Proch, nie proch... O to jest pytanie.

— Kamil,  skarbie...  Lepiej poćwiartowane zwłoki włożyć do piekarnika czy lodówki?

— Wielka księga gumisiów mówi, by najpierw oklepać łopatą. — Stoch zamyślił się. — Kogo znów zwabiłeś do ogrodu i zadźgałeś... No właśnie czym?

— Kolcami róży,  a czym?  Skoro można widelcem,  to czemu nie kwiatkami?  Przynajmniej ładnie pachną.

— Mhm...  To lepsze niż konewka...

— Dzbanek poprzednio był.

— Możliwe.  Dzwoń do Ahmeda.

— Zajęty.  Razem z księciem Hamdanem piszą nową wersję Koranu.

— A niewidzialny,  różowy jednorożec?

— Gra w pokera z Latającym Potworem Spaghetti.

— Car Putin?

— Mierzy brzozy z Macierewiczem.

— To faktycznie mamy problem.  Najpierw upiecz w piekarniku i schowaj do lodówki.

— Ty to mądry,  Kamyś jesteś.

— Wiem...

— A lepsza będzie polewa z Nutellą czy z musem kokosowym?

Stoch walnął głową w stół. Zastanawiał się, czemu Allah pokarał go Peterem.

Bo przecież przyrządzenie  dziczyzny nie mogło być takie trudne.

------------------
Bez ładu i składu. Ale przyjemnie odmóżdżający rak.

Pozdrawiam.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top