Kraftböck cz1

Dla einsamekirsche, bo nasza działalność nie może się marnować.

***

— Gratulacje, Stefan. — Strapiony Michael zwiesza bezradnie głowę i siada obok Krafta na łóżku. — Marissa jest pewnie dumna jak paw. Ja zjebałem po całości. Claudia ze mną zerwała, zajmuję niskie miejsca w konkursach. — Kręci głową. — Wszystko jest nie tak.

Stefan ostrożnie obejmuje przyjaciela.

— Będzie lepiej.

— Obyś miał rację, bo jak tak dalej pójdzie, to nawet rodzice się mnie wyprą, a bracia zerwą kontakt. — Marszczy brwi. — Jeszcze kilka rzeczy jest nie tak, ale nie będę cię zadręczał. — Wstaje. — Idę do baru, jeśli nie wrócę za trzy godziny, to przyjdź po moje zarzygane zwłoki.

Podchodzi do drzwi.

— Michael, nie gadaj głupot. Idę z tobą.

— Idź do zwycięzców świętować wygraną, przecież nie będziesz siedział z frajerem.

Kładzie dłoń na klamce i otwiera drzwi.

— Jesteś moim najlepszym przyjacielem.

— Wiem, ty moim też. — Zamyka drzwi przed nosem Stefana. — A szkoda — szepcze i wybucha płaczem, bo wie, że Kraft ma dziewczynę i jego miłość będzie nieodwzajemniona.

Młodszy Austriak wychodzi z pokoju i tuli przyjaciela. Hayböck ociera łzy.

— Mam nadzieję, że nie słyszałeś — mówi. — Idę.

— Misiu...

— Misiu? Nigdy nie mówiłeś misiu. Tylko Michi. — Kieruje się w stronę baru. — Tylko Michael, ewentualnie Michi... nikt więcej.

Znów zaczyna ryczeć..

Stefan go goni i przytula.

— Jesteś kimś ważnym dla mnie.

— Przyjacielem, wiem. Idę opić naszą przyjaźń. Sam.

Stefan go całuje.

Michael odsuwa się ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

— A Marissa? Przecież ją kochasz.

— To przykrywka.

— Ty też jesteś gejem?

Patrzy zdziwiony.

— Tak.

— Ok, pewnie już masz kogoś na oku. Spadam. — Odchodzi. — I nie całuj mnie, przyjacielu. Idź do tego farciarza.

— Mhm. — Idzie za Michaelem. — Mam. Takiego wyższego blondynka o niebieskich oczach.

— Freund?

Stefan ociera się o niego.

— Karen to też przykrywka?

— Takiego, który dzieli ze mną pokój.

— Co?! Tylko ja mam z tobą pokój.

Stefan go całuje.

— Krafti. — Podnosi go, tuli i płacze ze szczęścia. — Stefan... a czy... Nie to głupie...

Robi się czerwony.

— Kocham cię. — Stefan czyta mu w myślach.

— Ja ciebie też, bardzo mocno. I od jakiegoś czasu chciałem, żeby to nie była nie tylko przyjaźń. — Kraft go tuli, a zawstydzony Hayböck się cofa. — Przepraszam.— Patrzy na swoją męskość. — Nie powinienem tak reagować. — Rumieni się.

Kraft go tuli.

— Też jestem twardy.

Masuje krocze Hayböcka przez spodnie. Michi jęczy.

— Krafti... Chodzimy chociaż do pokoju.

— Mhm.

— Jeszcze nas usłyszą.

Stefan prowadzi Michaela do pokoju.

— Uważaj, będę miał siniaki.

— Taki delikatny.

— Matko, tak ponętnie mówisz.

Wchodzą do pokoju, a Michi stoi jak słup soli, niewiedząc co robić, rozgląda się. Kraft pcha go w stronę łóżka.

— Stefan, co ty robisz?

Upada na łóżko, ciągnąc go za sobą. Stefan go całuje, a Michi gładzi jego plecy. Nabrzmiała męskość Hayböcka wbija się w ciało Krafta.

— Muszę iść pod prysznic.

— Przecież ci pomogę.

— Ale ja tego nie robiłem. Nie umiem nic.

Stefan go rozbiera i patrzy jego na członek, oblizuje się.

— Piękny.

— Stefan, robiłeś to z kimś.

— Tak.

— Z kim?

— Nieważne.

— Skoro mam ci zaufać, to muszę wiedzieć.

— Z Manu.

— Fettner, Poppinger?

— Fettner.

Michi się rozluźnia.

— Ok. Ale między wami już nic nie ma, prawda?

— Nie ma.

— Ufam ci w pełni.

Kraft rozbiera się i całuje Michiego.

— Jesteś piękny.

Blondyn się rumieni.

— Ty też kochany.

Stefan całuje członek Michaela, a Austriak wydaje z siebie głośny jęk.

— Krafti.

Szybciej oddycha i zagryza wargę.

— Mhm... Misiu...

Całuje blondyna.

Hayböck tuli i składa pocałunki na torsie bruneta.

— Co masz w planach, bo boli coraz bardziej...

Stefan bierze jego członek w usta i energicznie ssie, masując przy tym jego jądra.

— Krafti, ja zaraz dojdę — jęczy jak pojebany.

— I o to chodzi, misiu.

Całuje czubek.

— I nie będziesz zły, że doszedłem przy twojej twarzy — szepcze blondyn, powstrzymując orgazm i zaciskając palce we włosach Krafta.

— Nie.

Michi wytryskuje na twarz ukochanego, krzycząc z przyjemności. Stefan oblizuje się.

— Jesteś pyszny. — Ociera policzki.

Blondyn opada zmęczony na poduszki i mówi:

— To było cudowne.

— To dobrze. Zdrzemniemy się i mi pomożesz. — Pokazuje na namiot w swoich spodniach.

— Mhm.

Michi zasypia, kładąc głowę na klatce piersiowej Stefana. Sfrustrowany Kraft myśli, by pierwszy raz Michaela był najcudowniejszym momentem w jego życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top