Miracle | Morgenzauer
Obudziłem się jak co dzień około 7:00, o 9 miałem być na kursie, miałem też zawieść Lilly do szkoły. Jednak gdy po wyłączeniu budzika spojrzałem na datę, przeszły mnie ciarki, a przed moimi oczami pojawiły się obrazy. 10 stycznia. 8 lat. 8 lat od najgorszego dnia w moim życiu. Od dnia jak z mojego najgorszego koszmaru.
Skakaliśmy akurat w treningu. Drugi skok. Czekałem na swój skok, przede mną skakał Thomas. Przypinałem akurat narty. Spojrzałem w dół skoczni i zamarłem. Nogi zaczęły mi się trząść, były jak z galarety. Pojawiły się karetki a ja już wiedziałem co to oznacza. Thomas upadł. Zebrali go z zeskoku, najprawdopodobniej nieprzytomnego. Bałem się, tak cholernie się bałem. Bałem się o Thomasa, bałem się tego, że zaraz muszę skoczyć.* Gdy usiadłem na belce próbowałem się skupić, aby oddać bezpieczny skok. Nie obchodziła mnie jego długość, chciałem tylko bezpiecznie wylądować i dowiedzieć się co z Thomasem. Resztę pamiętam jak przez mgłę. Po wylądowaniu od razu poszedłem do osób z naszego teamu.
- Co z Thomasem? - zapytałem stojącego najbliżej fizjoterapeuty.
- Zabrali go do szpitala, jego stan... Jego stan jest krytyczny
Gdy to usłyszałem... Nogi się pode mną ugięły. Na szczęście ktoś mnie złapał. Potem wszystko działo się szybko. Przebrałem się i pojechaliśmy do szpitala. Tam dopiero po dłuższym czasie mogłem go niego wejść, bo robili mu mnóstwo badań. Oczywiście nic mi nie mogli powiedzieć, bo nie byliśmy spokrewnieni, ani nie zalegalizowaliśmy związku partnerskiego. Szybko też zjawili się rodzice Thomasa. Dopiero od nich czegokolwiek się dowiedziałem. Uraz czaszkowo-mózgowy, stłuczenie płuc, liczne otarcia. Kolejne dni to było przesiadywanie po całych dniach w szpitalu i powrót na konkursy. Pamiętam tylko tę ulgę, kiedy się obudził.
Zobaczyłem, że otwiera oczy. Czułem jak wielki głaz spada z mojego serca.
- Thomas, kochanie - powiedziałem że łzami w oczach. Powstrzymałem się od przytulenia go, nie chciałem sprawiać mu bólu, był poobijany. Ścisnąłem tylko mocniej jego dłoń.
- Hej - odpowiedział cicho.
- Jak się czujesz? - zapytałem.
- Źle. Co się stało? - jego głos był słaby.
- Upadłeś na skoczni. Pójdę po lekarza - powiedziałem i wyszedłem z sali. Wziąłem dwa głębokie oddechy i poszedłem do dyżurki. Po chwili przyszedł do niego lekarz. Nie wszedłem do sali, gdy go badali. Wszedłem dopiero, gdy lekarz wyszedł.
- I co powiedział lekarz? - zapytałem zaniepokojony.
- Nie jest źle, wszystko powoli się goi.
- To dobrze.
Potem, jeszcze w szpitalu, Thomas zaczął coś przebąkiwać o zakończeniu kariery.
- To chyba znak - powiedział.
- Jaki znak? - zapytałem ciekawy.
- Żeby to zakończyć
- Chcesz zakończyć karierę? - z jednej strony byłem zdziwiony, ale z drugiej to rozumiałem.
- Nie wiem... Nie wiem czy dam radę jeszcze skakać.
- Jesteś pewien?
- Jeszcze nie podjąłem decyzji. Ale to mój kolejny upadek w ciągu kilku tygodni.
- Rozumiem. Ale przemyśl to dokładnie, tylko o to proszę - był młody, miał 27 lat, mógł skakać jeszcze przez kilka dobrych lat.
Thomas zdecydował, że pojedzie na igrzyska. Pomimo bólu, pomimo walki o powrót do zdrowia. Razem z drugim Thomasem i Michaelem zdobyliśmy srebrny medal drużynowo. Tak bardzo się cieszyliśmy. Historia Thomasa przyciągała. Ludzie byli pod wrażeniem jego siły i determinacji. Ja też byłem. Byłem z niego cholernie dumny.
Thomas zaczął przygotowania do następnego sezonu, jednak we wrześniu, podczas skoku na Bergisel dostał podmuch, musiał ratować się przed upadkiem. Wtedy strach wziął górę, powiedział dość.
- Gregor? Nie dam rady, kończę karierę - powiedział po powrocie z tego treningu.
- Rozumiem. Kocham cię i pamiętaj, że będę cię wspierał bez względu na wszystko.
- Dziękuję
Po kilku dniach zakończył karierę.
Spojrzałem na miejsce obok mnie, Thomas spał spokojnie. Tak bardzo cieszyłem się, że jest przy mnie. Każdego dnia dziękowałem Bogu, że go ocalił. Pogłaskałem go po policzku. Wtedy się obudził.
- Dzień dobry - przywitałem się z uśmiechem
- Dzień dobry. Wyspałeś się?
- Całkiem. A ty?
- Ja też.
- Wiesz jaki dzisiaj jest dzień? - zapytałem poważniejąc.
- Poniedziałek.
- Chodzi mi o datę.
- 10 stycznia - wyszeptał i zamarł.
- Twoje drugie urodziny. Tak bardzo cieszę się, że jesteś tu ze mną. Nie wyobrażam sobie co byłoby gdybyś... - poczułem łzy w oczach.
- Hej, jestem tutaj. Jestem i nigdzie się nie wybieram - Thomas przytulił mnie mocno.
To doświadczenie nauczyło mnie jednego. Nie wolno brać niczego za pewnik. Nigdy nie wiesz, co może się zdarzyć i trzeba być wdzięcznym za wszystko co masz.
*Część opisu przeżyć Gregora wzięta z wywiadu dla TVP Sport
Witam!
Wiem, miałam dać Wam od siebie odpocząć, ale jak wczoraj zobaczyłam post Thomasa, że minęło 8 lat od jego upadku i od razu poczułam, że muszę to napisać.
Dajcie znać jak się podoba!
Trzymajcie się!
PS nowy rozdział FF dodany, zapraszam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top