26
Stoch: A ja mam wazony.
Stoch: A wy nie macie wazonów, przegrywy.
Johannson: Nie chwal się tak pojebańcu.
Fannemel: Wąsacz zły, bo dziś go Freitag przeleciał.
Freitag: No cóż, bywa.
Kot: Ciekawe czy go nie zaraził żadnym chujostwem.
Fannemel: A kto wie.
Freitag: A ty co tak krasnoludku słabo skaczesz?
Fannemel: Zamknij się pierdolony szwabie. Myślisz, w jesteś lepszy, bo masz kilka centymetrów więcej. Wiesz, im wyższy tym mniejszy mózg. U ciebie to chyba go nie ma wcale. Więc łaskawie stul pysk, bo ci zrobię taka wojnę, że cię kurwa twoja stara nie pozna.
Tande: Anders wzięłeś swoje proszki?
Fannemel: Ty też kurwa się zamknij, dzbanie. Niby taki fajny i gada, że przeskoczy Stocha, a zrobił jedno wielkie gówno. Do tego wygląda jak gówno.
Forfang: Chyba mu się hejter włączył.
Fannemel: A ty co znowu chcesz? Masz zamiar pierdolić o tym swoim wspaniałym związku z tą Norweską zdzirą. Lepiej idź jej pilnuj, bo widziałam jak się ruchała z Wellingerem w kantorku.
Kraft: A ja znów jestem na podium. No i Michi mi da nagrodę. Jestem taki zajebisty.
Fannemel: Szkoda tylko, że wyglądasz jak bóbr.
Kot: Kolego, coś czuję, że się zaprzyjaźnimy.
Fannemel: Kot, a ciebie to ojciec chyba nie kocha, co? Widziałam ostatnio jak cię ścierą lał, bo spierdoliłeś, a on przyznał się, że jest twoim ojcem.
Kot: Och Anders, ty mój dobry kolego. To kiedy na to piwo?
Fannemel: Zaraz, czekaj na mnie w recepcji.
Wellinger: Ktoś mi powie, co tu się właściwie odjebało.
Kubacki: Sam bym chciał wiedzieć.
Żyła: Zabrał mnie mojego Maćka. Nie hehe.
Leyhe: Geiger, pierdoleńcu jak pojedziesz do drużynówki, to Cię kurwa zamknę w komorze gazowej.
Eisenbichler: I to tej mojej. Dawno jej nie używałem, bo zajmowałem się robieniem mydełek. Wiecie takie FA- From Auschwitz.
Leyhe: No właśnie, bo mi się ostanio skończyło mydło. Wpadnę zaraz do ciebie.
Eisenbichler: Tylko czekaj. Wolisz takie tłuste czy mniej tłuste? Z białego Żydka czy może czarnego?
Leyhe: A jakie tylko mi dasz.
Stoch: Czemu nikt nie przejmuje się mną. Czuję się porzucony.
Peter: Bo ty jesteś kosmita. Wszyscy się cię boją.
Stoch: Spierdalaj do Miny. Mam na ciebie focha foreva.
Peter: Serio Kamil?
Stoch: Nie mów do mnie teraz...
Tande: Ty porównują cię do Messiego.
Stoch: Jak ja mam własne imię i nazwisko, więc kurwa niech się tego trzymają, patafiony jebane.
Hayboeck: Krafcik, czekam na ciebie w pokoju.
Kraft: Czekałem na to cały dzień.
Hayboeck: A kto powiedział, że będziemy się ruchać. Dostałeś fajny koc, a mi jest zimno.
Wellinger: Ale cię zjechał.
Kraft: Tak jak ciebie ta twoja Laura, bo słabo skaczesz.
Stoch: Raz się wygrywa.
Stoch: Raz się wygrywa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top