24

Stoch: Czy wy to widzicie.

Kot: Richard Freitag.

Kubacki: Zgolił wąsy.

Tande: Bierze ze mnie przykład.

Johannson: Już nie będzie tak dobrze skakał.

Wellinger: Hihihi

Stoch: Czyżbyś maczał w tym palce.

Wellinger: Stochu, maczać to ja mogłem coś innego.

Kot: Bez szczegółów proszę.

Eisenbichler: Leyhe mnie zostawił dla tej pierdolonej, fioletowej krowy.

Wellinger: Życie spierdoleńcu.

Leyhe: Wróciłem do niego bo mnie przekonał.

Kot: Tym złotym medalem.

Leyhe: Nie wypowiadam się na ten temat.

Wellinger: A ty chuju. Myślałem, że wróciłeś do mnie, bo nie mogłeś już beze mnie wytrzymać.

Leyhe: Hehehehe

Żyła: Leje nie leje, to mój tekst, skurwysynie.

Freitag: Piotrek, zapraszam cię na wódeczkę.

Tande: Będziecie świętować zgolenie wąsa?

Freitag: Nie twoja sprawa człowieku co ma czoło jak lotnisko.

Tande: Mam duży mózg dlatego te moje czoło jest takie. Nie znasz się.

Kot: Takiej głupoty to ja dawno nie słyszałem.

Peter: Kamil wprowadzam się do ciebie.

Stoch: Zapraszam kochanie.

Ewa Bilan-Stoch: NAWET KURWA O TYM NIE MYŚL. WYSTARCZY MI TO, ŻE JEDEN SIEDZIAŁ U NAS PRZEZ TYDZIEŃ.

Stoch: Ewa, kochanie, ale to był Andreas.

Ewa Bilan-Stoch: Nie obchodzi mnie to. Dobierał się do mnie.

Stoch: Wellinger.....

Wellinger: Ja.

Eisenbichler: Chcesz dostać w te swoje ja.

Cene: Markus mieliśmy spalić tą nową porcje.

Eisenbichler: Siedź cicho, chujażu, nie każdy musi wiedzieć.

Wank: Jak ja się cieszę, że nie jestem już w kadrze A.

Leyhe: Przestałeś dobrze skakać, to cię wypierdolili.

Stoch: Jakim kurwa prawem, dotykałeś Ewę! Za mało ci?

Wellinger: Jestem wolnym strzelcem, ja potrzebuję dużo seksu.

Laura Kaczmarek : No chyba nie.

Leyhe: Oooo, witaj piękna.

Laura Kaczmarek: Znamy się?

Laura Kaczmarek: Albo czekaj to ty jesteś tym co mi ostatnio wszedł do łazienki.

Wellinger: Leyhe, kurwo mówiłem, że spotykamy się tylko w hotelu.

Laura Kaczmarek : Ty pojebańcu, to ty bi w końcu jesteś.

Wellinger: Mówiłem ci żebyś mnie nie wyzwała przy wszystkich....

Kot: Tępić chuja.

Agnieszka Lewkowicz: Ty się sierściaku lepiej nie odzywaj.

Domen: Czemu każdy z was musi mieć jakąś laske...

Schlierenzauer: Ja tam jestem wolny strzelec.

Domen: Grzesiu sugerujesz mi coś?

Schlierenzauer: To, że cię raz wpuściłem do łóżka i wyruchałem w dupe, nie znaczy, że będę robić to częściej. Spierdalaj.

Domen: Czuję się wykorzystany.

Freitag: Tęsknię za moim wąsem.

_______________________

Przepraszam, że nie było tu przez tak długi czas rozdziału, ale zajęłam się tą drugą książką. Obiecuję, że się to zmieni. Postaram się jeszcze w sobotę i w niedzielę coś dodać, ale nie obiecuję.

Dziękuję wam bardzo za te komentarze, głosy i wyświetlenia. Nawet nie wiecie jak się cieszę z tego powodu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top