Co gorsze?

2 miesiące później

Nie ma to jak oglądanie przez całą noc  swoich ulubionych seriali. Niestety, takie przyjemności kończą się później bólem głowy i workami pod oczami. A ja mam jeszcze dzisiaj sesje.
- Wyśmienicie, kurwa! Lepiej być nie mogło! - znacie to uczucie kiedy przychodzicie na pociąg punktualnie, a on przyjeżdża wcześniej, tylko dlatego, że ty nie przyszłaś  szybciej? A to, że wgl przychodzisz jest spowodowane tym, że twoje auto poszło do naprawy, gdyż jakiś durny ptak zrzucił orzech na przednia szybę i ty jak gówniara się wystraszyłaś i skreciłaś w drzewo.  Jeszcze jakaś stara, zrzędliwa baba stanie koło ciebie i zaczyna prawić ci morały, że się nieodpowiednio ubrałaś się co do pogody na dziś.
- Ja wgl pani nie znam! - krzyczę z desperacją w głosie.
- Ale to nie znaczy, że masz sie źle ubierać, młoda damo. I trochę szacunku dla starszych! - powiedziała wymachując mi chusteczka do nosa przed oczyma.
- Krysiu! Krysiu, co się dzieje? - wyminął mnie moherowy beret. Aha....kolejna się dołączyła.
- No widzisz kochana jakie te bachory dzisiaj nie wychowane. Łażą ci na twój przystanek świecą gołymi nogami. Chodzą bez czapek i jeszcze się rządzą. - wychrypiała z tego co wiem Krysia. Tylko tyle, że ja nie mam gołych nóg, a rajstopy i to jeszcze te z grubszych! - broniłam się w myślach.
- No widzisz, widzisz Krysiu dobrze, że moja Rozalka jest inna.
- Tak. Mój Olgierdzik również jest dobrze wychowany. - specjalnie powiedziała głośniej ta głupia stara klucha, żeby mnie wnerwić i udało jej się.
- Yyy....przepraszam! Za nim się ocenia ludzi to najpierw patrzy się na siebie! Może nie wszyscy życzą sobie pańskich komentarzy na swój temat!- buum! 1:0 dla mnie babciu.
- I jeszcze te nie wyparzone języki! Potem się dziwić, że w wiadomosciach o samych dziwkach i sukach się mówi! - i tu mnie zatkało.
- Chodź  Krysia idziemy. - Już przechodziły obok mnie, gdy ta pierwsza zwolniła kroku - 1:1 słonko!- powiedziała to z tak fałszywym uśmiechem, że aż się skrzywiłam.

*****

- Patrycjo proszę już oddać pańską pracę. - zwrócił się do mnie wykładowca .
- Jeszcze chwilkę. - nie robiłam sobie nic, z jego wyciągniętej ręki w moją stronę.
- Proszę pani nie będę się powtarzał! - położył nacisk na słowa pani i powtarzał. Boszeee... nie lubię jak ludzie zwracają sie do mnie pani. Czuję się wtedy tak staro. Czuję się jak te babcie na peronie - Fujj.....
- Naprawdę ostatni wyra... - nie zdążyłam dokończyć, gdyż ukochany profesor musiał mi wyrwać kartkę. Miał szczęście, że w porę zdążyłam odsunąć długopis na taką odległość, aby nie zrobić przez połowę pracy wielkiej krechy.

Wstałam z krzesła i podążyłam za koleżanka z wykładów, Tosią.Tosia jest wysoka brunetką. Ja przy niej wyglądam jak małe dziecko, ma bardzo wyraziste rysy twarzy przy czym moje wyglądają jak pączek. Jej oczy są przejrzysto - niebieskie przy czym moje coś pomiędzy brązowym a zielonym. Tocha jest bardzo, ale to bardzo chuda. Moim zdaniem zalicza się już do anorektyczek, ale ona twierdzi, że mieści się w normie i czuję się wyśmienicie. Ja nie będę zbawiać świata i ciągnąć ja za rączkę do lekarza. Jak twierdzi, że wszystko gra to niech jej będzie. Moim zdaniem nadawała by się na modelkę i z tego co wiem to próbuje robić coś w tym kierunku. Ale to właśnie tylko dzięki niej dziś nie spóźniłam się na uczelnię. Na moje szczęście musiała po drodze wstąpić do sklepu znajdującego się koło peronu i zgarnęła mnie.
- Jak wracasz do domu? - zapytała się , gdy tylko ja dogoniłam.
- Nie mam jakiś WSPANIAŁYCH PLANÓW na mój powrót, które wykluczyły by: zamarznięcie, przemoknięcie i cholera wie co jeszcze.
- Spokojnie, zabiore cię ze sobą. Pamiętam ten ból, gdy nie masz własnego transportu drogowego. - spojrzała się w moją stronę z wyzywajacym uśmieszkiem.
- Czy ty się właśnie ze mnie nabijasz? A do tego to nie moja wina tylko tego przebrzydłego ptaka - obydwie popadlysmy w nagły śmiech, tylko że nasze śmiechy kompletnie się różniły. Tosia lekko chichotała, a ja  darłam się na cały budynek. Chyba wcześniej wspomniałam od czego wyśmiewano mnie w podstawówce i nie tylko. Po naszej glupawce udałyśmy się przed uczelnie.
- To gdzie jest to twoje "Lamborghini"? - spytałam wypatrując jej Shevroleta(nie wiem jak to się pisze).
- Przypominam ci, że to "Lamborghini", o którym mówisz uratowało dzisiaj twoja dupe przed temperaturą - 10.
- Dobra zwracam honor. - powiedziałam kierując się w stronę transportu.

Jechałyśmy już z dziesięć minut, gdy zapaliła się kontrolka świadcząca o małej ilości paliwa.
- No cóż muszę zajechać na jakąś stacje. - zwróciła się do mnie niebieskooka.
- Przecież na kontrolce możesz spokojnie przejechać z jakieś 100km.
- Wolę nie ryzykować. Jeśli się jeszcze moje auto popsuje to obydwie bdz musiały zapierdalać na ten pociąg i użerać się z tymi babkami.
- W sumie racja. Co gorsze? Ptak czy babcia?
- Zależy jaka babcia i jaki ptak.
- No, a jakie?
- To babcia.
- Czyli....jutro też bd się mogła z tb zabrać? - zrobiłam minę przybitego psiaka.
- Pewnie, ale bedziesz się musiała dorzucić do paliwa.
- To jest chyba oczywiste.
- A jak tam twoja praca?
No właśnie moja praca. Od jakiegoś miesiąca pracuje w restauracji i tu zniszczę wasze domysły. Nie jako kelnerka, barmanka czy coś. Ja siedzę na zmywaku przez co cierpią moja dłonie, a o paznokciach już nie wspomnę. O tyle mam dobrze, że prace mam od środy do piątku od godziny 16 do 22. Nie powiem miałam większe ambicje niż zmywanie naczyń, ale tylko ta praca nie kolidowała z wykładami.
- No wiesz...... "Jeśli nie ma co się lubi, to się lubi co się ma" - zacytowałam nasza babkę od fizyki, która żaliła się, że w naszym wieku nie dostała sie na lepsze studia. No cóż życie.
- Dobra, dobra. Zostajesz w aucie czy idziesz ze mną? - powiedziała jak byłyśmy już na stacji.
- Zostaje - oznajmiłam
- Leń! - krzyknęła zatrzaskując drzwi.

Obserwowałem jej ruchy, ale w normalny sposób - nie jestem lesbijką.
Gdy skończyła poszła zapłacić. Wracając pochyliła się, by zawiązać buta i, gdy wstała dało się usłyszeć głośne : KURWA......!

*************
Na początku chciałam przeprosić, że mnie tak długo nie było. Samą mnie denerwuje to, gdy ktoś zaczyna pisać, a potem nie dokańcza, ale postaram się dodawać rozdziały systematycznie. Nie obiecuję, że będą się pokazywać co tydzień, ale też nie co miesiąc. Mam nadzieję, że w jakiś sposób wynagrodziłam wam to czekanie tym rozdziałem. Nie jest to najdłuższy rozdział jaki napisałam, ale mam nadzieję, że nie najgorszy.
Do zobaczenia😉😘😊!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top