Rozdział 11 Do trzech razy sztuka


Przyjechaliśmy do miejsca, które wcześniej wskazał nam mężczyzna. Mamy nadzieję, że to ostatni budynek jaki zwiedzimy i odnajdziemy nasz cel.

-Używajcie tylko broni białej. Macie wyeliminować ich po cichu. Dostaniemy się do środka niezauważeni - Luis wydał rozkaz

-Rozumiemy - przytaknęliśmy i wyjęliśmy swoje noże oraz sztylety

-Arata i Masahiro zajdziecie ich od lewej strony. Shinji i Larissa idźcie od prawej, a ja zajdę ich od tyłu. Pamiętajcie, że nikt ma się nie zorientować - przytaknęliśmy i ruszyliśmy

Eliminacja szła nam całkiem nieźle. Pozbyliśmy się już połowy ochrony i nikt nas nie przyłapał. Zachodziłam ich od tyłu i wbijałam sztylet w serce. Czasami jak przeciwnik stawiał mi opór to najpierw skręcałam mu kark, a potem zabijałam za pomocą mojego sztyletu. Muszę przyznać, że całkiem podoba mi się nim walka i nie wiem czy nawet nie zostanie moją ulubioną bronią. A jednak ważne jest, aby broń dobrze leżała w ręku i przede wszystkim chciała z Tobą współpracować. Shinji dał mi znak, że wyczyścił już swoją połowę. Mi został jeden wampir, ale pokonałam go szybko i dołączyłam do przyjaciele. Razem poszliśmy zobaczyć jak radzą sobie Arata i Masahiro, a w razie czego pomóc im. Lecz oni już na nas czekali. A więc ukryliśmy się ruinami domu i obserwowaliśmy poczynania Luis'a, czekając również na jego znak, który pozwoli nam wtargnąć do środka budynku. Znak otrzymaliśmy po kilku minutach. Teraz byliśmy gotowi wejść do środka. I odnaleźć nasz cel.

Luis poszedł przodem i jako pierwszy wszedł do środka, a kiedy już tam był. Stało się coś dziwnego. Usłyszałam jego głos w swojej głowie.

,,Użyjcie swoich mocy"

-Nie martw się, nie zwariowałaś. Luis potrafi się kontaktować telepatycznie. Też początkowo byliśmy w wielkim szoku - Shinji poklepał mnie po ramieniu

-Larissa teraz słuchaj uważnie. Wejdziesz do środka, dasz się zauważyć, a następnie wypowiesz te słowa ,,Szkarłatna Królowa powróciła z głębin mroku by zawołać do siebie uległe jej istoty nieczyste i zabrać je z powrotem ze sobą. Wasze życia mam w opiece, powierzyliście mi je wieki temu bym je chroniła, a teraz odsyłam was na sen wieczny by obietnicy treść dotrzymać" - Arata zacytował zdanie, którym mogę dokonać wszystkiego. Opis mi pokrótce też jak mam rzucić to zaklęcie

Byliśmy gotowi. Ruszyliśmy do akcji.

Zrobiłam jak mi kazano. Zwróciłam na siebie uwagę wszystkich wampirów, a te które nie skupiły się na mnie poległy od ciosów moich kompanów. Kiedy przeciwnicy rzucili się na mnie, aby obezwładnić. Ja zaczęłam mówić zaklęcie. Wystarczyło, że wypowiedziałam pierwsze 3 słowa, a okazało się, że doskonale wiem co mam robić. Moje oczy zaświeciły się po czym je zamknęłam. Miałam wrażenie jakbym przeniosła się do innego świata. Im dalej mówiłam tym większe skutki odczuwali. Czwórka przyjaciół skrupulatnie zakrywała uszy. A moim przeciwnicy znieruchomieli. Zachowywali się jak po praniu mózgu. Teraz ja miałam nad nimi całą władzę. Gdy wypowiedziałam fragment ,,Odsyłam  was na sen wieczny by obietnicy treść dotrzymać'' wampiry upadły. Teraz leżeli przede mną bezwładnie, nie mogąc już nikogo skrzywdzić.

-Co ja właśnie zrobiłam? - spytałam zdziwiona

-Odebrałaś im życia. Lecz nie zabiłaś, w każdej chwili inną formułką możesz sprowadzić ich z powrotem. Jesteś ich Królową, a ja ich Stwórcą, więc życia wszystkich wampirów są nam podległe, a ty jako Szkarłatna Królowa możesz je odbierać i zwracać kiedy tylko uznasz to za słuszne, dlatego gdy wypowiedziałaś pierwszą cześć znieruchomieli, a po drugiej padli

-Pokręcone - westchnęłam

-Ale czyż nie przydatne? - zaśmiali się

-Macie rację. Całkiem fajna moc. W dodatku działa też na was - zaśmiałam się

-Potrafię przenikać do umysłu, pamiętaj o tym koleżanko - Shinji skarcił mnie za mój wcześniejszy żart

-Koniec wygłupów! Przeszukajcie teren - Luis wydał rozkaz i momentalnie zapadła cisza

Zaczęliśmy przeszukiwać każdą część budynku. Zakamarek po zakamarku, ale nie mogliśmy zlokalizować celu. W końcu po 20 minutach poszukiwań, kiedy mieliśmy się już poddać. Masahiro wrócił do nas prowadząc ze sobą jakiegoś mężczyznę. Chłopak słał się na własnych nogach, gdyby nie pomoc Masahiro już dawno by upadł. Miał wiele widocznych ran, a krew cały czas kapała. Nie wiedziałam kim jest ta osoba, ponieważ miał założoną maskę. Blondyn pomógł mu usiąść. Uprowadzony chłopak z trudem usiadł na ziemi i oparł się o ścianę. Wtedy podeszła do niego pozostała trójka przyjaciół. Uklęknęli nad nim. Arata przeciął więzy. Mówili mu, że już jest wszystko dobrze, że to tylko oni, przyjaciele jego. I już nie musi się niczym martwić, ponieważ zabiorą go do domu. Mężczyzna nic nie mówił, tylko kiwał głową. 

W końcu maska została zdjęta, a ja nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Znałam tą osobę, a nawet bardzo dobrze znałam, ale jak to możliwe, że to wszystko tak się potoczyło.

Nie wierzyłam własnym oczom, ledwo stałam na nogach. Nie dałam dłużej rady. Uklęknęłam i tylko się przyglądałam pozwalając by strużki łez płynęły z moich oczu. 

Piątka mężczyzn przyglądała mi się z uśmiechem, a ja płakałam nie dowierzając własnym oczom.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top