Milestone Birthday| Geigenbichler but make it a romance

11 lutego. Sobota. Tak jak większość skoczków z czołówki Karl był w Stanach Zjednoczonych na konkursie. Markus obudził się sporo przed nim. Przyglądał mu się przez chwilę z uśmiechem i odgarnął włosy z czoła. Wstał z łóżka, poszedł do łazienki się ogarnąć. Po chwili zszedł na dół, do restauracji hotelowej. Tam zabrał jedną rzecz, którą zamówił poprzedniego dnia. Kilka minut musiał poczekać na umówionego dostawcę kwiatów. Odebrał od niego bukiet i ruszył z powrotem do pokoju. Gdy wracał, po drodze zebrał kolegów z kadry. W końcu razem po cichu weszli do pokoju. Na ich szczęście Karl jeszcze spał. Markus odstawił babeczkę na stół, włożył do niej świeczki, odpalił je i ponownie sięgnął po słodycz. Powoli podeszli do łóżka i zaczęli śpiewać "Sto lat". Karl słysząc głosy kolegów obudził się. Był zdziwiony widokiem całej kadry w swoim pokoju. Jednak po piosence zrozumiał co się dzieje. Usiadł opierając się o wezgłowie z uśmiechem.

- Dzień dobry. Zdmuchnij - Markus stanął obok niego i przybliżył ciastko. Karl pomyślał życzenie i zdmuchnął świeczkę. Markus odstawił ją i podszedł blisko niego.

- Kochanie! Wszystkiego najlepszego. Żebyś zawsze był zdrowy, szczęśliwy, żebym już zawsze mógł oglądać twój piękny uśmiech, żebyś zawsze był spełniony, w skokach i poza nimi, oraz żebyś realizował swoje plany i marzenia oraz dużo miłości.100 lat. Kocham cię - zaczął składać życzenia, po czym pocałował go. Karl odwzajemnił pocałunek. Po czułym pocałunku podał mu kwiaty

- To dla ciebie.

- Dziękuję bardzo. Są piękne.

Potem życzenia złożyła mu reszta kadry. Karlowi było bardzo miło, że pamiętali o jego urodzinach

- Dziękuję bardzo. To bardzo miłe z waszej strony. Dziękuję - uśmiechnął się

- To teraz możesz zjeść babeczkę - zaśmiał się Markus, Karl mu zawtrórował i sięgnął po talerzyk. Wyciągnął świeczki i spróbował babeczkę.

- Pyszna. Dziękuję - uśmiechnął się.

- Jak się czujesz jako trzydziestolatek? - zapytał Constantin.

- Staro - zaśmiał się

- Ale nie wyglądasz na swój wiek - stwierdził Philipp.

- Dzięki - ponownie zaśmiał się

Po krótkiej rozmowie koledzy wyszli z pokoju. Wtedy Markus postanowił dać mu prezent.

- Kochanie, jeszcze raz wszystkiego najlepszego. A tu prezent ode mnie - podał mu pakunek.

- Dziękuję bardzo - dał mu buziaka i zaczął rozpakowywać prezent. Były tam markowe perfumy.

- Kochanie, nie musiałeś - Karlowi było trochę głupio, że Markus wydał na niego tyle pieniędzy.

- Ale chciałem. W końcu raz w życiu kończy się trzydzieści lat.

Następną rzeczą był piękny album ze zdjęciami. Karl pobieżnie go przejrzał, nie mieli na to czasu, ale zauważył, że były tam wszystkie najważniejsze momenty w jego życiu - pierwsze urodziny, pierwszy skok, debiut w Pucharze Świata, zaręczyny z Markusem.

- Jest piękny. Dziękuję - był wzruszony.

Kolejną rzeczą była sprośna część prezentu, na którą Karl zawstydził się lekko i pokręcił głową.

- Piękne prezenty, dziękuję - spojrzał na niego gdy już obejrzał wszystko.

- To nie koniec. Po sezonie zabieram cię gdzieś.

- Co? Gdzie? - Karl był bardzo zaskoczony.

- Zobaczysz. Mam nadzieję, że ci się spodoba

- Ale Marki, naprawdę nie musisz. To był wspaniały prezent i on wystarczy.

- Kochanie. Zabieram cię i koniec. A teraz idź się ogarnąć

Karl poszedł do łazienki, aby się ogarnąć i razem z Markusem zeszli do restauracji na śniadanie. Tam część skoczków złożyła Karlowi życzenia. Było mu bardzo miło, przyjmował życzenia z uśmiechem. Dzień zapowiadał się bardzo intensywnie - kwalifikacje przeniesione z poprzedniego dnia, konkurs indywidualny, a później jeszcze konkurs duetów. Po śniadaniu pojechali na skocznię. Tam po rozgrzewce rozpoczęły się kwalifikacje. Karl zajął w nich piąte miejsce. Był zadowolony ze swojego skoku. Markus był 25. Jego skok nie był tak dobry, nie był z niego do końca zadowolony. Nastroje w kadrze były jednak bardzo dobre, bo Andreas wygrał kwalifikacje.

- Bardzo dobry skok kochanie - pochwalił go Markus który znalazł się przy Karlu gdy przeszedł przez barierki

- Dziękuję. A tobie na pewno w konkursie pójdzie jeszcze lepiej

- Mam nadzieję - stanęli przy tablecie, aby sprawdzić wyniki i parametry. Potem odeszli do swojego sztabu, rozmawiali z kolegami z kadry i sztabowcami.

Już chwilę później rozpoczął się konkurs. Markus skoczył nienajlepiej, 117,5 m. Karl skoczył o 10 metrów dalej. Był zadowolony ze swojego skoku, dawało mu to całkiem niezłe miejsce. Oczywiście chwilę po skoku znalazł się przy nim Markus

- Bardzo dobry skok Kochanie

- Dziękuję. Faktycznie, był niezły. A ty musisz nadrobić kilka pozycji. Wierzę w ciebie - uśmiechnął się

- Postaram się - Markus odwzajemnił uśmiech. Odeszli do kolegów i sztabu i zaczęli oglądać to, co działo się dalej. Potem wrócili na górę do poczekalni, żeby czekać na swój drugi skok.

W drugiej serii Markus skoczył o wiele lepiej, 130 metrów. Był bardzo zadowolony. Pozwoliło mu to awansować o kilka pozycji. Karl skoczył gorzej, 120,5 m, spadł trochę, jednak ostatecznie obaj zajęli miejsca w pierwszej dziesiątce. Gdy po swoim skoku Geiger znalazł się przy Markusie od razu mi pogratulował

- Świetny skok Kochanie! Brawo

- Dziękuję. Widzisz, zmotywowałeś mnie - zaśmiał się

- I o to chodziło - Karl także się zaśmiał. Obserwowali kolejne skoki, bo na górze został jeszcze Andreas. Gdy okazało się, że wygrał, było bardzo zadowoleni. Od razu mu pogratulowali razem z kolegami i innymi skoczkami. Cieszyli się z sukcesu kolegi, po jego przejściach w karierze. Po obiedzie i odpoczynku rozpoczął się konkurs duetów. W międzyczasie zadzwonili do Karla rodzice, siostry, pozostała część rodziny i przyjaciele, dostawał też wiadomości z życzeniami. To było bardzo miłe i wywołało jego uśmiech. Z kadry Niemiec w konkursie duetów startowali Karl i Andreas. Skoki Andreasa były bardzo dobre, a Karla dobre, jednak nie wybitne. Konkurs dostarczał sporo emocji, każda runda przynosiła zmiany miejsc. Ostatecznie zajęli czwarte miejsce. Karl nie był do końca zadowolony ze swoich skoków

- Gdybym skoczył trochę dalej mielibyśmy to podium - westchnął trochę zły.

- No cóż, stało się. Teraz trzeba skupić się na jutrzejszych skokach, nie ma co rozpamiętywać, bo to w niczym nie pomoże. Ja też mogłem skoczyć dalej w trzecim skoku - stwierdził Andreas.

- Właśnie ty skakałeś świetnie, moje noty były dużo gorsze

- Karl. Twoje skoki nie były złe. Nie możesz tego rozpamiętywać. Jutro jest nowy dzień, nowe szanse na świetne skoki

- Masz rację - westchnął

W średnich humorach zapakowali się do busa. Wieczorem, gdy byli już w hotelu, zeszli na kolację. Jak to miało miejsce podczas większości urodzin w sezonie, Karl dostał tort. Jeszcze raz odśpiewali sto lat, tym razem również ze sztabem. Pomyślał życzenie i zdmuchnął świeczki. Pokroił tort i każdy dostał kawałek. Dostał też prezent od kolegów - voucher na kolejne loty paralotnią. Interesował się tym, więc ucieszył go taki prezent

- Dziękuję bardzo. To wspaniały prezent.

Zaczęły się rozmowy, żarty. Byli w bardzo dobrych humorach.

- To co, witamy w klubie trzydziestolatków - zaśmiał się Stephan

- Nic nie mów. Ta trójka z przodu brzmi tak dziwnie

- Idzie się przyzwyczaić - zaśmiał się Stephan

- Dla mnie zawsze będziesz piękny i młody

- Och, dziękuję Kochanie

- Uroczo - zaśmiał się Consti

- Chłopaki, mamy pozwolenie na lampkę szampana. Zdrowie solenizanta - zawołał Philipp

- Zdrowie! - upili łyk

- Żałujesz, że jesteś tak daleko od domu i rodziny w takim dniu? - zapytał Andreas

- Może trochę. Ale mam was, mam Markusa, więc nie jest źle - uśmiechnął się

Czas upływał im w miłej atmosferze. Po dłuższej posiadówce wrócili do pokojów.

-Dziękuję. To był bardzo miły dzień - uśmiechnął się Karl

-Cieszę się, że ci się podobało kochanie - Markus odwzajemnił uśmiech

Geiger pocałował go. Na początku stosunkowo spokojnie, potem pocałunek stawał się coraz bardziej emocjonalny. Po chwili namiętnego pocałunku odsunęli się od siebie.

- To co, prysznic i do spania? Jutro dość wcześnie kwalifikacje i kolejny konkurs. Powinniśmy być wypoczęci - stwierdził Eisenbichler

- Tak chyba będzie najlepiej

Tak też zrobili, po prysznicach i toalecie kilkadziesiąt minut później leżeli już w łóżku przytuleni i gotowi do snu.

- Jeszcze raz dziękuję i dobranoc - szepnął młodszy.

- Dobranoc Kochanie.

Następny dzień nie różnił się niczym od zwyczajnego dnia konkursowego - wstali, zjedli śniadanie po czym pojechali na skocznię, gdzie była rozgrzewka i kwalifikacje, później konkurs.

Kwalifikacje poszły Karlowi bardzo dobrze, zajął 5. miejsce, tak jak Markusowi, który był 7, dodatkowo Andreas był 3. Dodawało to optymizmu przed konkursem, który zaczął się po trochę ponad półgodzinie.

- No kochanie, zrobiliśmy dobrą robotę - stwierdził Geiger

- Dokładnie, było dobrze. Oby to powtórzyć w konkursie - zgodził się starszy.

- Wam idzie dobrze, brawo - uśmiechnął się Constantin - mi ta skocznia nie leży

- Consti, czasami tak jest. Czasami jest jedną skocznia na której się psuje skoki choćby nie wiem co. Trzeba ją po prostu przebrnąć

Później rozpoczął się konkurs. Pierwsza seria była udana dla Karla, który po skoku na 124,5 metra zajmował 5. miejsce, mniej udana dla Markusa, który był 21. Jednak po dobrym skoku w drugiej serii Markus awansował i ostatecznie był 14. Karl także w drugiej serii skoczył bardzo dobrze. Markus stanął w bramce i gdy Karl przez nią przeszedł przybili piątkę, po czym Markus klepnął Karla w pośladek.

- Markus... przestań - skarcił go gdy już był na miejscu dla lidera.

- Karli... Przecież wszyscy kibice myślą, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, spokojnie. Nikt nie będzie nic podejrzewał

- Módl się, żeby tak było - Karl bał się poruszenia jakie wywołałaby informacja, że są parą. W końcu żaden skoczek wcześniej się nie wyoutował. Oprócz czułych słów starali się nie wykonywać żadnych gestów z które mogłyby zdradzić relację inną niż przyjacielska. Powstrzymywali się od czułych gestów, nawet przytulenie musiało być przyjacielskie.

Po skoku Ryoyu młodszy przesunął się o jedną lokatę. Później skakał Andreas, który wyprzedził Karla, który od razu mu pogratulował z uśmiechem. Po kolejnych skokach przesuwał się w dół, skończył na 4. pozycji. Niestety, do podium zabrakło ponad 3 punkty. Po dekoracji zapakowali sprzęt do busa i ruszyli. Wrócili do hotelu, aby wziąć prysznic, zjeść obiad i się spakować. Po odpoczynku wybrali się na spacer. Nie byli tu wcześniej, więc chętnie zwiedzili okolicę. Wieczorem, po kolacji Markus wszedł do łazienki, aby przygotować się na ostatnią część niespodzianki urodzinowej. Po kilkunastu minutach wyszedł

- A ty coś się tak odstroił? - zdziwił się Karl. Był zaskoczony, ale podobał mu się taki Markus.

- Ty też się szykuj, bo wychodzimy

- Co? Gdzie ty chcesz iść? - nie miał wielkiej ochoty na wyjścia.

- Zobaczysz. No idź - starszy lekko popchnął go w stronę łazienki

Karl niechętnie zabrał ubrania i wszedł do łazienki, aby także się przyszykować. Przebrał się i ułożył włosy. Użył jeszcze perfum. Wyszedł po kilkunastu minutach. Markus przyjrzał się mu

- No no. Świetnie wyglądasz

- Dziękuję - uśmiechnął się

- Gotowy?

- Tak - potwierdził

- To ubieraj buty, kurtkę i wychodzimy

Karl początkowo niechętny, przeszedł do korytarza, aby się ubrać, Markus podążył za nim. Ubrali się i wyszli z pokoju. Zjechali windą i udali się do wyjścia

- Gdzie idziemy? - zapytał Geiger

- Zobaczysz. Niespodzianka urodzinowa mój solenizancie.

- Kochanie - jęknął Karl - powiedz mi

- Nie powiem. Niedługo zobaczysz - wyszło z hotelu. Karl odpuścił, bo czuł, że i tak się niczego nie dowie i kierował się za Markusem. Po kilkunastu minutach zatrzymali się w parku. Eisenbichler wyciągnął z kieszeni bandanę i stanął za Karlem.

- Teraz zawiążę ci oczy i będę cię prowadził, dobrze?

- No okej - miał lekkie wątpliwości, ale pozwolił na to. Markus zawiązał bandanę stanął obok niego, jedną rękę położył na jego plecach, drugą w łokciu

- Okej, ruszamy - Karl zaczął iść, a Markus go prowadził - to już niedaleko, obiecuję

- No dobrze. Ale dlaczego muszę mieć zasłonięte oczy?

- Bo inaczej nie będzie aż takiej niespodzianki

Geiger tylko westchnął. Po kilku minutach byli na miejscu

- Teraz cię na chwilkę puszczę, żeby otworzyć drzwi - powiedział i puścił go, po czym otworzył drzwi. Złapał go ponownie i wprowadził do środka.

- Ściągnę ci teraz kurtkę i szalik, a potem wejdziemy przez jeszcze jedne drzwi - powiedział i tak zrobił. Sam także rozebrał się z kurtki. Gdy weszli przez kolejne drzwi, zdjął mu bandanę. Karl rozejrzał się zobaczył większość skoczków i kilka osób z ich sztabu. Po wystroju pomieszczenia domyślił się, że muszą być w jakiejś sali w klubie. Wszyscy zebrani zawołali

- Niespodzianka!

Andreas i Stephan podeszli do nich z tortem na wózku. Karl był wzruszony. Pomyślał życzenie i zdmuchnął świeczki.

- Dziękuję bardzo. Bardzo mi miło, że jesteście tutaj dla mnie. Dziękuję za taką niespodziankę.

Pokroili tort, który został rozdany. Potem zaczęła się impreza. Wynajęty didżej puszczał muzykę, goście tańczyli. Po chwili usiedli w loży, został rozlany alkohol

- Zdrowie solenizanta - wzniósł toast Markus

- Zdrowie! - wszyscy upili alkoholu. Po chwili wrócili na parkiet.

- Ty to wymyśliłeś? - zapytał Geiger gdy tańczył razem z Markusem

- Tak, to mój pomysł

- Dziękuję. Świetna impreza, świetna niespodzianka - pocałował go.

- Da ciebie wszystko - uśmiechnął się

Po chwili wrócili do stolika na kolejny kieliszek. Karl także wzniósł toast

- Za was wszystkich, że tu jesteście i za Markusa, który to zorganizował. Wasze zdrowie - upili alkoholu.

Tak upływała im impreza. Tańczyli, jedli przekąski i od czasu do czasu wracali do loży wypić alkohol. Jeden z toastów był za Andreasa

- Za Andiego, który po takim czasie i takich perypetiach wrócił na podium.

Gdy w żyłach niektórych płynęło już sporo alkoholu, pojawił się ciekawy pomysł

- Może zatańczycie taniec bawarski? - zaproponował Piotrek zwracając się do Karla i Markusa a reszta go poparła

- Nie, no przestańcie - Geiger oponował

- Ale dlaczego? Zatańczcie - to Domen.

Po kilku prośbach ulegli i zatańczyli przez chwilę w akompaniamencie braw kolegów. Gdy skończyli, ukłonili się, a reszta zaczęła nic brawo jeszcze mocniej. Roześmiali się i po chwili wrócili do imprezy.

- I jak się bawisz? - Markus zapytał ukochanego.

- Świetnie. Naprawdę, wspaniała impreza. Dziękuję.

- Cieszę się. To najważniejsze, że ci się podoba

- Bardzo. Jeszcze raz dziękuję

Karl był wdzięczny, że ma przy sobie takich ludzi. Czuł, że ukochanym, rodziną i przyjaciółmi da radę przejść przez wszystko.

Witam!

Wracam z lekkim opóźnieniem i takim oto shotem, bo nie mogłam odpuścić sobie okrągłych urodzin Karla, mojego ulubionego skoczka, musiałam coś naskrobać i powstało coś takiego

Trzymajcie się

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top