heaven's gate - part three

     Razem wróciliśmy do hotelu, jednak Kevin jak zwykle musiał zahaczyć o hotelowy bar i kupić nam po dwie flaszki. Nie wiedział nawet co kupił, wiadomo było, że to mocny, regionalny alkohol. W bardzo dobrych nastrojach, roześmiani jak nigdy przekroczyliśmy próg mojego, hotelowego pokoju. Niemal od razu Amerykanin rzucił się na moje duże, małżeńskie, łóżko, narzekając na to, że jego takie nie jest. Podszedłem do małego stoliczka i sięgnąłem po dwie szklanki. Dziękowałem w duchu Bicknerowi za to, że poprosił barmana o zimny trunek, a nie jakieś ciepłe siki. Ciepły alkohol, to najgorsza rzecz jaką w życiu piłem. Gdy postawiłem szklanki przeznaczone do whisky na materacu, blondyn nalał do nich ostrożnie procentów.

– To co Mac, nasze zdrowie! – zawołał wesoło i stuknęliśmy się musztardówkami i wypiliśmy zawartość za jednym zamachem. Nie wiem kto nas tego nauczył, normalnie ludzie pewnie delektowaliby się smakiem alkoholu, a nam zależało tylko na tym, aby jak najszybciej się upić.

     Rozmawialiśmy i bawiliśmy się w najlepsze. Stety, albo niestety, na dwóch butelkach się nie skończyło, niedługo po wypiciu ostatnich kropli wysokoprocentowego napoju porządnie wstawiony Kevin upomniał się przez telefon o kolejną. O dziwo została nam bez wahań dostarczona. Kończyliśmy ją już w nieco wolniejszym tempie, choć i tak trochę płynu wylądowało na śnieżnobiałej, flanelowej pościeli. Można powiedzieć, że po alkoholu wszystko było dla mnie prostsze i piękniejsze, nawet mój przyjaciel, którego twarz nagle zaczęła wyglądać delikatniej i jeszcze piękniej niż zazwyczaj, a oczy nabrały innego wyrazu i dziwnej głębi. Usta wydały się w pewien sposób kuszące i mocniej zaróżowione. Ciało, które odsłonięte było w niektórych miejscach, jakby domagało się uwolnienia z zakrywających niepotrzebnie ubrań i obdarzenia solidną porcją pocałunków. Przecież to tylko ponad litr napoju we mnie wlany. Co prawda działo się to ze mną już któryś raz, jednak to tylko najzwyklejsze w świecie, pijackie wymysły. Każdy takie miewa, bez wyjątku. Nie istnieje na świecie dorosły człowiek, który choćby raz w całym swoim życiu się nie upił.

– Kocham cię Mac – usłyszałem bełkot Amerykanina. Niezdarnie zbliżyłem swoją twarz do jego i zachłannie pocałowałem jego usta. Wydawał się taki delikatny, a ja zamierzałem tą delikatność zrzucić, zedrzeć, pozbyć się jej w jakikolwiek sposób.

– Już się do mnie przekonałeś dziadku? – zaśmiał się, a ja zacząłem ściągać jego ubrania. Nie pozostawał mi jednak dłużny, moje ciuchy również lądowały w najróżniejszych zakątkach pokoju.

– Zbyt wysz-wyszczeczekany jesteś dzieciaku – wydusiłem i pchnąłem go na materac. Rozłożył się wygodnie, starając jak najbardziej wyeksponować swoje ciało. Domagał się pieszczot, a ja, nie będąc w pełni świadomym tego co robię, chciałem mu to dać.

     Drżącymi rękami zacząłem wodzić po jego niezwykle delikatnej skórze. Z uwagą oglądałem każdy szczegół na jego ciele, nie czekając wiele więcej, zacząłem obdarzać pocałunkami jego piękną, zgrabną, nieco kobiecą sylwetkę. Każdy mój ruch nagradzał cichym pomrukiem lub chichotem. Z każdym kolejnym posunięciem miałem ochotę na więcej. Więcej jego, więcej tej przyjemności, więcej ciepła rozchodzącego się w moim podbrzuszu, więcej przyjemności. Brałem, a on dawał mi się cały. Kto by się spodziewał, że ja, Mackenzie Boyd-Clowes, homofob, skończę po kilku głębszych z moim przyjacielem na grze wstępnej, która zaprowadzi nas jeszcze dalej. Czułem na sobie jego stojące przyrodzenie, o które ocierałem się z każdym kolejnym ruchem. To było niesamowicie gorące, dawało o wiele więcej dodatkowych przyjemności, niż seks, czy choćby dotykanie się z kobietą. Odstawiasz alkohol Mac, źle na ciebie działa. Jak można się spodziewać, na tym się nie skończyło. Pieprzyliśmy się tej nocy kilka razy, nie myśląc o zabezpieczaniu się, delikatności, czy innych niepotrzebnych dla nas rzeczach. Liczyła się tylko bliskość naszych ciał i czerpanie jak największej ilości ekstazy, oraz tej cudownej błogości, towarzyszącej nam, gdy osiągaliśmy spełnienie.

– Wiesz co? Zmieniam zdanie, to o wiele lepsze niż seks z jakąkolwiek kobietą – wydyszałem i opadłem na łóżko obok blondyna. Objąłem go w pasie, a on wtulił się we mnie. Alkohol powoli zaczynał z nas wyparowywać. Nie zaprzątaliśmy sobie więcej głów niepotrzebnymi myślami i odpłynęliśmy, wykończenia po nocnych zabawach.

     Obudziłem się wczesnym rankiem. Głowa niemiłosiernie bolała, choć świadomość odzyskałem już w pełni. Szybko zorientowałem się, że nie mam na sobie ubrań, po tym, gdy moje bokserki opadły na moją twarz z wezgłowia łóżka. Czując ciężar na boku niechętnie obróciłem głowę i wzrok w stronę czegoś, lub kogoś, co znajdowało się koło mnie. Zmarszczyłem brwi. Jak to możliwe, że obok mnie leżał nagi Kevin? Nagle wszystkie wspomnienia z wczorajszej nocy zaczęły wracać, niektóre nieco przymglone, inne za to wyraźniejsze. Homofob uprawiający seks z facetem. Zaśmiałem się cicho. Z przerażeniem zauważyłem, że na same myśli o zdarzeniach z poprzedniej nocy, w moim brzuchu pojawiły się motyle, a ciepło znów rozlało po podbrzuszu. Nie wiem ile leżałem pogrążony w myślach, jednak po głośnych pomrukach niezadowolenia, zauważyłem, że mój towarzysz zaczął się przebudzać.

– O cholera, ale mnie boli tyłek – wymruczał Bickner i powoli przeniósł rękę na swoje pośladki.

– Pamiętasz wczoraj? – postanowiłem się upewnić, czy aby na pewno obaj jesteśmy świadomi tego, co się stało. W odpowiedzi otrzymałem twierdzące skinienie głowy.

– Spróbujemy? – zapytał i przeniósł na mnie swój wzrok. Coś mnie w nim urzekło.

– Przemyciłbym dla ciebie nawet tą cholerną opaskę – obaj zaśmialiśmy się cicho, czego od razu pożałowaliśmy.

– Wody?

– Wody.

no i trzecia część, znów dedykowane dla Nie_Wazna_Osoba
lubię to twoje podpuszczanie :***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top