Rozdział 9
~*~
*Haruka*
Właśnie przez moją upartość znalazłam się w tej żenującej sytuacji. Nie dosyć, że na nim, to jeszcze pomiędzy jego nogami. Czerwona byłam aż po uszy z zawstydzenia, a w dodatku ręce piekły strasznie. W gorszej sytuacji nie mogłam się znaleźć, a nie zaraz. Ręce przez poprzednie obrażenia, nie utrzymały ciężaru mojego ciała i z sykiem upadłam na chłopka.
- I widzisz co narobiłaś?- Prychnął chłopak, a ja westchnęłam.
- Przepraszam.- Wstałam z Kaprala, ale dalej siedziałam pomiędzy jego nogami, na swoich kolanach.- Masz.- Mruknęłam i wystawiłam do niego dłonie. Nie chciałam już robić zbędnych problemów, więc się poddałam.
- Gdybyś od razu dała te ręce, to nie było by tej całej żenującej sytuacji.- Po raz kolejny z jego ust wydobyło się prychnięcia, a ja naburmuszyłam policzki.
Za nim się zorientowałam chłopak oblał mi ręce alkoholem, a ja pisnęłam chcąc wyrwać moje dłonie z jego, ale on chwycił mnie za nadgarstki i po raz kolejny je oblał. Moje oczy zrobiły się szkliste, ale zagryzłam wargę i nie pozwoliłam łzom wypłynąć.
- Jesteś okrutny!- Pisnęłam, gdy skończył.
- Bywa.- Powiedział z kpiną, a ja spojrzałam na niego wrogo.- No już się tak nie denerwuj.- Zaśmiał się kpiąco i wziął bandaż w swoje dłonie. Następnie owinął mi nim moje poranione dłonie.- I po krzyku.
Nie wiem dlaczego akurat teraz, ale przypomniałam sobie o naszyjniku. Moja ręka mimowolnie skierowała się do biżuterii. Chłopak spojrzał na naszyjnik z gwiazdą i chwycił go w swoje dłonie, gdy ja go puściłam.
- Skąd go masz?- Zapytał, a ja pokiwałam przecząco głową. Nie chciałam mówić. Levi westchnął i wstał z podłogi, a ja za nim.
-Idź do pokoju i postaraj się ich nie nadwyrężać.- Pokiwałam głową i wyszłam z pomieszczenia, a on zaraz za mną. On poszedł w swoją stronę, a ja do mojego pokoju.
* * *
Z pokoju wyszłam dopiero na obiad pomimo, że nie miałam apetytu, wiedziałam, że w końcu zgłodnieje. Tak to nie miałam ochoty wychodzić z pokoju. Chciałam to sobie wszystko na spokojnie poukładać, ale jak na razie nie idzie mi to najlepiej. W dodatku chyba powinnam powiedzieć to Hanji, Levi'emu oraz Erwin'owi. W końcu jest to powiązane z moim powrotem do domu. Z dosyć mizernym nastrojem weszłam na stołówkę i tak samo jak ostatnio usiadłam z Eren'em i jego przyjaciółmi. Dogadywaliśmy się całkiem nieźle, więc i ja miło spędzałam czas w ich towarzystwie. Jednak dzisiaj byłam niemrawa. Nie miałam ochoty z nimi gadać, w ogóle nie miałam ochoty z kimkolwiek gadać. Pytali mi się co stało się z moimi dłońmi, ale szybko to wyjaśniłam i sprawa została zamknięta. Gdy tak skubałam ziemniaki, które były dzisiaj na obiad, czarnowłosy chłopak mnie szturchnął.
- Co jest, Eren?- Zapytałam nie odwracając wzroku od talerza z jedzeniem, którego prawie nie tknęłam.
- Co się dzieje, Haru?- Odpowiedział pytaniem, a ja dopiero wtedy na niego spojrzałam.- Cały posiłek jesteś zamyślona, a po tobie widać, że nie masz humoru. Do tego jedzenia nawet nie tknęłaś.- Stwierdził, a ja się zdziwiłam, że to wszystko zaobserwował pomimo rozmowy z rówieśnikami.
- Po prostu, coś mnie dręczy...- Mruknęłam nie widząc sensu w tym żeby cokolwiek ukrywać, ale też nie chciałam zdradzić szczegółów.
- Jak będziesz chciała powiedzieć, to wiesz gdzie możesz przyjść.- Powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
Tak szczerze to nie wiedziałam gdzie, bo ani razu u niego nie byłam, ani też nie powiedział mi gdzie jest jego pokój. Koniec końców mój obiad zjadła Sasha, a ja chciałam zaraz potem wrócić do pokoju, ale w wyjściu zatrzymał mnie Levi.
- Słucham?- Zagadnęłam, gdy on nadal się nie odzywał, ale trzymał mnie za nadgarstek, uważając na bandaże.
- Coś się stało?- Zapytał. To całe zamartwianie nie pasowało mi do jego charakteru.
- Nie, nic mi nie jest, nie licząc rąk, oczywiście.- Mruknęłam i chciałam iść dalej, ale mi nie pozwolił.
- Coś ukrywasz.- Stwierdził, a ja przełknęłam ślinę. Serio? Aż tak łatwo mnie przejrzeć?
- Ehh... Kłamanie mi nie idzie, prawda?- Zapytałam retorycznie, ale ten i tak pokiwał głową.- Dobra powiem wam. Idź po Erwin'a i Hanji. Ja muszę iść po coś do pokoju. Spotkamy się w gabinecie blondyna.- Wyjaśniłam i po lekkim zawahaniu puścił moją rękę.
Skierowałam się do pokoju i z mocno walącym sercem wzięłam z niego mój podręcznik do historii. Naprawdę nie chciałam tego opowiadać. To było głupie, nierealne, absurdalne. Z westchnięciem opuściłam pokój i skierowałam się do gabinetu Dowódcy Zwiadowców. Gdy już tam dotarłam i zapukałam do drzwi. Wszyscy już byli.
- Okej...- Mruknęłam, a Ci na mnie spojrzeli.- Nie ważne. Najpierw wam coś pokaże, później wytłumaczę, dobra?- Pokiwali w odpowiedzi głowami.
Przekartkowałam książkę od historii w poszukiwaniu odpowiednich stron. Gdy już je znalazłam, położyłam podręcznik na biurku i wyprostowałam ją. Czas chyba wyjawić niektóre fakty.
~*~
Y
o!
Macie rozdział! Ogólnie to właśnie zobaczyłam, że mam jeszcze dwa (ten i następny) rozdziały w zapasie! W takim wypadku to wstawię jeszcze jutro zamiast w poniedziałek, ale wtedy też się pojawi rozdział. Właśnie jadę do domu i się szczerze nudzę! Byliśmy na jakiejś stacji i jedliśmy hotdogi. Nie były złe, ale jadłam lepsze, choć nie często je jem. Ogólnie to byłam tak głodna, że pochłonęłam aż dwa! Pół drogi przespałam, a teraz sobie wstawiam rozdziały! Jest kiepski internet, więc trochę potrwa za nim go wstawię.
Bayoooooo!!!!!
Kazenakii
PS.
KOMENTUJCIE!!!!!!
ORAZ
GWIAZDKUJCIE!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top