Spierdolona Kraina cz. 1

Czytacie to na własną odpowiedzialność. Będzie tu wiele podtekstów seksualnych, a głupota będzie wykraczać poza skalę.

Jednak jeśli chcecie czytać, to zapraszam. Nie będę wam tego zabraniać. Miłego czytania.

_________________________________

Dawno, dawno temu w odległej szwabskiej krainie żyła sobie królewska rodzina. Mieszkali na zadupiu w naprawdę pięknym zamku. Nic im nie brakowało, ale jednak księżniczka Tandexa nie była zadowolona. Brakowało jej bowiem kogoś, kto mógłby ją pożądnie wypieprzyć. Miała bardzo duży pociąg seksualny i nie wiedziała jak go wykorzystać. Ręka już jej nie wystarczała.

--Możesz się ogarnąć. Nie jestem taka spierdolona.-- odezwała się księżniczka, która siedziała na podłodze i czyściła swoje laczki. Nie mogła nigdzie znaleźć szmaty i czyściła je suknią. Była na tyle głupia, że nie wiedziała, że jest coś takiego jak schowek z różnymi potrzebnymi rzeczami.

Zamknij ryj chujażu. Ja tu jestem narratorem. Robię co chce. To nie ty tu decydujesz. Nie sprzeciwiaj mi się, bo cię wypierdole.

No więc rodzice ten młodej damy, która swoją drogą nie była już taka młoda, wpadli na pomysł.

--Michi zorganizujmy konkurs. Tandexa jest taka samotna. Trzeba jej kogoś znaleźć.-- powiedziała leżąc obok blondyna, głaszcząc go po głowie.-- Zrobimy ogłoszenie i da się do internetu. Może ktoś będzie ją chciał.

--Możemy tak zrobić. Już mi przeszkadza to, że te małe kurwisko nas podgląda.-- odpowiedział i pocałował królową.-- Najpierw jednak zajmijmy się sobą.

Jak powiedzieli, tak zrobili. Nie było to jednak łatwe. Napisane dobrych rzeczy o Tandexsie graniczyło z cudem. A znalezienie jej dobrego zdjęcia, to był cud nad cudami. Nawet Bóg tego nie mógł uczynić. Jednak udało się. Napisali w miarę dobre ogłoszenie i zamieścili ja na wszystkich sołszoł midials. Teraz zostało tylko czekanie na pieszego kandydata.

Minął tydzień i na dwór spierdoleńców przybyło kilka ochotników. Nie wiedzieli jeszcze co ich czeka. Współczuję im. Poprzeczka była wysoka. Królowa stwierdziła, że idealny kandydat, to taki co jest bogaty, przystojny, inteligentny i taki co ma dużego wróbelka. Tylko, że to nigdy nie idzie w parze.

Jako pierwszy wkroczył do sali seksiak ze Słowenii. Był bardzo pewny siebie. Myślał, że wygra to od razu. Wiedział, że jest przystojny i każda go chce. Więc dlaczego, miałaby go nie chcieć ta foczka.

--Dawidzie któż to jest?-- spytała swojego doradcę. Pracował tu już kilka lat, ale każdego dnia się zastanawiał, co go podkusiło do tego by zacząć pracę w tym zakurwionym zamku. Gdyby mógł, to by chętnie stąd teraz uciekł.

--Królowo jest to jakiś człowiek ze Słowenii. Nie jest napisane kto to dokładnie. Pewnie jakiś wieśniok.-- przeczytał z kartki i odsunął się do tyłu. Wyjął telefon i włączył nagrywanie . Będzie się z czego pośmiać.

W tym samym czasie nasz Peter zastanawiał się jak tu zerżnąć matkę i niby córkę. Obie mu się podobały. Jakim cudem, to ja nie wiem. Jedna bobra przypomina, a druga wygląda jak pół dupy zza krzaka.

--Witaj rodzino frajreska. Znaczy królewska. Przepraszam autokoretka.

Nie jesteś na konfie zjebusie.

--Zamknij ryj kimkolwiek jesteś.

Jestem twoim najgorszym koszmarem. Hihihihi

--Nie przedłużaj gejusie. Opowiedz nam o sobie i wypierdalaj. Jest jeszcze tyle kandydatów.-- oczywiście powiedział nie kto inny jak królowa. Ona była najbardziej w to zaangażowana. Tandexa już straciła nadzieję.

--Ekhem. Jestem więc najlepszym ciachem w Słowenii. Wszyscy mnie znają i uwielbiają. Poświadczyć, to może grupa moich hotek, które stoją przed zamkiem.

Się uśmiałam Prełc. Doprawdy śmieszne to było, ale przejdź już do rzeczy. Nie koloryzuj. Nikt tego nie lubi.

--Chcę być wybrankiem dla waszej córki. Dać jej to czego potrzebuję. Zrobię to co będzie chciała.

--Błagam dość.-- Michał podniósł się z tronu i rzucił w niego laczkiem. Tandexa popatrzyła ze smutkiem na klapek z adidasa. Nie zasłużył na to.-- Wypierdalaj stąd pojebańcu. Nie jesteś godzien mojej córki.

Jestem z ciebie dumna Hayboeck. Polać mu jakiegoś dobrego whisky z barku Żyły. Niech chłopak korzysta. Ten chociaż mózg ma.

--Michi kochanie, co ty robisz! Przecież on nawet się dobrze nie przedstawił.--krzyknęła Stefania i wyrzuciła ręce do góry.

--I się nie przedstawi. Szmaciarz zajebany, nie będzie mi tu kurwa głupot opowiadał. Następny proszę.

Prełc wyszedł z sali zniesmaczony. Jak ten chuj mógł go tak potraktować. On im jeszcze pokaże. Nie wie kiedy, ale pokaże.

Już to widzę. Prędzej Kazachowie przejdą do drugiej serii, niż on komuś coś zrobi.

--Mamo ,po co ty to robiłaś?Przecież wiadomo, że nie znajdziemy chłopa idealnego.-- powiedziała Tandexa i przeczesała palcami włosy.

--Ktoś cię prosił o zdanie? Nie, to zamknij kurwa ten krzywy ryj i patrz. Ja z ojcem chce dla ciebie dobrze.

--Tylko czy to na pewno jest moje dziecko.-- Michi mruknął pod nosem i pokręcił głową. Mówili żeby nie brać się za kogoś pochodzenia Niemieckiego. Chuj z tym, że to Austryjak.

No i tu się z tobą mój seksiaku nie zgodzę. Patrz na takiego Wellingera. Przecież to takie słodkie bubu. Jak można by go nie chcieć. Co z tego, że to Niemiec. Jego można brać zawsze i wszędzie. Zresztą naród Niemiecki taki zły nie jest.

--Ty autorka chyba na mózg padłaś.

Nie Michi. Ja po prostu nawpierdalałam się Milki. Swoją drogą Milka to życie <3.

Wracając jednak do naszej głównej bohaterki. Siedziała ona na tronie i patrzyła na swoje mięśnie. Była zachwycona. Opacalo jej się tyle godzin na siłce siedzieć.

Gdybym mogła, to bym sama jej te mięśnie zmacała, ale to nie o tym teraz. Do sali tronowej wszedł nowy ludzik. Szedł se na luzaku i nie przejmował się niczym. Miał ułożony już plan w głowie. Wiedział co i jak.

Królowa patrzyła na niego przerażona. Przypominał jej byłego męża. Hitlera. Co jeśli to on jest.

--Wasza królewska gejowatości. Przed wami jest człowiek bardo znany w całych Niemczech. Pogromca Żydów się zwie.-- złotowłosy odczytał znów coś tam z kartki i wrócił na swoje miejsce. Dzięki temu materiałowi będzie bogaty. Może w końcu uda mu się stąd uciec i wrócić do swojej kochanej ojczyzny.

Pewnie się domyślacie któż to jest. Tak to nasz spierdolony nie lot Ajsenbiśla. Przyszedł tu z jednego powodu. Dla władzy. Miał zajebisty plan. Polegał on na zbajerowaniu rodziny królewskiej. Chajtnięciu się z tą niby laską i zabicu jej starych. Dzięki temu on by zyskał władze i mógłby spokojnie zabić wszystkich żydów. No plan idealny.

--Witam państwa. Nazywam się Markus Eisenbichler. Nazywają mnie też Pogromca Żydów z kilku powodów. No, ale nie dziw o tym. Na to spokojnie znajdziemy czas, gdy będziecie się dusić w mojej komorze gazowej.--uśmiechnął się pedalsko i klasnął w dłonie.

Królowa była przerażona. To jest wnuczek jej byłego. Jest tego pewna. Trzeba go stąd jak najszybciej wypierdolić, zanim ktoś się czegoś dowie.

--Trzy razy na nie. Dziękujemy panu i prosimy następnego.

Ajsenbiśla popatrzył na  ich swoim groźnym wzrokiem, ale nic nie powiedział. Podrzuci im jutro bombę gazową.

--No,ale mamo on wydawał się spoko. Czemu to zrobiłaś!? -- blondi była bardzo nie zadowolona. Spodobał się jej. Ale to nie było jeszcze to. Nie podniecił jej tak od razu. Chciała żeby za pierwszym razem, gdy ujrzy tego jedynego dostać orgazmu.

Wybujałe marzenia tej naszej księżniczki. Kto takie chujostwo będzie chciał. Przed nimi jeszcze kilka kandydatów, ale najpierw czas na przerwę. Trzeba coś zjeść.

C.D.N

__________________________

Tym razem coś innego, niż czat. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Będzie jeszcze jedna część. Mogę raz na jakiś czas robić coś takiego, jeśli będziecie chcieli.

Tak więc zostawcie po sobie jakiś skład.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top