Fall| Lellinger
Trzecia seria skoków treningowych. Stephan już skoczył i czekał, aż skoczy Andreas. Stanął przy sztabie, aby obserwować pozostałe skoki. Po chwili także Andi ruszył. Skok był niezły, jednak na końcu przewrócił się. Stephan zamarł na chwilę i wstrzymał oddech. Przestraszył się. Jednak gdy zobaczył, że Wellinger wstaje sam z zeskoku odetchnął z lekką ulgą. Od razu do niego podszedł, chociaż byli z nim medycy.
- Jak się czujesz? Nic ci się nie stało? - zapytał przejęty.
- Nie, spokojnie. Pewnie jestem tylko poobijany i tyle - uśmiechnął się. Jednak nie była to do końca prawda, trochę bolała go kostka. Jednak nie był to bardzo silny ból, nie do zniesienia.
- Na pewno? - bał się czy Andreas nie złapał kolejnej kontuzji.
- Tak, na pewno. A poza tym zaraz mnie pewnie jeszcze zbadają
- No dobrze. Bałem się - przyznał
- Wiem kochanie. Ale wszystko jest w porządku - zapewnił.
Andi odszedł z medykami, którzy go zbadali. Okazało się, że trochę się poobijał i lekko skręcił kostkę. Na szczęście powinien móc wystartować w kwalifikacjach i konkursach. Po przebadaniu wrócił do domku, aby się przebrać. Czekał tam na niego Stephan.
- I jak? - zapytał gdy tylko młodszy wszedł do środka.
- Tak jak mówiłem, jestem tylko trochę poobijany. No i lekko skręciłem kostkę - przyznał niechętnie. Znał swojego narzeczonego i wiedział, że Stephan bardzo się przejmie, a może nawet zacznie panikować.
Miał rację, Stephan był bardzo przejęty.
- Boże, Kochanie. Bardzo boli? Usiądź, pomogę ci.
- Stephi, spokojnie. To bardzo lekka kontuzja, prawie nie boli. Poza tym nawet skakać mogę. Dam radę sam, naprawdę - przyznał zgodnie z prawdą
- Na pewno?
- Tak - Andi powstrzymał się przed przewróceniem oczami.
Wtedy do domku wszedł trener
- Jak się czujesz? Co powiedzieli? - zapytał
- Trochę się potłukłem i lekko skręciłem kostkę. Ale powinienem móc skakać, więc to nie powinno przeszkodzić w moich startach. Jeszcze jutro zobaczymy czy coś się zmieni
- To dobrze. Ale jakby coś się działo, to pamiętaj, ze lepiej odpuścić. To przebierz się i jedziemy do hotelu
- Dobrze - zgodził się.
- Chodź, pomogę ci się przebrać - zaproponował Stephan, a trener wyszedł z domku.
- Dam radę - zaczął rozpinać kombinezon. Po chwili był już przebrany - już. Jeszcze tylko spakuję się do torby i możemy iść - zaczął wkładać swój sprzęt. Po kilku minutach mogli już wyjść. Rozejrzeli się jeszcze po domku czy nikt niczego nie zapomniał i odeszli w kierunku busa.
Koledzy gdy go zobaczyli, także pytali Andreasa czy wszystko w porządku po upadku. Było mu miło, że się tym przejmowali. Gdy wrócili do hotelu, odłożyli swoje bagaże i po chwili odpoczynku, ruszyli na stołówkę, aby zjeść kolację. Stephan i Andreas usiedli przy stoliku z kolegami z kadry.
- Na co masz ochotę? To przyniosę ci - zapytał Leyhe.
- Stephi, dam radę. Sam sobie nałożę - Andreas wstał z krzesła i ruszył w kierunku bufetu. Stephan poszedł za nim. Martwił się o niego, chyba aż przesadnie, ale nic nie mógł na to poradzić. Wybrali jedzenie i wrócili do stolika. Zaczęli jeść i rozmawiać z kolegami. Stephan co chwilę pytał Andreasa jak się czuje i czy wszystko w porządku. Zaczęło to denerwować Wellingera. Rozumiał troskę swojego chłopaka, nawet cieszył się z tego, ale zaczęło go to irytować.
- Stephi. Wszystko jest w porządku. Nie musisz o to pytać co dwie minuty.
- No dobrze. Po prostu się martwię
- Wiem. Ale czuję się dobrze, kostka prawie nie boli
Jednak Stephan nie mógł się powstrzymać i po chwili po raz kolejny zapytał
- Wszystko okej?
Wtedy Andi nie wytrzymał
- Stephan, do cholery! Ile razy mam ci powtarzać, że wszystko jest w porządku! To tylko lekkie skręcenie, nie jestem kaleką!
Stephan nic nie mówiąc tylko spojrzał na niego i wyszedł ze stołówki
- Świetnie - mruknął do siebie Andreas i ruszył za nim.
- Steph! Stephi, zaczekaj! Stephan, do cholery! - dopiero wtedy Leyhe się zatrzymał i odwrócił do niego - przepraszam. Może za ostro zareagowałem, ale naprawdę zaczęło mnie to denerwować. Nic poważnego mi nie jest, możesz zapytać lekarzy. Naprawdę dam sobie radę sam. Nie musisz się aż tak przejmować.
- No dobrze. Ale wiesz, martwię się o ciebie - Stephan spojrzał na niego z troską
- Wiem. I to jest kochane, ale wszystko jest okej. Jeśli będzie bardziej bolało czy coś się będzie działo to powiem i skonsultuję to z lekarzem, obiecuję
- Dobrze. Ja też przepraszam że tak zareagowałem
- Zgoda? - zaproponował Wellinger
- Zgoda - przystał Stephan.
- Kocham cię
- Ja ciebie też kocham, bardzo
Witam!
Trochę zaniedbałam tę książkę i pisanie shotów.
Dajcie znać jak powyższy Lellinger
Trzymajcie się!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top