What Now? | Morgenzauer

Obudziłem się i wstałem z łóżka. Ruszyłem do łazienki. W lustrze przyjrzałem się sobie. Wyglądałem tragicznie. Blady, oczy czerwone i podpuchnięte, usta pogryzione od tłumienia szlochu. Wszedłem pod prysznic, a z moich oczu ponownie poleciały łzy. Po kilku minutach wyszedłem i osuszyłem ciało ręcznikiem. Założyłem ubrania i przeszedłem do kuchni. Zacząłem robić śniadanie. Próbowałem skupić się na smażeniu jajecznicy, ale nic to nie dało. Wszystko robiłem mechanicznie. Starałem się powstrzymać łzy. W pewnym momencie do kuchni weszła Lilly, która przytuliła się do moich nóg. Objąłem ją ramionami. Oboje byliśmy w takim samym opłakanym stanie.

- Dzień dobry księżniczko.

Lilly nie odpowiedziała, tylko wtuliła się we mnie mocniej.

Wczoraj był najgorszy dzień mojego, naszego życia.

***

Usłyszałem dzwonek telefonu, więc podniosłem go. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, że dzwoni Lilly, bo Thomas pojechał po nią do szkoły. Przyjąłem połączenie

- Lilly?

- Dzień dobry. Z tej strony Isabel Pichner, jestem wychowawczynią Lilly. Nie miałam do pana numeru, więc dzwonię z telefonu Lilly.

- Coś się stało?

- Był wypadek na tym skrzyżowaniu obok szkoły i to najprawdopodobniej tata Lilly. Poznaliśmy samochód, Lilly też mówi, że to samochód taty - gdy to usłyszałem, poczułem jak nogi się pode mną uginają. Musiałem złapać się szafki.

- Już jadę - powiedziałem zabierając kluczyki, dokumenty i klucze od domu.

- Do zobaczenia
Rozłączyłem się i wsiadłem do samochodu. Całą drogę modliłem się, żeby nie było to nic poważnego. Po kilkunastu minutach byłem już na miejscu. Już z oddali widziałem światła syren i wóz strażacki. Wysiadłem i od razu poszedłem szukać Lilly. Stała na placu przed szkołą.

- Wujku - gdy tylko mnie zobaczyła przybiegła do mnie i przytuliła się. Także ją objąłem.

- Już jestem, spokojnie - próbowałem ją choć trochę uspokoić.

- Co z tatą? - zapytała po chwili.

- Nie wiem kochanie. Pójdę i zapytam, dobrze? - dziewczynka tylko skinęła głową i odsunęła się ode mnie. Ja podszedłem do miejsca wypadku pod taśmy policyjne. Stał tam akurat policjant.

- Co się stało?

- Jest pan kimś z rodziny, albo mediów?

- Tym samochodem jechał mój mąż - skłamałem, nie mieliśmy ślubu z Thomasem, ale inaczej mógłby mi nic nie powiedzieć.

- Z podporządkowanej wyjechał samochód z dużą prędkością i uderzył w samochód pańskiego męża, spychając go i wgniatając w barierki.

- A co z nim? - to martwiło mnie najbardziej

- Był problem, żeby wyciągnąć kierowcę, strażacy rozcięli karoserię i barierki i jakoś im się to udało. Teraz zajmują się nim ratownicy, ale zaraz pewnie zabiorą go do szpitala.

- Mógłby się pan dowiedzieć w jakim jest stanie i do którego szpitala go zabiorą? Bardzo proszę

- Dobrze - odszedł, a po chwili wrócił.

- Stan pana męża jest bardzo ciężki, wręcz krytyczny, a zabierają go do Tirol Kliniken- gdy to usłyszałem, zabrakło mi oddechu.

- Dziękuję bardzo - byłem naprawdę wdzięczny policjantowi, że mi pomógł. Nie chcąc mu więcej przeszkadzać, odszedłem stamtąd. Przez chwilę zastanawiałem się co teraz. Nie mogłem zabrać Lilly do szpitala, to nie miejsce dla dzieci. A poza tym musiałem poinformować rodziców Thomasa. Wróciłem do Lilly.

- Co z tatą?

- Panowie się nim zajmują, a zaraz zabiorą go do szpitala. Tam mu pomogą.

- Ale tato nie umrze?

- Tato nas nie zostawi. Chodź, pojedziemy do dziadków.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyłem. Lilly rozpłakała się.

- Skarbie, nie płacz. Zobaczysz, lekarze zrobią wszystko co w ich mocy, żeby pomóc tacie - sam miałem ochotę się rozpłakać. Nie chciałem jej też wmawiać, że wszystko będzie dobrze, a tato zaraz do nas wróci, kiedy była taka sytuacja. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu

- Oo, witajcie - mama Thomasa przywitała nas z uśmiechem, jednak gdy zobaczyła nasze miny, od razu z jej twarzy zszedł uśmiech - coś się stało?

- Thomas miał wypadek - powiedziałem wchodząc do środka. Wtedy pojawił się też ojciec Thomasa.

- O matko... Co z nim?

- Jego stan jest bardzo ciężki - Gudrun usiadła na kanapie

- Boże...

- Myślę, że najlepiej będzie, jeśli jedno pojedzie ze mną do szpitala, a drugie zostanie z Lilly. Albo zadzwonię po moich rodziców. Mi nic nie powiedzą - w świetle prawa byłem dla Thomasa obcy. Dziewczynka przytuliła się do swojej babci.

- Jedźcie. Ja z nią zostanę. Tylko dawajcie mi znać jak się czegoś dowiecie - stwierdziła Gudrun, więc z Franzem zebraliśmy się i ruszyliśmy do szpitala. Gdy tam weszliśmy, Franz poszedł do rejestracji, aby dowiedzieć się gdzie jest Thomas. Tak jak myśleliśmy, był operowany, więc skierowaliśmy się pod blok. Usiedliśmy na krzesełkach czekając na jakiekolwiek wieści. Co jakiś czas musiałem wstać, nie mogłem usiedzieć w miejscu. Te kilka godzin to był najdłuższy czas w moim życiu. W końcu wyszedł lekarz

- Co z Thomasem? - zapytał Franz

- Panem Morgensternem? Niestety, pacjenta nie udało nam się uratować, obrażenia były zbyt rozległe. Przykro mi.

Tego co wtedy czułem... Nie da się opisać. Jakby mi ktoś wyrwał serce, jakby świat się osunął. Czułem, jak miękną mi nogi, musiałem usiąść. Zacząłem płakać. Ukryłem twarz w dłoniach. Po chwili poczułem dotyk na ramieniu. Ojciec Thomasa także był roztrzęsiony. Przytuliliśmy się krótko. Obaj straciliśmy kogoś bardzo ważnego - on syna, ja miłość swojego życia. Po chwili przyszedł jakiś młody lekarz i przyniósł jakieś leki na uspokojenie. Po jakimś czasie wróciliśmy do domu państwa Morgenstern

- I co z nim? - od wejścia zapytała Gudrun. Nie wiedziała, że Thomas nie żyje, nie mogliśmy jej tego przekazać przez telefon.

- Thomas... Nie żyje - powiedział Franz.

Usłyszałem też płacz i bieg, Lilly musiała słyszeć co mówiliśmy  Przytrzymaliśmy Gudrun, gdy zaczynała się osuwać. Usadziliśmy ją na kanapie i zaczęła płakać. Mąż objął ją ramieniem i przytulił.

- Pójdę do Lilly - powiedziałem i skierowałem się w stronę jej pokoiku. Zapukałem i otworzyłem drzwi. Dziewczynka leżała na łóżku i płakała.

- Lilly, skarbie

- Tata... Umarł - zaniosła się płaczem jeszcze bardziej, więc ją przytuliłem. Sam zacząłem płakać. Nie mogłem sobie wyobrazić jak teraz będzie wyglądać życie, bez Thomasa. Nawet nie wiem jak długo tak leżeliśmy.
Po jakimś czasie poszliśmy do salonu, gdzie byli rodzice Thomasa. Przytulili Lilly, w pewnym momencie przywołali mnie do uścisku. Przechodziliśmy przez to samo, musieliśmy się teraz trzymać razem, wspierać.

- Chcesz zostać tutaj czy wrócić do domu? - zapytałem Lilly. Chciałem, aby czuła się teraz na tyle komfortowo na ile to było możliwe.

- Do domu.

- Dobrze. W takim razie jedziemy. Do widzenia - pożegnaliśmy się

- Do widzenia

Wróciliśmy do domu. Lilly położyła się do łóżka. Ja poszedłem pod prysznic. Nie

wstrzymać łez. Gdy wyszedłem, położyłem się do łóżka i próbowałem zasnąć, jednak nie mogłem. Cały czas miałem w myślach to, że Thomasa już nie ma. Została tylko obrączka na moim palcu, którą mi się oświadczył.  Usłyszałem płacz z sąsiedniego pokoju. Wstałem z łóżka i poszedłem tam. Lilly leżała na łóżku i płakała. Położyłem się obok niej i ją mocno przytuliłem.

- Już tęsknię za tatą - powiedziała cicho

- Ja też, ja też. Ale pamiętaj, że tata nas nigdy nie zostawi. Będzie żył tak długo, jak długo będziemy o nim pamiętać. Patrzy na nas z góry i będzie się nami opiekował

Gdy już zasypialiśmy, Lilly zapytała

- Co teraz ze mną będzie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top