36. Tandoch
Dla poprostuwiki, bo już wytrzymać nie może xDD
Nigdy nie miałem takiego stresującego dnia. Wiatr w Kuusamo dzisiaj robił co chciał, przez co kompletnie nie udał mi się skok, a Kamil? Kamil zrobił to co zwykle. Skoczył daleko i stanął na podium.
Zmęczony wróciłem do naszego pokoju, gdzie zastałem Kamila czytającego książkę
- Już wróciłeś ? Co tak długo Cię nie było ?
- Weź nie pytaj. Dziennikarze mnie zadręczali co się ze mną dzieje, że tak słabo skaczę. Mam dość.- Upadłem na łóżko i od razu wskoczyłem pod kołdrę.
- Daniel. Widać, że jesteś dzisiaj bardzo spięty, choć się przytul. Potrzebujesz maszyny do przytulania- Czego ? Od razu wybuchłem śmiechem, bo Kamil nigdy siebie tak nie nazywał, nawet tak nie żartował jak teraz. Za to go kocham, stara mi się poprawić humor najbardziej jak potrafi
- Nigdy nie widziałem Cię od takiej strony. Czy ty już coś piłeś ?
- Jeszcze nie, ale może napijemy się winka, albo coś ? - Polak posłał jednoznaczny uśmiech, ale ja nie chciałem dzisiaj seksu, chciałem tylko czułości od mojego chłopaka
- Wybacz skarbie, ale nie mam ochoty. Chcę tylko twoich całusów.- Brunet się uśmiechnął i złączył nasze usta, były bardzo powolne, które wynikały z naszego zmęczenia.
- Wystarczą Ci takie?
- Wiesz...trochę za wolne. Może jeszcze trochę? - Polak nie był w stanie mi odmówić. Przytulił mnie do siebie mocniej i tak samo zrobił z ustami. Po chwili dołączył swój język. Kochałem jak zaczął dodawać język do naszych pocałunków. Może to się wydawać dziwne, ale według mnie jego język jest taki delikatny i jednocześnie szorstki w dotyku, dlatego nie chciałem by tak szybko nad od siebie odczepiał. Chciałem czuć tę szorstkość jak najdłużej.
Pasek śliny delikatnie się odczepił, zaś my patrzeliśmy głęboko w swoje oczy, lecz większą uwagę skupiałem na uśmiechu Kamila, który był najśliczniejszym uśmiechem na świecie, nie mówiąc już o jego oczach.
- Kamil...wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale...możemy pójść na spacer ?
- Daniel...jest mróz na dworze, a ty chcesz iść na spacer
- Proszę...- Po kilku błaganiach i użyciu ,,oczu szczeniaczka'' Polak przyparł na moją propozycję. Zaczęliśmy się ubierać, a ja przy okazji zabrałem małe pudełeczko, które dzisiaj wreszcie mam szansę otworzyć przed mężczyzną mojego życia. Tak, chcę to zrobić. Chcę się oświadczyć Kamilowi i jestem tego pewien na 100%.
- Jesteś gotowy ?!- Kamil kończył zapinać kurtkę, a ja wyszedłem z pokoju jak najszybciej chowając pudełeczko do kieszeni kurtki
- Oczywiście skarbie, chodźmy- Pocałowałem Kamila i otworzyłem przed nim drzwi. Jak tylko wyszliśmy, poczuliśmy niesamowity mróz na naszych policzkach. Niebo było ozdobione gwiazdami, brakowało tylko księżyca. Ulice Kuusamo były przyozdobione światłami, a ja kierowałem się tam, gdzie tego światła było najwięcej. Chciałem mu się oświadczyć na skoczni, gdzie pierwszy raz zamieniliśmy ze sobą słowo.
- Daniel, gdzie ty nas prowadzisz ?
- W bardzo ważne dla nas miejsce, cierpliwości- Brunet posłał tylko pytające spojrzenie i szedł dalej.
Gdy doszliśmy, od razu skierowałem wzrok na skocznię, a następnie na Kamila. Blask świateł, który był skierowany na niego dodawał mu niezwykłego uroku. Nadal miałem w myślach tę burzę w mózgu, czy miałem to zrobić teraz, czy powiedzieć, żebyśmy już poszli. Nie, zrobię to, zbierałem się na to od kiedy dowiedziałem się o mojej chorobie i bałem się, że już nigdy go nie zobaczę, ale na szczęście udało mi się z tego wyjść. Kiedy nie udał mi się konkurs w Wiśle, to Kamil od razu zaczął mnie pocieszać, abym nie wylał z siebie ani jednej łzy.
- Kamil...- Spojrzałem na Polaka i od razu uklęknąłem. Widziałem, jak oczy Kamila robią się jak ze szkła- Chciałem już to zrobić dawno, ale brakowało mi odwagi, bałem się, że mnie odrzucisz. Nadal się boję, ale już nie mogę tego ukrywać. Kamil, kocham Cię, jesteś dla mnie mężczyzną mojego życia. Mam tylko jedno, ważne pytanie...zostaniesz moim mężem? - Wyjąłem z kieszeni niebieskie pudełeczko i otworzyłem je. Był w nim pierścionek z malutkim diamencikiem. Mężczyzna starał się ukrywać łzy, ale widać było, że to jest silniejsze od niego i od razu zaczął płakać, mocno przytulił się do mnie starał się wydusić z siebie chociaż jedno słowo.
- Tak...- Dalej już nie był w stanie wydać z siebie ani jednego słowa, ale ono wystarczyło mi na tyle, aby również się rozpłakać i mocniej się do niego przytulić
- Dziękuję! Kocham Cię!
- Ja Ciebie też. Daniel...chodźmy już do domu, zimno jest.
- Zgadzam się- Wstaliśmy z zimnego śniegu, chwyciliśmy się za ręce i ruszyliśmy w stronę hotelu
..................................................
Powiem tyle....brawa dla Kamila i Piotrka!!! Mimo takich złych warunków, konkurs wyszedł w miarę sprawnie. Żal mi jest tylko Dawida i Maćka i zaczynam się obawiać o formę Maćka, ale to dopiero początek sezonu i zobaczymy jak będzie dalej. Mam nadzieję, że się spodobało. Do zobaczenia
~Prochi♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top