58. Proch II [18+ mpreg]
- Kochanieee, co ty na to, żeby sprawić sobie dzidziusia ?- Kamil zrobił bardzo dziwną minę. Kiedyś zachodzenie w ciążę przez mężczyzn było niemożliwe, teraz kiedy medycyna poszła naprzód stało się to możliwe i nie chcę zaprzepaścić tej szansy. Chcę mieć dziecko, które będzie posiadać geny moje i Kamila, a nie mnie i jakiejś obcej kobiety.
- Peter, rozmawialiśmy o tym. Nie czuję się gotowy, żeby przejść ten zabieg i nosić w sobie żywe stworzenie, boję się, że to zaszkodzi mi i naszemu dziecku. Nie chce, żeby to zabrzmiało samolubnie, ale po prostu mam obawy, że tego nie przeżyję.- Zbliżyłem się do chłopaka i przytuliłem go mocno do siebie, również bałem się stracić Kamila, ale już za bardzo pragnę tego dziecka. Będę go wspierać najlepiej, jak potrafię, będę o niego dbać, robić wszystko za niego, zrobię co w mojej mocy, aby Kamil i nasze dziecko było silne i zdrowe.
Przez resztę dnia nie zamieniliśmy ze sobą słowa, Polak przez cały dzień siedział w ciszy, przykryty kocem. Tradycyjnie przygotowałem dla nas ciepłej herbaty z cytryną, tą dla Kamila postawiłem na stole a dla siebie wziąłem do rąk. Kątek oka widziałem, jak brunet sięga powoli po herbatę i ją popija powolnymi łykami.
- Peter...zróbmy to. Chcę mieć z Tobą dziecko. - Natychmiastowo położyłem napój na stół i przytuliłem się do Kamila
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem szczęśliwy, Kocham Cię
- To jutro pojedziemy do lekarza i umówimy się na zabieg. Zapłodnieniem zajmę się ja
- No niech Ci będzie, przynajmniej po mnie dziecko będzie ładne- szturchnąłem polaka w ramię i pocałowałem go w usta
- Nie masz może teraz ochoty na taką małą interpretację zapłodnienia ?- przysunąłem się bliżej bruneta i ponownie musnąłem jego wargi. Chłopak jedynie się uśmiechnął, chwycił mnie za rękę i zaprowadził do sypialni.
Na początku dotykaliśmy siebie nawzajem, Kamil dotykał mojego członka, zaś ja lekko drapałem mu klatę i włosy, całując go bardzo namiętnie
- Podoba Ci się ?
- Mhm...nie przerywaj- Kamil zrozumiał przekaz i jeszcze bardziej przyspieszył ruch ręką, czułem jak robi mi się coraz cieplej i wyciekają ze mnie pojedyncze kropelki spermy, w ten sposób dorwałem się do szyi Kamila. Na początku zacząłem delikatnie podgryzać skórę, a następnie robić duże malinki.
Czułem, jak Polak wpycha do moich ust swój język, po czym zaczęliśmy robić własny taniec w ustach. Kamil od czasu do czasu podgryzał również mój język, co budziło we mnie moje masochistyczne umiejętności i wydałem z siebie lekki jęk połączony z pomrukiem, spodobało mu się to po czym włożył dłoń w moje włosy i delikatnie je głaskał.
Kiedy gra wstępna dobiegła końca, brunet popchnął mnie na materac oraz poglaskał delikatnie po policzku. Położył nogi na swoich ramionach I powoli czułem jak we mnie wchodzi. Na początku było jak zwykle wolno, później, kiedy już czułem, jak jego oddech przyspiesza, sam zaczął przyspieszać ruchy. Na jego czole zaczęły się pojawiać małe krople potu, które spadały mi na policzki, które ten zawsze ścierał. Zacząłem czuć w sobie ciepło, które oznaczało szczytowanie mojego ukochanego, on spojrzał na mnie I szeroko się uśmiechnął, po czym odwzajemniłem gest.
- To co ? Do jutra ?
- Do jutra- pocałowałem chłopaka w policzek I położyłem się na jego klasie, po czym pogrążyłem się we śnie.
*Następnego dnia*
Zabieg odbył się bez żadnych komplikacji, lekarz powiedział aby po 15 dniach sprawdzić, czy aby napewno doszło do zapłodnienia. Nigdy nie byłem taki szczęśliwy, Kamil najprawdopodobniej nosi w sobie nasze dziecko, które za 9 miesięcy powita nas swoim płaczem
- Nie mogę uwierzyć, że nam się udało- wtuliłem się mocno w Polaka I namiętnie pocałowałem w usta.
- Nie wszystko jeszcze powiedziane, ale również się cieszę, że nam się udało- Chłopak odwzajemnik gest, chwycił mnie za rękę i poszliśmy do domu.
Dzisiaj był ten dzień, kiedy wszystko było wiadome. Z niecierpliwością czekałem, aż brunet wyjdzie z toalety z testem ciążowym.
- Kamil długo jeszcze!
- Minęła dopiero minuta z pięciu poczekaj!- zaczynałem dosłownie biegać po pokoju, dopóki chłopak nie opuścił ubikacji, od razu do niego pobiegłem I posłałem pytające spojrzenie, gdyż nie umiałem wydać z siebie żadnego słowa. Chłopak skierował na mnie wzrok i wręczył mi test w dłoń, niepewnym ruchem odwróciłem patyczek I spojrzałem. W moich oczach zaczęły pojawiać sie łzy...łzy szczęścia. Wynik testu pokazywał dwie kreski. Od razu przytuliłem się mocno do Kamila I nie chciałem go puścić. W końcu doczekam się swojego potomka I to z mojej I Kamila krwi.
- Ale wiesz, że to wiąże się z 9-miesięcznym celibatem?
- Nie liczy się to, Kamilku. Liczy się to, że będziemy mieć dziecko rozumiesz- Chłopak uśmiechnął się, ponownie mnie tuląc I ściskając najmocniej jak potrafi.
Ciąża Kamila przebiegała pomyślnie, powoli zbliżaliśmy się do terminu porodu. Podczas badań USG dowiedzieliśmy się również, że udało się zapłodnić dwóch chłopców, co wywołało u mnie nieskończoną radość. Przez cały ten czas opiekowałem się ukochanym, kiedy tylko mogłem, czego powoli ten miał dość, ale chciałem robić wszystko, żeby brunetowi nic się nie stało.
- Jak się czujesz, kochanie ?
- Bywało lepiej, dzisiaj czuje się bardzo dziwnie.
- Nie czujesz żadnych skurczy, czy coś ?
- Właśnie takie lekkie już czuję od kilku godzin I wydaje mi się, że zaczynam rodzić- Od razu spakowałem wszystkie potrzebne rzeczy i pomogłem Kamilowi wsiąść do samochodu, po czym od razu ruszyliśmy do szpitala na porodówkę.
Poród chłopaka minął bardzo sprawnie, oczywiście nie obyło się bez cesarki, no naturalny poród w naszym przypadku jest niemal niemożliwy. Po około 13 godzinach, na świecie powitaliśmy dwójkę naszych pociech. W moich jak i Kamila oczach pojawiły się łzy, kiedy usłyszeliśmy głośny płacz obu z nich. Podczas, kiedy położne zabrały nasze maleństwa na badania, ja spojrzałem na zmęczonego Kamila i usmiechnalem sienszeroko.
- I jak ? Jesteś zadowolony ?
- Nawet nie wiesz jak. Jednak ta decyzja o dzieciach była bardzo dobra. Cieszę się, że je nosiłem w sobie przez ten cały czas, A Ty wytrzymywałeś moje wahania nastroju i inne fochy. Dziękuję Peter
- To ja tobie dziękuję, że Cię poznałem, pokochałem I dałeś radę nosić w sobie nasze pociechy. Kocham Cię
- Ja Ciebie też- w międzyczasie, po Kamila przyszła pielęgniarka I oznajmiła, że również musi go zabrać na badania. Pocałowałem Kamila w czoło i usiadłem na krześle, nadal niedowierzając w to, co się stało.
......................................
Ogólnie dział miał być tydzień temu, ale były lekkie problemy z napisaniem sceny 18+ I tak wyszło, że jest dzisiaj. Jestem zadowolona, że mam ponownie wene I mogę pisać. Mam nadzieję, że wam się spodobało I do zobaczenia
~ Prochi♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top