Eisenbichler/Stoch
— Kamil chyba nie masz focha, że cię wyprzedziłem?
— Głupio się pytasz, Aizenbiśla?! Zaniżyli mi noty! — Popatrzył na swojego chłopaka. — A ty czym ich przekupiłeś?! Może dałeś im dupy, co?!
— Kamil, uspokój się. Następnym razem się odkujesz. Pamiętaj wdech-wydech. O właśnie tak jak uczyli w szkole rodzenia.
Pięć minut później...
— Uspokoiłeś się już?!
— Nie...
— Pamiętaj o...
— ...oddychaniu. Wiem. To ja będę rodzić, a nie ty.
— To moje dziecko, muszę się martwić.
— Nie, bo cesarza i imperatora Waltera I Hofera.
— Zdradziłeś mnie?!
— Jasne, że twoje... — Zamyślił się. — Choć gdyby było szefa wszystkich szefów, miałbym medal gwarantowany.
Markus przewrócił oczami.
— Dam ci wygrać na dużej skoczni.
— Lepiej załatw, by Kraftböck nie był wstanie wstać z łóżka, a milka niech się zapcha czekoladą, bo inaczej rozwód będzie.
— Ale Kamil...
— Ciężarnym się nie odmawia.
---------------------
Mam nadzieję, że się podoba.
einsamekirsche wbijaj na priv.
Pozdrawiam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top