Freitag/Freund

Śpisz wtulony w poduszkę.  Spokojnie oddychasz.  Na twoich przedramionach widzę cięcia. Wzdycham ciężko, odgarniając ciemne, mokre od potu włosy z twojego czoła.

Jesteś idealny.  Boli mnie,  gdy myślisz inaczej. Że uznajesz mnie za ideał, którym nie jestem. Jestem często zbyt dumny,  zbyt arogancki,  zbyt wredny...  Nie umiem się przyznać do błędu.  Wszystkich ranię.  I sprawia mi to przyjemność. Lubię widzieć łzy w oczach. To mnie nakręca i daje mi świadomość, że jestem kochany.

To chore,  wiem.

Nie potrafię inaczej.  Może jestem idealnym obiektem dla psychologa.

Może.

Ale przecież jestem zdrowy.  Nie widzę różowych myszek, nie gadam do ścian.

Tylko czasami słyszę ten głos,  który mówi, bym wbijał nóż w serca najbliższych.

W tym Twoje.

I ile razy muszę się powstrzymywać,  by nie położyć poduszki na twojej głowie i docisnąć,  pozbawiając cię życia.

Zbyt dużo.

Ale gdy jestem o krok, powstrzymuję się.

Jesteś moim hamulcem ręcznym,  bezpiecznikiem,  poduszką bezpieczeństwa.

Wszystkim i niczym.

Ideałem.

Mój.

----------
Jak zwykle gejowanie z einsamekirsche mnie natchnęło.

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top