieszać, ale tym razem tak łatwo nie odpuścimy. 

Zgodnie z planem razem z Larissą, Shinjim i Aratą wsiedliśmy na motory, a Masahiro z Hope podążyli za nami samochodem.

Dojechaliśmy na miejsce przed czasem, dlatego schowaliśmy się na poboczu w lesie. Między drzewami nie byliśmy tacy widoczni, a przynajmniej taką mieliśmy nadzieję. Samochód transportujący czarownicę pojawi się w wyznaczonym miejscu dokładnie za 30 minut. W tym czasie my cierpliwie sobie poczekamy, gdy już wyjadą nam na przeciw na pewno nie będzie to miłym spotkaniem.

Po określonym upływie czasu samochody co do minuty wjechały na autostradę. Teraz mamy jedną szansę i nie możemy tego zepsuć.

Wyjechaliśmy z ukrycia. Jak wcześniej ustaliliśmy moja żona z Shinjim zajęła się drugim autem, a ja z Aratą podjechaliśmy do pierwsze.

Czerwonowłosy chłopak zapukał kierowcy w boczną szybę. Mężczyźni zmieszani zaczęli rozglądać się dookoła. Wtedy ja pomachałem im z bronią w ręku, a po chwili oddałem strzał prosto w głowę kierowcy. 

Morgan przestraszona obecną sytuacją skuliła się, a pozostali oprawcy starali się ratować sytuację, lecz nie zdążyli, ponieważ oddaliśmy kolejne dwa strzały. 

Samochód pozbawiony kierowcy zaczął obijać się o boczne barierki, dlatego musieliśmy szybko reagować. Zapukałem w szybę, aby dziewczyna spojrzała na mnie. Starałem się jej pokazać, że nie mamy złych zamiarów i żeby jakoś zatrzymała pojazd.

Najwidoczniej zrozumiała co miałem na myśli, gdyż otworzyła drzwi kierowcy, po czym wypchnęła z auta martwe ciało mężczyzny, a sama zajęła jego miejsce.

Czarownica zatrzymała się kilka metrów dalej. Podjechałem do niej, by powiedzieć jej aby wsiadła do samochodu, którym podjechali właśnie Masahiro z Hope. Wiedźma nie zadawała zbędnych pytań, wykonała moją prośbę. Po czym w trójkę odjechali w przeciwnym kierunku. My natomiast wróciliśmy się dobić wampiry. Gdyż kulka w głowę tylko ich unieruchomi na jakiś czas, ale prędzej czy później ockną się, a my w tym momencie nie możemy sobie pozwolić na zdemaskowanie.

Niestety nie są to kule, które są w stanie zabić ich. Ich zdolność samoregeneracji prędzej czy później uleczy wampiry, dlatego musimy dokończy to ręcznie. Jednakże szybko się z nimi uporaliśmy. Ciał pozbyliśmy się w lesie, po czym szybko udaliśmy się w drogę powrotną do willi.

Gdy dojechaliśmy na miejsce w salonie czekała już na nas cała trójka. Dołączyliśmy do nich. Widziałem drobne zdenerwowanie ze strony dziewczyny, lecz gdy zdjęliśmy maski wszystkie wątpliwości rozwiały się.

-Larissa?! - zawołała zaskoczona czarownica na widok wampirzycy.

-We własnej osobie - uśmiechnęła się. - To mój mąż Luis, a to nasi przyjaciele Arata, Shinji, Masahiro oraz Hope - skinęliśmy do niej wszyscy na przywitanie.

-Zakładam, że nie bez powodu mnie uratowaliście? - spojrzała na mnie.

-Masz rację - podszedłem do dziewczyny.

-Zatem słucham panie pierwszy - czarownica uśmiechnęła się podstępnie, po czym puściła mi oczko.

-Jak dobrze znasz Isztar? - usiadłem na kanapie nie spuszczając dziewczyny z oczu.

-Przez tą larwę zostałam porwana i przetrzymywana przez prawie 3 miesiące w jakiś podziemiach starej kopalni w lesie - zacisnęła pięść.

-Czym się jej naraziłaś? - zapytał Arata.

-Próbowałam ją zabić - pokręciła głową.

-Spróbowałabyś jeszcze raz, gdyby trafiła się taka okazja - wstałem i poszedłem do Morgan.

-Nie musiałabym się nad tym zastanawiać - odpowiedziała z determinacją w głosie.

-Dam ci tą okazję - uśmiechnąłem się.

-Mów co mam robić. Wykonam każdy rozkaz szefie - widziałem ten błysk w oku, gdy dowiedziała się co planujemy. 

Zdradziłem czarownicy nasz plan, a ona chętnie zgodziła się do niego dołączyć. Nie mam pojęcia czym Isztar naraziła się Morgan, że ta próbowała ją zabić. Ale dobrze się składa, ponieważ my będziemy mogli to wykorzystać. 

Zdobyliśmy sprzymierzeńca, który tak samo jak my dąży do unicestwienie Isztar. Czarownica zdradziła nam trochę szczegółów o planie głównej wiedźmy. Dowiedzieliśmy się, że nim Morgan odważyła się na czym, który ją zdemaskował przyłączyła się do Isztar, aby poznać jej słabe punkty i znaleźć najbardziej odpowiedni moment do zaatakowania jej. Wiemy zatem, że czarownica przewodzi piętnastu innym wiedźmą, ale są to głównie młode kobiety, które dopiero nie dawno odkryły swoje moce. Nie ukrywajmy, ale to sporo nam ułatwia, ponieważ będą dla nas łatwym celem.

Znajoma Larissy dowiedziała się również, że starsze czarownice, które praktykują magię już prawie wiek nie przyłożą ręki do jej niedorzecznego planu pozbycia się pierwszego wampira. Gdyż nie chcą się narażać mojej osobie oraz wciąż pamiętają ile mi zawdzięczają. Nie mówiąc już o tym, że nie chcą psuć swoich stosunków z wampirami. Dlatego nie planują porywać się z motyką na słońce i atakować pierwszego dzięki, któremu jeszcze stąpają po tym świecie.

Przyznam, że to bardzo dobre wieści dla mnie. A jeszcze bardziej napełnia mnie radością fakt, że już nie długo osobiście będę mógł wyrwać serce tej zdradzieckiej larwy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top