Rozdział 29 Jesteś mój


Postanowiliśmy wybrać się na spacer po okolicy. Przechadzaliśmy się po pobliskich lasach i podziwialiśmy owiane tajemniczymi chmurami góry. Widoki zapierały dech w piersiach, ale nie tylko to było wyjątkowe w tym miejscu. Przede wszystkim najbardziej wyjątkowym był fakt, że mogę je podziwiać z osobą, którą kocham i wspólnie dzielić z nim ten piękny widok. 

-Czy w przeszłości też się tak przechadzaliśmy? - przerwałam dzielącą nas ciszę

-Zawsze uwielbiałaś spacery po lesie. Swego czasu często po nim spacerowałaś. Pozwalało ci to zapomnieć o troskach i poczuć się wolną. Wtedy nie liczyły się dla ciebie żadne zakazy i nakazy. Byłaś sobą i słuchałaś swego serca. Dzięki temu się poznaliśmy - pocałował mnie w głowę

-A potem przestałam wychodzić z domu 

-To prawda, lecz nigdy ci to nie przeszkadzało

-Bo miałam ciebie i Valentina - uśmiechnęłam się

Być może przyszłość okaże się dla mnie łaskawa, ale nie dowiem się tego. Póki jej nie zasmakuję, czasem warto zaryzykować.

Nasz spacer przeciągnął się, aż do wieczora. Nie zauważyliśmy nawet kiedy czas minął nam tak szybko. Wspominaliśmy dawne czasy, planowaliśmy wspólną przyszłość oraz podziwialiśmy wspólnie zapierające dech w piersiach widoki. 

Czyżbym właśnie odnalazła tak zwanego księcia z bajki? I nareszcie mogę żyć jak w bajce, czyli długo i szczęśliwie z ukochanym u boku?

Wróciliśmy do naszego małego, przytulnego domku.

-Dziękuję za wspaniały dzień. Choć wiem, że nie przepadasz za słońcem - podeszłam się przytulić i pocałować chłopaka

-Do twarzy mi w okularach słonecznych - zaśmiał się

-Ty zawsze wiesz jak poprawić mi humor - uśmiechnęłam się

-Mogę sprawić, że twój humor będzie jeszcze lepszy - uśmiechnął się zadziornie

-A jak? - spojrzałam podejrzliwie i zbliżyłam się do ukochanego, obejmując go przy tym za szyję

Mężczyzna zaczął namiętnie całować moje usta, następnie przeniósł swoje pocałunki na moją szyją, obojczyk i klatkę piersiową. Po chwili złożył jeszcze kilka pocałunków na moich ustach. By nagle podnieść mnie i zanieść na piętro do sypialni, gdzie zostałam delikatnie rzucona na łóżko. Nim się obejrzałam chłopak zawisł nade mną. Tym samym zdobywając pozycję dominującą. Zaczął błądzić dłońmi po całym moim ciele. Przyprawiając mnie tym sposobem o przyjemne dreszcze. Całował chaotycznie, łączył nasze usta w krótkich i brutalnych pocałunkach. Powoli pozbywał się całej mojej garderoby. Luis pozbawił mnie mojej koszulki obnażając tym sposobem przed nim. Mój ukochany zaczął całować mnie po całym ciele. Zaczynając od szyi i kończąc na podbrzuszu. W między czasami, w przerwie po między pocałunkami pomagał mi pozbyć się dołu garderoby. 

Ale nagle atmosferę zepsuł nam dzwonek telefonu.

Luis wstał i podszedł do biurka, na którym leżała komórka.

-Nie odbieraj - szepnęłam w jego kierunku

-Jak sobie życzysz - uśmiechnął się zadziornie, wyłączył telefon i podszedł do łóżka

Luis stał na końcu łóżka i powoli zaczął odpinać guziki swojej koszuli. A ja przyglądałam się uważnie, gdyż kiedy został odpięty ostatni guzik. Ja miałam idealny widok na jego wyrzeźbioną i umięśnią sylwetkę. 

Przeczołgałam się na koniec łóżka i wstałam, aby być na równi z Luis'em.

-To niesprawiedliwie. Ja zostałam rozebrana, a ty jeszcze się ociągasz z powrotem do mnie - zrzuciłam z niego koszulę z zadziornym uśmieszkiem

-Jeszcze z tobą nie skończyłem - uśmiechnął się prowokująco

Ukochany zaczął mnie namiętnie całować szukając przy tym zapięcia od stanika, aby już po chwili się go pozbyć. Ja w między czasie pomogłam mu uporać się z jego paskiem. Odsunęłam się od Luis'a. Przeczołgałam się  ponownie na drugi koniec łóżka i dałam mu znak, żeby do mnie dołączył. Chłopak wszedł na łóżku i pomału zaczął się do mnie zbliżać. Lecz im bliżej był tym bardziej zmuszał mnie bym się położyła i takim o to sposobem ponownie nade mną zawisł. Ale tym razem leżałam przed nim zupełnie naga. 

Nasze nagie ciała splątały się w dzikiej namiętności. Objęcie ukochanego i spełnienie w lekkich ruchach ciała. Lecz dla nas wciąż za mało. Luis wpija się w moje usta by zabrać z nich drżenie. I już po chwili dodajemy namiętne, chaotyczne, a nawet brutalne pocałunki, ale nadal nie możemy zaspokoić naszego pragnienia sobą. Przenosimy się w świat rozkoszy. Stłumiony krzyk, przyśpieszony rytm, bicie serc i ogarniające nas ciepło. Niecierpliwe dłonie wędrują po całym ciele spragnione dotyku. Czuję jak Twoje mięśnie napinają się pod tym dotykiem. Jesteś tak bliski, a zarazem taki nierealny. Ciemność wyostrza zmysły. Zsuwam moją dłoń niżej, dotykam szyi, ramion, torsu. Czuję twój zapach, ciepło i szalone bicie serca. 

W mroku zgasłej świecy. Widzę Cię wciąż.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top