54. Emi x Andreas Wellinger II + PYTANIE
Dla LisNaSkoczni
Po wydarzeniu, jakie nastało w klinice, Andreas zdecydował się zabrać Emi do małej kawiarni, żeby się jakoś zrehabilitować za to, co zrobił.
- Co sobie para życzy ? Proponujemy zestaw dla dwojga, czyli wspólny sok malinowy oraz dwa kawałki straciatelli.
- Ermm... nie jesteśmy parą, ale dziękujemy. Ja bym poprosiła o to, co pan zaproponował, tylko dla jednej osoby
- Dla mnie to samo
- Dobrze, proszę poczekać jakieś 10 minut- kelner przyjął zamówienie. Andreas i Emi na początku siedzieli w milczeniu ale przerwał je Andreas.
- Słuchaj, jeszcze raz bardzo Cię przepraszam, że robiłem takie świństwo u Ciebie. Wiem, że taki zwykły wypad do kawiarni nie starczy, żebyś mi wybaczyła, ale chcę mieć pewność, że wszystko będzie normalnie i będę mógł normalnie przychodzić na rehabilitację bez wyrzutów sumienia. - Emi uśmiechnęła się w kierunku Niemca. Jej też było głupio, że nakrzyczała na niego, ale miała podstawy, żeby zachować się w taki a nie inny sposób.
- Wybaczam Ci. Miałeś rację, że taki wypad na razie nic nie da, bo musisz się jeszcze trochę postarać, ale i tak nadal jesteś mile widziany w gabinecie- w międzyczasie, kelner przyniósł ich zamówienia. Blondyn napił się ciepłej kawy i uśmiechnął się do brunetki.
Jedzenie, jakie zaserwowała im kawiarnia bardzo posmakowało znajomym. Niestety zbliżała się późna godzina i Emi musiała iść do domu.
- Na pewno nie chcesz się przejść dookoła miasta i dopiero iść do domu ? Bardzo fajnie mi się z Tobą rozmawia.- Kobieta wiedziała, że musi wracać do domu, by być wyspanym na jutro do pracy, ale nie umiała odmówić Andreasowi, wydawał jej się uroczy na swój sposób.
Miejsce, po którym się przechadzali było ozdobione latarniami, które rozpraszały każdy zakątek ciemności. Emi trzymała się mocno Niemca, ponieważ nie znała jeszcze tej strony miasta. Męczyły ją też obawy, że Andreas specjalnie ją zaprowadził w taki zakątek, aby ją zgwałcić lub zabić ale nie było już odwrotu.
- Jesteś pewny, że tą drogą dojdziemy do domu ?
- Jasne, czemu się pytasz ?
- Bo...boję się, że chcesz mnie skrzywdzić. To miejsce wygląda na dość odludne.
- Jaja sobie robisz? Nigdy bym nie był w stanie skrzywdzić żadnej dziewczyny, a co dopiero Ciebie. Możesz się czuć zawsze przy mnie bezpieczna- polka poczuła jak jej kamień spada z serca. Nadal nie miała pełnego zaufania do chłopaka ale przynajmniej miała większą pewność, że jej nie skrzywdzi.
Emi i Andreas zbliżali się do tej części miasta, w której nie warto iść nocą. Krążyło wiele plotek, że w tym miejscu zdarza się większość morderstw i porwań.
- Czemu akurat tutaj idziemy ? Może lepiej będzie, jak się wrócimy i mnie odprowadzisz moją drogą ?
- Za późno...- Brunetka odwróciła się i zobaczyła przed sobą małą grupkę wandali. Było ich chyba z trzech Na szczęście bez żadnej broni palnej, noży i innych. Przytuliła się do Andreasa, jak najmocniej mogła, natomiast Andreas wtoczył się w dyskusję z dewastatorami.
- Proszę, proszę. Sam Andreas Wellinger we własnej osobie. Nie tęskno Ci za skocznią, że sobie chodzisz jak gdyby nigdy nic ?
- Ku waszemu zdziwieniu jakoś nie. A wam się czasem gdzieś nie spieszy ? Słyszałem, że jest przecena na kije baseballowe w sklepie sportowym - Jeden z nich chyba się zirytował tym tekstem i naskoczył na chłopaka
- Takie teksty zachowuj dla siebie i twojej laluni, bo możesz się zaraz obudzić pod mostem- Niemiec nie wzdrygnął nawet i bez zawahania uderzył faceta w twarz, co skutkowało naskokiem dwójki jego kolegów
- Ukryj się, ja się nimi zajmę. Nic mi nie będzie- Emi uciekła gdzieś między bloki i modliła się, aby Andreasowi nic się nie stało.
- Emi, wracajmy- światło było zbyt słabe, aby zobaczyć, czy z Andreasem wszystko w porządku, ale można było dojrzeć rany i siniaki. Emi chwyciła dłoń Wellingera i ruszyli w kierunku jej mieszkania, aby opatrzeć wszystkie rany, jakie zdobył Niemiec podczas bójki.
Dotarli na miejsce, gdy było około północy. Pierw, Emi wpuściła do mieszkania skoczka i poszła do łazienki po apteczkę, aby zająć się ranami i innymi uszkodzeniami, jakie zdobył podczas bójki.
- Nie wierzę, że się wdałeś w bójkę. A jakby Ci się coś stało ?
- Ważne, że Tobie nic się nie stało. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby takie oblechy chociażby Cię drasnęli- bardzo to pochlebiło zielonookiej ale dla niej najważniejsze było zająć się chłopakiem i iść spać.
- Masz stłuczoną nogę i zwichniętą rękę, dodatkowo całą twarz masz w siniakach. To nieźle Cię załatwili. Dzisiaj będziesz spać u mnie. Nie ma opcji, abyś taki poobijany gdzieś wyszedł, zaraz Ci przygotuję miejsce, w którym będziesz spać. Jeszcze będę musiała wziąć najmniej trzy dni wolnego, aby się Tobą opiekować.- polka poszła po pościel i jakieś poduszki, aby Andreasowi było ciepło i wygodnie.
- Nie wierzę, że tak dla mnie się poświęcasz. Nie musisz brać wolnego, znajdę jakiegoś lekarza w okolicy.
- Nie ma takiej opcji! To ja jestem przyczyną, że jesteś w takim a nie innym stanie! Będziesz tutaj mieszkać przez jakiś czas, o ile Ci to nie przeszkadza.
- A co z ubraniami?
- Pojadę po nie, tylko podaj mi adres domu.
- Jesteś niemożliwa. Twój chłopak musi się czuć szczęśliwy, mając taką kobietę- Zszokowana brunetka spojrzała na Andreasa, który się uroczo uśmiechał w jej stronę posyłając takie samo spojrzenie.
- Eeee...ja nie mam chłopaka. Mieszkam sama.
- Oh!! To przynajmniej mam pewność, że nikt nie będzie o mnie zazdrosny- Emi mocno się zarumieniła. Szybko pościeliła łóżko, na którym ma spać blondyn i przygotowała picie, gdyby mu się chciało w nocy pić.
- Proszę, tutaj masz wszystko, co potrzebujesz. Picie, koc gdyby Ci jeszcze było zimno, ładowarka do telefonu, w s z y s t k o. A teraz idę spać, bo jestem zmęczona, nie wiem jak ty. - Andreas ze wszystkiego się śmiał, jaka opiekuńcza czasami potrafi być polka.
- Dziękuję, ale nie potrzeba mi tylu rzeczy. Wystarczyła ładowarka.
- Dobranoooc!!
- A może jeszcze całus na pożegnanie, skoro aż tak o mnie dbasz ?!- skoczek posłał jednoznaczne spojrzenie, a na twarzy Emi pojawił się jeszcze większy rumieniec, niż poprzednio.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo już- Emi poszła do swojego pokoju, zaś Andi nadal spoglądał na drzwi, w których znajdowała się dziewczyna.
.......................................................
Kurczę, tak fajnie mi się pisze te shoty, że chyba zrobię z tego małą trylogię i napiszę zakończenie tego shota w następnej części, jeśli zechcecie. Dawajcie znać. Mam też dla was pytanie. Jak większość wiecie albo się domyślacie, uwielbiam Eurowizję, dlatego pytanie brzmi: Czy chcecie, abym zaczęła pisać shoty lub preferencje z Eurowizji? Dawajcie też znać w komentarzach, jeśli ten pomysł wam się podoba. Do zobaczenia
~Prochi♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top